Presja migrantów na amerykańską granicę
Jeszcze niedawno południową granicę USA usiłowali pokonywać migranci wyłącznie z pobliskich państw. Dziś są to migranci z czterech kontynentów – wskazują dane opublikowane amerykański Departament Bezpieczeństwa Krajowego.
Lokalna policja południowo-wschodniego Meksyku dostała wezwanie do trzech autobusów, które zostały porzucone na autostradzie. Jak się okazało – w środku byli ludzie.
– Szacujemy, że jest to mniej więcej 400 osób różnych narodowości, między innymi Kubańczyków czy Haitańczyków – wskazał urzędnik obrony cywilnej, Ricardo Gonzalez Armenta.
W tej licznej grupie znajdowali się mężczyźni, kobiety, kobiety w ciąży i nieletni. Część z nich była mocno odwodniona. Chcieli przedostać się do Stanów Zjednoczonych.
– Nie chcemy wracać do naszego kraju, obecna sytuacja tam jest trudna. Jestem z Hondurasu, nie ma tam pracy, nie ma nic, grożą nam gangi – mówił uciekinier.
Przed pandemią COVID-19 aż 90 proc. migrantów nielegalnie przekraczających południową granicę USA pochodziło z Meksyku, Gwatemali, Hondurasu i Salwadoru. Teraz – jak pokazują dane amerykańskiego Departamentu Bezpieczeństwa Krajowego – ta proporcja uległa drastycznej zmianie. Dziś migranci z tych czterech państw stanowią zaledwie połowę. Pozostałe 50 proc. to migranci z odległych części świata.
– Nasz system nie jest przygotowany do radzenia sobie z migracją w obecnej postaci (…) Mamy system, który zmodyfikowano ostatnio w 1996 roku. Teraz mamy rok 2024. Świat się zmienił – mówił szef Departamentu Bezpieczeństwa Krajowego, Alejandro Mayorkas.
Eksperci wskazali, że aby uporać się z globalnymi przepływami migracyjnymi, niezbędna jest współpraca setek państw.
TV Trwam News