Ks. abp G. Crepaldi dla lanuovabq.it: Niedawne głosowanie Parlamentu Europejskiego określające aborcję jako prawo człowieka jasno pokazało, iż PE jest zdominowany przez destrukcyjną i nihilistyczną ideologię
Unia Europejska ostatnio nie popisała się zbytnio. Wiele osób wskazywało na poważne wady Europejskiego Zielonego Ładu, ale ich nie słuchano. Polityka dotycząca transformacji klimatycznej i energetycznej była centralistyczna, kosztowna, nieskuteczna i iluzoryczna, co spowodowało reakcje odrzucenia jej. Niedawne głosowanie Parlamentu Europejskiego określające aborcję jako prawo człowieka jasno pokazało, iż PE jest zdominowany przez destrukcyjną i nihilistyczną ideologię. Ingerencje instytucji unijnych w wybory polityczne w Polsce i wymuszanie decyzji wobec rządu Węgier, narodu traktowanego niejednokrotnie jako „obcy” w stosunku do Unii, to tylko niektóre aspekty sytuacji ewidentnego kryzysu. Dodajmy do tego znaczną porażkę w wymiarze polityki zagranicznej – wskazał ks. abp Giampaolo Crepaldi w rozmowie ze Stefano Fontaną opublikowanej na portalu lanuovabq.it. Tłumaczenia rozmowy dokonał o. dr Witold Hetnar CSsR, redemptorysta posługujący w Radiu Maryja i Telewizji Trwam.
Ks. abp Giampaolo Crepaldi urodził się w 1947 roku. Jest emerytowanym ordynariuszem diecezji Triest, byłym sekretarzem Papieskiej Rady Iustitia et Pax i byłym szefem komisji Caritas in veritate przy Radzie Konferencji Episkopatów Europy (CCEE.
S. Fontana: Wybory do parlamentu Unii Europejskiej odbędą się 8 czerwca. Wiele wskazuje na to, że tym razem będą one istotne. Czy Ksiądz Arcybiskup zgadza się z tym?
Ks. abp G. Crepaldi: Na pewno nie wiemy, jaka będzie frekwencja przy urnach. W przeszłości nigdy nie była ona zbyt wysoka. Jednak zważywszy na problemy, jakie leżą na stole, uważam, że z pewnością to głosowanie jest ważniejsze niż te poprzednie. Unia Europejska ostatnio nie popisała się zbytnio. Wiele osób wskazywało na poważne wady Europejskiego Zielonego Ładu, ale ich nie słuchano. Polityka dotycząca transformacji klimatycznej i energetycznej była centralistyczna, kosztowna, nieskuteczna i iluzoryczna, co spowodowało reakcje odrzucenia jej. Niedawne głosowanie Parlamentu Europejskiego określające aborcję jako prawo człowieka jasno pokazało, iż PE jest zdominowany przez destrukcyjną i nihilistyczną ideologię. Ingerencje instytucji unijnych w wybory polityczne w Polsce i wymuszanie decyzji wobec rządu Węgier, narodu traktowanego niejednokrotnie jako „obcy” w stosunku do Unii, to tylko niektóre aspekty sytuacji ewidentnego kryzysu. Dodajmy do tego znaczną porażkę w wymiarze polityki zagranicznej.
S. Fontana: Czy przewiduje Ksiądz Arcybiskup duże zmiany czy jedynie drobne korekty, jeśli chodzi o skład Parlamentu Europejskiego?
Ks. abp G. Crepaldi: Niedawne wyniki wyborcze w niektórych krajach europejskich okazały się zdecydowanie przeciwne takiej Unii Europejskiej. Mam na myśli wybory w niektórych niemieckich landach, a zwłaszcza w Holandii. Te tendencje każą niektórym obserwatorom szacować, iż w kolejnym Parlamencie Europejskim może nastąpić przesunięcie nawet o 100 mandatów, ale trudno przewidywać. Powiem tylko, iż moim zdaniem prawdopodobnie nastąpi polaryzacja składu Parlamentu, co jest sygnałem, że przyszłość przed Unią Europejską jawi się nie jako łatwa droga, lecz jako mierzenie się z wieloma konfliktami. Główny punkt sporny, wokół którego będzie się koncentrować owa polaryzacja, dotyczyć będzie kwestii spowolnienia lub wręcz ograniczenia procesów przekazywania suwerenności przez państwa członkowskie lub przeciwnie – przyspieszenia zjednoczenia?
S. Fontana: W ostatnich dniach Mario Draghi przedstawił niektóre kwestie zawarte w treści Raportu, jaki przygotował na zlecenie przewodniczącej Komisji Europejskiej, Ursuli Von der Layen. Jak Ksiądz Arcybiskup je ocenia?
Ks. abp G. Crepaldi: Myślę, że Mario Draghi wypowiada się nie tylko w swoim własnym imieniu, ale także w imieniu różnych kręgów władzy, kręgów finansowych, gospodarczych i politycznych, z którymi jest związany. Dlatego jego wystąpienie należy uważnie przeanalizować. Wydaje mi się, że wpisuje się ono w nurt szybkiego i zdecydowanego wzmocnienia Unii, z perspektywą stworzenia państwa scentralizowanego, zaciągnięcia wspólnego długu, wspólnych europejskich zbrojeń oraz kontynuacji transformacji środowiskowej i cyfrowej. Mówił o potrzebie przełomu, ale wydaje mi się, że jego propozycja wpisuje się w istniejące już trendy, które on chciałby zradykalizować i przyspieszyć, zmierzając w stronę nowej europejskiej państwowości.
S. Fontana: Co na ten temat mówi Doktryna Społeczna Kościoła?
Ks. abp G. Crepaldi: Nauka Społeczna Kościoła tego rodzaju cele każe oceniać bardzo krytycznie. Ten projekt zniweczyłby naturalne społeczności, począwszy od rodziny, przez społeczności lokalne aż po narody i stworzyłby superpaństwo, jeszcze bardziej oddalone od obywateli i wspólnot naturalnych niż istniejące już instytucje Unii. Kontynuacja obecnych przemian w rękach takiego Lewiatana mogłaby doprowadzić do zbudowania scentralizowanego systemu kontroli populacji zagrażającego samej wolności tak bardzo, a nawet nadmiernie podkreślanej przez europejskie demokracje jako ich główna wartość. Nie mówiąc już o tym, że finansowanie transformacji ekologicznej i cyfrowej wymagałoby ogromnych zasobów i ingerencji, które naruszałyby prawo do własności prywatnej. Kwestie, które obecnie – przynajmniej formalnie – pozostają w gestii państw, przeszłyby do kompetencji centralnych i aby dać przykład w dziedzinie edukacji, moglibyśmy być świadkami „pedagogiki mas”, jak to nazywają niektórzy eksperci, zarządzanej przez władzę centralną. Byłby to rodzaj spłaszczenia i ujednolicania umysłów obywateli do europejskości jako ideologii.
S. Fontana: : Rozumiem, że Ksiądz Arcybiskup jest raczej zwolennikiem drugiego kierunku, czyli spowolnienia procesów unifikacyjnych?
Ks. abp G. Crepaldi: Uważam, że w tym momencie czymś właściwszym byłoby spowolnienie procesów ujednolicających, poddanie ocenie przebytą dotąd drogę i ponowne odkrycie tego, co dla Europy istotne, a co proces jednoczenia Unii Europejskiej jak dotąd zgubił z oczu lub zaniedbał. Trzeba zatrzymać ten pęd i więcej myśleć.
S. Fontana: Ksiądz Arcybiskup ma na myśli również korzenie chrześcijańskie?
Ks. abp G. Crepaldi: Myślę o wielu sprawach: o korzeniach chrześcijańskich, o rodzinie, o zachowaniu kultur narodowych, o przekazywaniu – zgodnie z zasadą pomocniczności – władzy politycznej, o zarządzaniu zjawiskiem migracji, którego Unia nie zdołała opanować, o wartości tradycji, o wolnościach zarządzanych przez społeczeństwo, oddolnie, o samoorganizacji lokalnych wspólnot, o zachowaniu tylko lokalnych tożsamości, które utracono, nie wiadomo dlaczego, aż po bardziej wyważoną refleksję geostrategiczną. Jeśli chodzi o korzenie chrześcijańskie, pozwolę sobie na kilka obserwacji. Kultura Unii Europejskiej jest zasadniczo ateistyczna i antychrześcijańska, ukryta za zasadą wolności religijnej, ale trzeba jednak również stwierdzić, że uznanie chrześcijaństwa nie może nastąpić z motywów „historycznych”, to znaczy tylko dlatego, że jest ono częścią naszej przeszłości. Nie jest to powód wystarczający, bo każdy będzie mógł powiedzieć, że ta przeszłość już przeminęła. Powinno raczej opierać się na prawdzie religii chrześcijańskiej, czyli na nowej świadomości, że europejskie życie polityczne potrzebuje chrześcijaństwa, aby życie to mogło być prawdziwe.
S. Fontana: Mówimy tu jednak o czymś co należy do zadań Kościoła katolickiego…
Ks. abp G. Crepaldi: Niewątpliwie. To dlatego zadaniem Kościoła jest przede wszystkim ukazanie prawdy religii chrześcijańskiej, prawdy, która stanowi ostateczną rację aspiracji chrześcijaństwa do oddziaływania w przestrzeni publicznej, a nie tylko w wymiarze prywatnym. Muszę powiedzieć, że dzisiaj istnieje w tej kwestii sporo trudności. Jeszcze niedawno Kościół utrzymywał, iż sekularyzm jest idealnym miejscem spotkania, dialogu i pokoju. Ale jeśli tak jest, to religia chrześcijańska staje się tylko jednym z wielu przykładów etyki, a Kościół tylko jedną z wielu instytucji zaangażowanych w formację społeczeństwa. Zasada wolności wyznania nie powinna być ustawiana w kontrze do stanowiska Kościoła katolickiego, że ma on do powiedzenia i do zrobienia coś wyjątkowego i niepowtarzalnego. Racją historycznej, publicznej, społecznej i politycznej roli Kościoła katolickiego nie może być jedynie prawo do wolności religijnej. Benedykt XVI dogłębnie zgłębił ten temat, a jego obserwacje wzbudziły duże zainteresowanie także ze strony myślicieli laickich, mam jednak wrażenie, że nie było to później kontynuowane.
S. Fontana: Jaki jest zdaniem Ks. Arcybiskupa główny mankament wizji, jaką Kościół prezentuje odnośnie Unii Europejskiej?
Ks. abp G. Crepaldi: Sądzę, że głównym mankamentem jest przyjmowanie projektu europejskiego jako czegoś a priori, jako niepodlegającego dyskusji, lecz ważnego jako sam w sobie. Do tego dochodzą zachęty do angażowania się w ten projekt, przy równoczesnym braku prezentacji mocnych własnych propozycji i przy braku piętnowania głównych błędów tego projektu. Pamiętajmy, że również europejskość może być ideologią, jeśli stawia się ją ponad wszystko. Na przykład w niedawnym dokumencie dotyczącym czerwcowych wyborów biskupi COMECE (Komisja Konferencji Biskupów Unii Europejskiej), ograniczyli się do zaproszenia do udziału w wyborach i do stwierdzenia, że projekt proeuropejski jest ważny i należy wspierać jego rozwój. Wydaje mi się, iż powiedziano za mało. Zauważam również inną słabość polegającą na nawiązywaniu do tzw. ojców założycieli Wspólnoty Europejskiej, która później przekształciła się w Unię Europejską. Zbyt wielki akcent jest kładziony na wiarę katolicką trzech ojców założycieli. Sprawia to, iż cały proces przemian zachodzących w Unii, włącznie z sytuacją, w jakiej obecnie się ona znajduje, wiązany bywa z katolicyzmem. Czymś niewłaściwym jest takie ustawianie spraw, aby naciągając rzeczywistość, wykazać ciągłość z katolicyzmem obecnym na początku. Taka postawa ponadto może sprawić, iż nie zauważymy, że u początków Unii stoi istniał również Manifest z Ventotene, o zupełnie innym wydźwięku ideologicznym, który dziś – jak się wydaje – święci sukcesy.
lanuovabq.it/radiomaryja.pl