Wpisy

[Jestem w Kościele] Jaki Papież?

Już w najbliższą środę rozpocznie się konklawe. Zarówno kardynałowie, jak i miliony katolików (a nawet ludzi dalekich od Kościoła) zastanawiają się, kto zostanie lub powinien zostać nowym Papieżem. Jednak żeby móc trafnie odpowiedzieć na to pytanie, poza rzecz jasna wzywaniem pomocy Ducha Świętego, potrzebna jest właściwa diagnoza aktualnej sytuacji Kościoła i rozpoznanie, z jakimi wyzwaniami przyjdzie się zmierzyć kolejnemu Następcy św. Piotra. A tych niestety nie brakuje.

[Jestem w Kościele] Jaki Kościół zostawił papież Franciszek?

Po ostatnim pożegnaniu Ojca Świętego Franciszka przyszedł czas na uczciwe i szczere podsumowanie jego pontyfikatu. Z jednej strony serwowane są nam laurki, które tylko świadczą o tym, jak blade pojęcie o ostatnich 12 latach w Kościele mają ich autorzy. Z drugiej zaś słychać głosy, które oceniają argentyńskiego Papieża jako najgorszego w historii. Obie te skrajności zafałszowują prawdziwy obraz tego skomplikowanego pontyfikatu.

[Jestem w Kościele] Ignorancja czy manipulacja? O. Szustak o Komunii dla rozwodników

O. Adam Szustak znowu opowiada rzeczy, które trzeba prostować. Tym razem chodzi o jedną z najbardziej kontrowersyjnych kwestii w Kościele – o dopuszczanie osób rozwiedzionych żyjących w nowych związkach do Komunii Świętej. Starając się wytłumaczyć wiernym nauczanie Papieża Franciszka w tej sprawie, dominikanin uciekł się do bardzo nieuczciwych przekłamań i manipulacji.

[Jestem w Kościele] Czy bycie dobrym człowiekiem wystarczy do zbawienia?

Co jakiś czas można trafić na wypowiedzi twierdząco odpowiadające na postawione w tytule pytanie. Zdarza się to także (o zgrozo!) w kręgach uchodzących za katolickie. Tymczasem tzw. dobroludzizm, wedle którego nie ma znaczenia, w co człowiek wierzy, jest dziś jedną z najbardziej rozpowszechnionych herezji, a przy tym podstawowym dogmatem humanizmu, najpopularniejszej obecnie „świeckiej religii”.

[Jestem w Kościele] Tygodnik, który straszy

„30 lat Evangelium vitae. Encyklika, która straszy” – artykułem pod takim tytułem Tygodnik Powszechny „uczcił” rocznicę wydania tego dokumentu przez św. Jana Pawła II. Nietrudno się domyśleć, że encyklika dotycząca wartości życia ludzkiego nie jest, delikatnie mówiąc, jednym z ulubionych dokumentów kościelnych wspomnianego czasopisma. Mimo powszechnie znanych problemów z ortodoksją tego ponoć katolickiego tygodnika, warto wziąć na warsztat ten tekst, gdyż doskonale pokazuje on, co stoi na końcu katolicyzmu otwartego, bo z pewnością nie Chrystus i prawda Ewangelii.

[Jestem w Kościele] Łacina – domownik, który stał się niemile widzianym gościem

Niekiedy można odnieść wrażenie, że łaciną można by straszyć małe dzieci. Oczywiście nie mam tu na myśli tzw. łaciny podwórkowej, ale (wciąż!) oficjalny język Kościoła. Zwrócenie uwagi na potrzebę szerszego użycia łaciny w liturgii często kończy się przypięciem łatki zacofańca i jątrzyciela. Skąd się bierze ten irracjonalny lęk, skoro łacinę wychwalali wszyscy ostatni Papieże, a Sobór Watykański II (używany przez niektórych za pałkę do bicia „nieprawomyślnych” katolików) nakazał, aby wierni potrafili odmawiać w tym języku części stałe Mszy świętej?

[Jestem w Kościele] Między prawdą a miłością, czyli o złotym, Chrystusowym środku

Chrystus przyjął jawnogrzesznicę, nie jej grzech. A my? Utarło się powiedzenie, że Sobór Watykański II otworzył Kościół na świat. Mniej więcej od tamtego momentu dialog stawał się coraz bardziej priorytetowym działaniem dla części środowisk katolickich. Dialog ekumeniczny, dialog międzyreligijny, dialog z niewierzącymi i tak dalej, i tak dalej. W dialogu samym w sobie nie ma oczywiście nic złego, jednak problem pojawia się, gdy staje się on celem samym w sobie, odzierając miłość bliźniego z jej integralnego elementu – prawdy.

[Jestem w Kościele] Między prawdą a miłością, czyli o złotym, Chrystusowym środku

Chrystus przyjął jawnogrzesznicę, nie jej grzech. A my? Utarło się powiedzenie, że Sobór Watykański II otworzył Kościół na świat. Mniej więcej od tamtego momentu dialog stawał się coraz bardziej priorytetowym działaniem dla części środowisk katolickich. Dialog ekumeniczny, dialog międzyreligijny, dialog z niewierzącymi i tak dalej, i tak dalej. W dialogu samym w sobie nie ma oczywiście nic złego, jednak problem pojawia się, gdy staje się on celem samym w sobie, odzierając miłość bliźniego z jej integralnego elementu – prawdy.

[Jestem w Kościele] Dzieci – najbardziej dyskryminowana grupa społeczna

„Skoro wie, że ma małe dziecko, to powinna być przygotowana na to, by zapobiec ciągłemu darciu się. Nikt nie chce, jadąc komunikacja, jeszcze słuchać ryku bąbelka, bo madka nie potrafi zapobiec jego rykowi” – między innymi w ten sposób użytkownicy mediów społecznościowych skomentowali filmik, w którym matka opowiedziała o tym, jak została wyproszona przez kierowcę z autobusu, gdyż jej dziecko za głośno płakało. Żeby tego było mało, na zewnątrz panował mróz. To jednak tylko kropla w morzu (czy raczej ścieku) podobnych wypowiedzi przesiąkniętych nienawiścią do dzieci i macierzyństwa. My się jeszcze dziwimy, że w Polsce rodzi się dziś najmniej dzieci od II wojny światowej?

[Jestem w Kościele] Krzyż zepchnięty na margines

Odwiedzając kościoły i kaplice w różnych zakątkach Polski bardzo rzadko można trafić na Mszę św. sprawowaną w całkowitej zgodzie z przepisami liturgicznymi. Niemal z cudem graniczy też znalezienie świątynie z wzorcową aranżacją ołtarza, tj. z centralnie na nim ustawionym krucyfiksem z pasyjką skierowaną w stronę celebransa. Ktoś może teraz pomyśleć: „Co za błahostka, czy ten dziennikarzyna nie widzi ważniejszych problemów?!”. Tymczasem ten spychany na ubocze krucyfiks jest symbolem chyba najpoważniejszej choroby naszych celebracji liturgicznych – antropocentryzmu. Miejsce należne Bogu zajmuje człowiek i jego preferencje oraz samopoczucie.

[Jestem w Kościele] Obojętność gorsza niż ateizm

Czasami wydaje nam się, że najgorszą alternatywą dla wiary jest zdeklarowany ateizm, zwłaszcza jego wojująca odmiana. Tymczasem wbrew pozorom dużo groźniejsza może być obojętność religijna. Objawiać się może ona choćby całkowitą ignorancją w kwestii wiary, postawą „wierzący, ale niepraktykujący” czy sprowadzeniem religii wyłącznie do sprawy prywatnej. U źródeł tego rodzaju stanowiska leży obojętność wobec prawdy.

[Jestem w Kościele] W obronie ordo caritatis: Dlaczego porządek miłości ma sens?

Wiceprezydent USA, J.D. Vance znalazł się w ogniu krytyki m.in. części środowiska katolickiego po tym, jak w jednym z wywiadów przytoczył zasadę ordo caritatis. Zakłada ona porządek w miłowaniu innych ludzi, a więc w praktyce bardziej troszczymy się np. o własną rodzinę niż o nieznajomych. J.D. Vance zauważył przy tym, że skrajna lewica usiłuje tę naturalną hierarchię odwrócić. Ze zdumieniem jednak czytam wypowiedzi nawet nie tyle osób niewierzących, ale intelektualistów katolickich, którzy lekką ręką przekreślają wypracowywane przez wieki nauczanie Ojców i Doktorów Kościoła na rzecz – jak to określają – czystej Ewangelii. Chciałoby się dopowiedzieć, że często jest to Ewangelia „tak jak my ją rozumiemy”, parafrazując klasyka. Tymczasem właśnie ordo caritatis jest zasadą wciąż aktualną i wbrew krytykom, opartą na Piśmie Świętym.