fot. episkopat.pl

[Jestem w Kościele] Między troską a nadgorliwością

Kiedy trzy tygodnie temu ks. bp Marek Mendyk został oskarżony o molestowanie, wielu zdążyło już wydać na niego wyrok. Niektórzy dlatego, że walkę z Kościołem uczynili sensem swojego życia, a inni, jak sami sądzą, z troski o ofiary. Tyle tylko, że nie ma rzeczywistej troski bez prawdy. Tę trzeba dopiero ustalić.

Możemy jednak przypuszczać, jak było. I tu okoliczności rzekomych przewin są co najmniej wątpliwe. Nawet nie chodzi o to, że oskarżenie zostało wysunięte po 30 latach, bo to z góry nie wyklucza wersji oskarżyciela Andrzeja Pogorzelskiego, ani nie chodzi też o określony profil ideologiczny tygodnika, w którym została przedstawiona ta historia. Kluczowe jest zwrócenie uwagi przez ks. biskupa, że w szpitalu, w którym miało dojśc do molestowania, nie było ani oddziału dziecięcego, ani zakaźnego (8 letni wówczas oskarżyciel był chory na świnkę). Obecny ordynariusz świdnicki jest podejrzany także o to, że miał udzielić dziecku ostatniego namaszczenia i to bez obecności kogokolwiek z rodziny. Jak wskazuje ks. biskup – coś takiego się po prostu nie zdarza. Pewną okoliczność może stanowić również to, że oskarżyciel jest byłym klerykiem i homoseksualistą. To wszystko sprawia, że cała historia wydaje się wręcz nieprawdopodobna. Mimo to rozpatrzenie sprawy należy do właściwych organów i do tego czasu nie należy przesądzać ani o winie oskarżonego z jednej strony, ani o kłamstwie czy złej woli oskarżyciela z drugiej.

Przytoczyłem tu linię obrony ks. bp. Marka Mendyka, choć przecież niewinności nie ma potrzeby udowadniać – to winy należy dowieść. Mimo to, zwłaszcza w sprawach dotyczących duchownych, mamy do czynienia z przedziwnym odwróceniem tego porządku podsycanym przez część mediów. Domniemanie niewinności, czyli jedna z podstawowych zasad prawa, ulega nagle zawieszeniu tylko dlatego, że oskarżony nosi koloratkę.

Ignorowanie, nieadekwatne reakcje czy nawet zamiatanie pod dywan przypadków krzywdzenia bezbronnych, a także obrona takich działań, są  godne potępienia – to nie podlega dyskusji. Jednak warto mieć świadomość, że w słusznym sprzeciwie wobec takich postaw można stać się nadgorliwym i wylać dziecko z kąpielą. Przykład daje jeden z czołowych katolickich publicystów, który napisał kilka obszernych postów dotyczących tej sprawy, w których krytykował ks. bp. Marka Mendyka za stanowcze odrzucenie wszystkich oskarżeń i domagał się zawieszenia ordynariusza świdnickiego (red. Piotr Zaremba słusznie zauważył, że gdyby każdy biskup miał się zawieszać po byle oskarżeniu, mogłoby to zostać bez problemu wykorzystane do sparaliżowania Episkopatu). Zastanawia jednak fakt, że owy wzmożony publicysta nie poświęcił choćby linijki na przytoczenie już wspomnianych argumentów ks. bp. Marka Mendyka.

Ta nadgorliwość sprawia, że stając słusznie w obronie ofiar pedofilii, można łatwo zapomnieć o innych, mniej medialnych ofiarach. To wszyscy ci, którzy zostali fałszywie oskarżeni. W jednej chwili ich życie zmieniło się w koszmar, stali się wrogami publicznymi numer jeden. To nie tylko zniszczenie dobrego imienia, ale nawet złamanie całego życia. Nie każdy jest tak silny jak ks. kard. George Pell, dla którego niesłuszny pobyt w więzieniu był niczym rekolekcje. W wielu przypadkach fałszywych oskarżeń doznanej krzywdy nie da się naprawić, a za lincz na niewinnym człowieku nikt ostatecznie nie odpowie.

Jak widać, między troską o ofiary pedofilii a nadgorliwością jest bardzo cienka granica. Potrzeba wielkiej roztropności w wygłaszaniu sądów, zwłaszcza przez ludzi kształtujących opinię publiczną, takich jak choćby dziennikarze, aby nie dopuścić do sytuacji, w której broniąc domniemanej ofiary, jednocześnie wydaje się wyrok na innego niewinnego człowieka.

Wojciech Grzywacz/RIRM

drukuj
Tagi: ,

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl