Odrzucono wotum nieufności wobec Pauliny Hennig-Kloski
Liberalno-lewicowa koalicja obroniła swoją minister klimatu i środowiska, Paulinę Hennig-Kloskę. Wniosek o wotum nieufności złożył klub Prawa i Sprawiedliwości. Opozycja zarzuca minister działania lobbingowe oraz obarcza ją odpowiedzialnością za wzrost cen energii.
Po Adamie Bodnarze, Bartłomieju Sienkiewiczu i Marcinie Kierwińskim, prawicowa opozycja chciała wystawić czerwoną kartkę minister klimatu i środowiska Paulinie Hennig-Klosce. Prawo i Sprawiedliwość żądało jej odwołania przede wszystkim z powodu decyzji o podwyżkach cen energii. Zdaniem polityków partii Jarosława Kaczyńskiego minister miała do zrobienia tylko jedną rzecz.
– (Wystarczyłoby, żeby – radiomaryja.pl) napisała: „Przedłużam tarczę antyinflacyjną rządu Mateusza Morawieckiego z 2022 i z 2023 roku”. Nic więcej nie było potrzeba – stwierdził poseł Waldemar Buda z PiS.
To pod kierownictwem Pauliny Henning-Kloski resort klimatu przygotował projekt ustawy zwany lex wiatrak. Ustawa pozwalała na stawianie wiatraków w odległości 300 metrów od domów, co groziło masowymi wywłaszczeniami – przypomniał poseł Suwerennej Polski, Janusz Kowalski.
– Jest nie tylko twarzą lobbingu za niemieckimi wiatrakami. Chciała w swoim projekcie ustawy zabierać rolnikom ziemię po to, żeby stawiać tam wiatraki – zwrócił uwagę polityk.
Z kolei w styczniu Ministerstwo Klimatu i Środowiska zdecydowało o wstrzymaniu na pół roku wycinki lasów w dziesięciu lokalizacjach w całej Polsce. Decyzja z dnia na dzień pozbawiła pracy pracowników leśnych. Pomimo takich zarzutów, minister Paulina Hennig-Kloska swoje działania tłumaczyła koniecznością „posprzątania po Zjednoczonej Prawicy”.
– Co zastaliśmy w ministerstwie 13 grudnia? Blisko osiem miliardów złotych dziury w budżecie systemu mrożenia cen, naruszone zapasy interwencyjne paliw, całkowity brak pieniędzy w programie „Czyste powietrze” – mówiła szefowa resortu klimatu.
Na koniec debaty na sejmową mównicę wyszedł premier Donald Tusk. Szef rządu poświecił kilka zdań na obronę swojej minister. W swoim wystąpieniu skupił się na uderzaniu w polityków Prawa i Sprawiedliwości.
– Jedźcie na Nowogrodzką (…) i złóżcie votum nieufności wobec prezesa Kaczyńskiego, który patronował wprowadzeniu Zielonego Ładu – powiedział premier.
Jeszcze w czwartek późnym wieczorem Sejm ma przyjąć ustawę o bonie energetycznym. Akt prawny, przygotowany przez minister Paulinę Hennig-Kloskę, podwyższa ceny energii z obecnych 412 do 500 złotych za megawatogodzinę. Od pierwszego lipca Polaków czekają znaczące podwyżki za węgiel, gaz i prąd – ostrzegał były premier Mateusz Morawiecki.
– To więcej o kilkaset złotych – 600, 809. Jeżeli ktoś ogrzewa dom gazem, to jeszcze więcej – podkreślił wiceprezes PiS.
Podwyżkę ma łagodzić bon energetyczny, który nie jest przewidziany dla wszystkich. Jego uzyskanie ma być uzależnione od dochodu. W przypadku gospodarstwa jednoosobowego dochód nie może być wyższy niż 2500 złotych. Przy większej liczbie domowników maksymalny dochód na osobę to 1700 złotych. W obecnej formie wsparcie będzie bardzo ograniczone – zaznaczył ekonomista, Jacek Barzowski.
– On będzie wyczuwalny po sezonie wakacyjnym. Będzie można odczuć, że zima, która przyjdzie, niestety nie będzie tania – zauważył ekspert.
Ekonomiści wskazują też, że brak jasności co do tego, o ile wzrosną ceny energii, spowoduje wzrost inflacji. Wskaźnik wzrósł już w kwietniu po podniesieniu podatku VAT na podstawową żywność.
TV Trwam News