fot. źródło: Artur Bartoszewicz

Dr A. Bartoszewicz o polsko-ukraińskich relacjach gospodarczych: Ukraina ma tylko i wyłącznie postawę roszczeniową. Po prostu chce wykorzystywać Polskę, ale kompletnie nie traktuje Rzeczypospolitej po partnersku

Ukraina nie wykonuje żadnego ruchu, który świadczyłby o tym, że nasze oczekiwania – nawet te historyczne – zostaną spełnione w jakikolwiek sposób. Cały czas nie ma zamkniętego tematu Wołynia, nie ma dostępu do grobów ludzi, którzy zostali tam zamordowani. Ukraina dalej udaje, iż tego tematu nie ma. Ukraina ma tylko i wyłącznie postawę roszczeniową, w której domaga się swoich wartości i swoich racji, nie uwzględniając, że koszty zaspokajania ich oczekiwań ponosi polskie społeczeństwo, polska gospodarka. W relacjach dobrosąsiedzkich powinno się załatwić wszystkie sporne kwestie, a tak nie jest. To pokazuje, w jaki sposób Ukraina traktuje bieżącą rozgrywkę, czyli po prostu chce wykorzystywać Polskę, ale kompletnie nie traktuje Rzeczypospolitej po partnersku – mówił dr Artur Bartoszewicz, ekonomista ze Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie, w rozmowie z Redakcją Portalową Radia Maryja.

13 grudnia został zaprzysiężony rząd Donalda Tuska.

Wśród Polaków pojawia się coraz więcej obaw dotyczących tego, że nowy rząd albo obetnie, albo zlikwiduje dodatki socjalne, które zostały wprowadzone przez rząd Zjednoczonej Prawicy. Nowa koalicja rządząca bardzo dużo obiecywała przed wyborami, ale już zaczęła wycofywać się z własnych obietnic. Donald Tusk powiedział bowiem, że kwoty wolnej od podatku w wysokości 60 tysięcy złotych nie będzie w 2024 roku [czytaj więcej].

– Z jednej strony Donald Tusk zapowiadał, że to, co zostało wprowadzone, zostanie utrzymane, ale z drugiej strony jest bardzo dziwny przekaz od polityków drugiej strony koalicji rządzącej, iż wydatki będą przeglądane, a model dystrybucji, który był do tej pory i miał charakter powszechny, musi być zmieniony na taki, który będzie bardziej dostosowany do możliwości budżetowych. To na budżet wskazuje się jako na główną barierę rezerwy programów, twierdząc, że sytuacja finansów publicznych jest wręcz tragiczna i w kolejnych latach będzie rosło zadłużenie państwa, a więc tym samym trzeba będzie szukać oszczędności. Może okazać się, że co do zasady mechanizmy pomocowe nie zostaną zredukowane, ale ich powszechność zostanie ograniczona. Najprawdopodobniej będzie to bardziej celowana pomoc, a nie o charakterze szerokiego programu społecznego. Póki co nie mamy pewności, w którym kierunku pójdą zmiany, bo minister finansów zapowiedział przyglądnięcie się sytuacji finansów publicznych – wskazał dr Artur Bartoszewicz.

Koalicja, która powstała wokół Platformy Obywatelskiej, jeszcze podczas trwania kampanii wyborczej zapowiadała 100 konkretów na pierwsze 100 dni rządów. W internecie ruszył już licznik sprawdzający wiarygodność nowego rządu w tym zakresie.

– Przekaz rządu jest w tej chwili jasny, że nie odbędą się te propozycje w 100 dni, bo wszelkie zmiany nie będą zapadały w ciągu następnego roku kalendarzowego. Jeżeli nastąpią jakiekolwiek zmiany z punktu widzenia podatkowego, to najprawdopodobniej dopiero od 2025 roku. Jednak może okazać się, że programy socjalne zostaną zmienione jeszcze w 2024 roku. W tym wszystkim decydujący będzie głos ministra finansów. On swoją pozycję będzie określał ograniczaniem swobody podejmowania decyzji przez poszczególnych ministrów – mówił ekonomista ze Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie.

Przez długi czas protest na granicy z Ukrainą prowadziła polska branża transportowa (w listopadzie dołączyli do niej także polscy rolnicy), która w swoich postulatach wskazywała m.in. na patologiczny sposób funkcjonowania ukraińskich firm transportowych w Europie, który uderza w nasze rodzime firmy. Do polskich blokad granicy z Ukrainą dołączyli także słowaccy i węgierscy przewoźnicy, którzy także domagali się odebrania ukraińskim przewoźnikom możliwości bezwizowego transportu na terenie Unii.

– Ludzie są bezradni. Po pierwsze, rząd nie chce słuchać stanowiska branży. Po drugie, rządzący przez długi czas poddawali się manipulacji, która była realizowana przez rząd Ukrainy i Brukseli. Obawiam się, iż owa manipulacja będzie dzisiaj jeszcze szersza, bo z jednej strony widzimy nacisk prezydenta Ukrainy na rozmowy z premierem Donaldem Tuskiem, a z drugiej strony dostrzegamy nacisk Brukseli na to, żebyśmy poddali się oczekiwaniom Ukrainy. Cały przekaz, w którym oskarża się nas o niedostarczanie oraz blokowanie pomocy humanitarnej i zbrojeniowej, pokazuje narrację, która domaga się, by Polska swoim kosztem realizowała działania pomocowe na rzecz Ukrainy. Wszystkie państwa chcą, by to właśnie Polska poniosła koszty. My od samego początku źle prowadziliśmy rozmowy na rzecz Ukrainy. Po prostu poddaliśmy się procesowi manipulacji, którego koszty ponosimy do teraz. Obawiam się, iż Polska zostanie zmuszona do zaakceptowania sytuacji, która będzie dla niej bardzo niekorzystna. Osobiście uważam, że powinniśmy w sposób bardzo twardy i jednoznaczny pokazywać swoje stanowisko, bronić go oraz wskazywać na charakter, który dba o interesy obywateli Rzeczypospolitej. Równocześnie powinniśmy prowadzić pomoc humanitarną na taką skalę, na jaką jest nas stać. Tymczasem my zrealizowaliśmy ogromne pokłady pomocowe – zaakcentował nasz rozmówca.

Ukraina wymaga od Polski bardzo wiele, ale sama ma problem z wykonaniem jakiegokolwiek dobrego gestu w stronę Polski. Na Ukrainie dalej czczeni są zbrodniarze pokroju Stepana Bandery i Romana Szuchewycza. Tymczasem ekshumacji polskich ofiar ukraińskich rzezi ludności cywilnej jak nie było, tak nie ma.

Ukraina nie wykonuje żadnego ruchu, który świadczyłby o tym, że nasze oczekiwania – nawet te historyczne – zostaną spełnione w jakikolwiek sposób. Cały czas nie ma zamkniętego tematu Wołynia, nie ma dostępu do grobów ludzi, którzy zostali tam zamordowani. Ukraina dalej udaje, iż tego tematu nie ma. Ukraina ma tylko i wyłącznie postawę roszczeniową, w której domaga się swoich wartości i swoich racji, nie uwzględniając, że koszty zaspokajania ich oczekiwań ponosi polskie społeczeństwo, polska gospodarka. W relacjach dobrosąsiedzkich powinno się załatwić wszystkie sporne kwestie, a tak nie jest. To pokazuje, w jaki sposób Ukraina traktuje bieżącą rozgrywkę, czyli po prostu chce wykorzystywać Polskę, ale kompletnie nie traktuje Rzeczypospolitej po partnersku – powiedział dr Artur Bartoszewicz.

Ekonomista odniósł się również do zapowiedzi Koalicji Obywatelskiej odnośnie postawienia prezesa NBP przez Trybunałem Stanu.

– Nie ma podstaw do tego, żeby postawić prezesa Narodowego Banku Polskiego przed Trybunałem Stanu. Bardzo ważnym zagadnieniem jest niezależność banku centralnego. Wszelkie naciski narracyjne, choćby były nieskuteczne, wobec NBP są niedopuszczalne. Głosy międzynarodowe wskazują, iż Europejski Bank Centralny nie pozwoli na tego typu działania. Wiele europejskich banków centralnych wyraźnie neguje tego typu postawę. Nie można sprowadzać banku centralnego do konkretnego nazwiska. Twierdzenie, że prezes NBP jest osobą upolitycznioną, jest zadziwiające w sytuacji, w której wszyscy prezesi NBP zawsze pochodzili z konkretnych opcji politycznych. Profesor Balcerowicz, profesor Belka czy prof. Gronkiewicz-Waltz to były osoby z konkretnych partii politycznych i konkretnie wspierające dane ugrupowania. Nigdy nie stało to na przeszkodzie w działalności NBP. Niezależność banku centralnego jest realizowana przez kolegialność decyzji. Rada Polityki Pieniężnej jest tym organem, który podejmuje decyzje. Nawet jeśli mamy zastrzeżenia co do procesu komunikacji prezesa NBP z rynkiem, to nie są to zastrzeżenia dające podstawę do tego, by prof. Adama Glapińskiego straszyć Trybunałem Stanu. Same twierdzenia, że wystarczy oskarżyć prezesa NBP i ten już traci stanowisko, świadczą o tym, iż naprawdę mamy do czynienia z zadziwiającym działaniem, które podważa bezpieczeństwo polskiego złotego. To są działania niedopuszczalne – zwrócił uwagę nasz rozmówca.

Dr Artur Bartoszewicz skomentował także ostatnie wybory prezydenckie w Argentynie, które wygrał Javier Milei – zadeklarowany libertarianin, który od początku opowiadał się przeciwko dołączeniu Argentyny do BRICS i stawiał na dolaryzację swojej ojczyzny. Nowy argentyński przywódca zmiany zaczął od znacznego zredukowania liczby ministerstw [czytaj więcej].

– Prawdopodobnie jest to odosobniony sygnał. Może jednak okazać się, że choć postawa libertariańska jest atrakcyjna dla społeczeństwa, to stanie się bardzo kosztowna i trudna do zniesienia. Argentyna jest w trudnej sytuacji finansowej. Jest to państwo, które wielokrotnie upadało i bankrutowało. Pozostaje pytanie, czy społeczeństwo zniesie tak radykalne reformy, które są zapowiadane. Może okazać się, że raczej pójdzie to w kierunku doświadczeń Brazylii. Ostre przekazy, które dzisiaj kieruje Javier Milei, powodują, iż dla części społeczeństwa może wydawać się to atrakcyjne, ale zobaczymy, co będzie, jak już dotkną ich te decyzje. Raczej nie spodziewam się, że tego typu postawa stanie się zjawiskiem powszechnym. Gdyby okazało się, iż Argentyńczycy zniosą zaciskanie pasa i przetrzymają okres horrendalnych reform, które są zapowiadane, to byłby to sygnał, że można rozważać taką drogę. Nie wydaje mi się, żeby ostatecznie ta droga została zaakceptowana – podsumował dr Artur Bartoszewicz.

Jakub Gronczakiewicz/radiomaryja.pl

drukuj
Tagi: ,

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl