[TYLKO U NAS] Min. M. Wójcik o orzeczeniu TSUE podważającym polskie przepisy wstrzymujące transgraniczne wydanie uprowadzonego dziecka z zagranicy przez jednego z rodziców: Tu nie chodzi o kwestię przepisów, ale o politykę, o wyciągnięcie swoich brudnych łap po kolejny obszar
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej orzekł, że polskie przepisy wstrzymujące transgraniczne wydania uprowadzonego dziecka z zagranicy przez jednego z rodziców są niezgodne z unijnym prawem. Jak zaznaczył minister Michał Wójcik, sekretarz stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, w „Polskim punkcie widzenia” w TV Trwam, „tu nie chodzi o kwestię przepisów, ale o politykę. Tu chodzi o to, żeby wyciągnąć swoje brudne łapska po kolejny obszar. Nie zgadzam się na to. Tak nie powinno być i absolutnie nie powinniśmy się na to zgadzać, że jakiś brukselski urzędnik będzie nas pouczał” – wskazał.
TSUE znów nie zgadza się z polskim prawem, które istnieje już od pięciu lat [czytaj więcej]. Minister Michał Wójcik przypomniał, na czym polegały odrzucone przepisy.
– Wprowadziliśmy przepisy, zgodnie z którymi, jeżeli sprawa transgraniczna dotycząca dziecka toczy się w Polsce przed Sądem Najwyższym, do czasu rozstrzygnięcia tej sprawy dziecko ma być na terytorium Polski. Jest to rzecz logiczna i oczywista, bo jeżeli byłaby inna sytuacja, czyli dziecko byłoby poza granicami Polski, wówczas Sąd Najwyższy wydałby postanowienie o umorzeniu postępowania, po prostu nie prowadziłby tej sprawy – zaznaczył.
Sekretarz stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów wskazał, że Unii Europejskiej zaczęły się nie podobać nowe przepisy.
– Najpierw nie podobało się to w Senacie, a później opozycji. Następnie nie podobało się pani sędzi z Sądu Apelacyjnego w Warszawie, która zwróciła się z oficjalnym pytaniem do TSUE, a sędziowie tego Trybunału zakwestionowali te przepisy i nakazali polskim sędziom je omijać. Dobro dzieci nie jest ustawione w centralnym punkcie, więc nie będą tak chronione, jak do tej pory – podkreślił.
Michał Wójcik zaznaczył, że tworząc polskie przepisy prawne kierował się dobrem dzieci.
– Chodziło o stworzenie takiego systemu, żeby były wydawane sprawiedliwe orzeczenia dotyczące dzieci. Przecież to dotyczy życia małego człowieka na całe życie i dzisiaj widzę, że Unia Europejska kontestuje zarówno tę ustawę, jak również wszczęto procedurę mającą na celu sprawdzenie przez Komisję Europejską całego prawa, które było tworzone w ostatnich latach. Tak się składa, że jeszcze jako wiceminister sprawiedliwości tworzyłem tę reformę i nie budziła ona żadnych uwag ze strony Komisji Europejskiej. W 2018 roku nikt nie zagłosował przeciwko mojej ustawie i nikt się nie wstrzymał od głosów w Parlamencie. Ta reforma istnieje pięć lat – wyjaśnił gość TV Trwam.
Natomiast dzisiaj – jak dodał minister – reforma nie podoba się Komisji Europejskiej, która mówi, że przed wprowadzeniem nowych regulacji wcale nie było gorzej.
– To jest nieprawda. Sprawdziliśmy to i sprawy prowadzone są dużo szybciej, bo badamy to co trzy miesiące, więc widzę tu kontekst czysto polityczny. Nie podobają się przepisy i trzeba je wyrzucić do kosza – ocenił.
Jak zapewnił sekretarz stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, podczas tworzenia przepisów prawnych dotyczących spraw transgranicznych dzieci zbierał doświadczenie w wielu europejskich krajach, jak również w samej Komisji Europejskiej.
– Tu nie chodzi o kwestię przepisów, ale o politykę. Tu chodzi o to, żeby wyciągnąć swoje brudne łapska po kolejny obszar. Nie zgadzam się na to. Tak nie powinno być i absolutnie nie powinniśmy się zgadzać na to, że jakiś brukselski urzędnik będzie nas pouczał (…) Zbudowałem system. Zrobiłem to w poczuciu odpowiedzialności za życie dzieci i nie może być tak, że dzisiaj ktoś z przyczyn czysto politycznych próbuje rozwalić cały ten system, podając przykłady, z którymi trudno się zgodzić, bo są one nieprawdziwe. Polskie sprawy są prowadzone dużo szybciej niż w innych krajach. W tym momencie przygotowujemy odpowiedź i zobaczymy, co zrobi Unia Europejska – zaznaczył Michał Wójcik.
radiomaryja.pl