fot. PAP/Rafał Guz

[TYLKO U NAS] Dr A. Bartoszewicz: To nie rosyjska agresja podnosi poziom cen w Polsce. Powinniśmy skupić się na stabilizowaniu bezpieczeństwa własnej gospodarki i społeczeństwa

Przez pierwsze dwa tygodnie wojny, kiedy polscy politycy wypowiadali się bardzo ostro, a z przekazów można było mieć wrażenie, że zaraz pójdziemy na wojnę, z Polski wypłynęły ogromne miliardy inwestycji, a polski złoty bardzo intensywnie tracił (…). To jest wojna dwóch naszych sąsiadów. Geografii nie zmienimy. Wojna prędzej czy później się skończy, a my będziemy ponosić konsekwencje, iż jesteśmy nadpobudliwi w tym procesie. Trzeba powtórzyć raz jeszcze, że my mamy obowiązek udzielenia Ukrainie pomocy i przyjęcia uchodźców (…), ale dla nas najważniejsze jest bezpieczeństwo Polaków i stabilizacja naszego kraju – mówił dr Artur Bartoszewicz, ekonomista ze Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie, w „Aktualnościach dnia” na antenie Radia Maryja.

Polska zmaga się z rekordową inflacją. Prezes Narodowego Banku Polskiego, prof. Adam Glapiński, tłumaczył, że znaczący wpływ na poziom inflacji ma rosyjska agresja na Ukrainę [czytaj więcej].

Prof. Adam Glapiński przekonywał ponadto, że gdyby wojny na Ukrainie nie było, inflacja kształtowałaby się na poziomie 6-7 procent. Tymczasem w lutym, jeszcze przed wybuchem wojny, poziom inflacji wynosił już 8,5 procent.

– To nie rosyjska agresja podnosi poziom cen w Polsce. Niepewność, która jest budowana w wyniku agresji, nie będzie kończyła się w momencie zawarcia pokoju czy jakiegokolwiek innego rozstrzygnięcia za naszą wschodnią granicą. Niepewność jest na tyle duża, że zaczyna wpływać na wycenę różnych aktywów, surowców, produktów i usług. To wszystko powoduje, iż mamy do czynienia z następstwami długookresowymi. Nie jestem przekonany, czy to, co prezentuje prezes NBP, ziści się. Chciałbym, żeby tak było, ale jak popatrzymy na ceny żywności, czyli czynnik, który dopiero zadziała, to zauważymy, jak istotnym producentem żywności są Ukraina i Rosja. To, że Rosja zapowiedziała zamknięcie granic dla eksportu produktów żywnościowych, a Ukraina nie prowadzi normalnego produkcji i zasiewu, sprawi, iż będziemy mieli do czynienia z ogromnym zakłóceniem w tym zakresie – mówił dr Artur Bartoszewicz.

Świat w obliczu kryzysu musi zmierzyć się z wieloma czynnikami wpływającymi na rosnącą inflację.

– Może okazać się, że z uwagi na niepewność wynikającą z konfliktu zbrojnego oraz braku realnej produkcji w wysokości, która jest niezbędna do zaspokajania potrzeb Europy, Afryki oraz Azji, pojawi się problem. Kolejną kwestią są zmiany klimatyczne. To, że mamy do czynienia z zaburzeniami produkcji żywności, do czego dochodzi jeszcze element surowcowy, który już przełożył się na ogromny wzrost cen nawozów, iż to wszystko spowoduje, że ceny żywności będą naprawdę wysokie. To będzie czynnik, który dodatkowo powiększy zjawisko inflacyjne – podkreślił ekonomista ze Szkoły Głównej Handlowej.

Gość Radia Maryja zwrócił uwagę, że jeśli w biednych częściach świata zabraknie żywności, czeka nas kolejna fala migracji.

– Przypomnijmy sobie falę migracji z Afryki, która już zaburzała funkcjonowanie struktur europejskich. Jeżeli to się powtórzy na skalę, która do tej pory nie była przewidziana, bo szacuje się liczbę około 120 mln ludzi, którzy będą migrować z uwagi na pogorszenie dostępu do żywności, wówczas będziemy mieli do czynienia z jeszcze większą niepewnością. Pozostaje pytanie, nie tylko w kontekście polityki pieniężnej, na ile my się na to wszystko przygotowujemy – powiedział dr Artur Bartoszewicz.

Gość „Aktualności dnia” zaakcentował, że musimy zadbać o zwiększenie rezerw obowiązkowych i oprocentowania depozytów.

– Warto, żebyśmy zadbali o zwiększenie rezerw obowiązkowych i w ten sposób przycisnęli banki, aby zaczęły zwiększać oprocentowanie depozytów. Banki bardzo szybko podnoszą ceny kredytów, a to też przekłada się na zwiększenie inflacji. Jeśli popatrzymy na ten aspekt w wymiarze kosztu pieniądza dla przedsiębiorców, którzy dostarczają dobra i usługi, to ceny kredytów dla nich rosną, tym samym powodując zwiększenie kosztów przedsiębiorstwa i poszukiwanie przychodów albo poprzez zwiększenie cen, albo próbę zwiększenia potencjału rynkowego – wskazał ekonomista.

Przedstawiciel Wyższej Szkoły Handlowej w Warszawie odniósł się do zmiany narracji, jaka wystąpiła u prezesa NBP, który jeszcze w zeszłym roku straszył Polaków deflacją.

– Prezes NBP stwierdził w zeszłym roku, że inflacji nie ma, potem przyznał, iż jest, a następnie zaczął podejmować bardzo opóźnione działania. W swoim ostatnim komunikacie przyznał to, co mówiłem wielokrotnie na antenie Radia Maryja, czyli że mamy opóźnione działania. Przełożenie zmiany stóp procentowych na walkę z inflacją zajmuje 6-9 miesięcy. Prof. Adam Glapiński przyznał w czwartek, że ujrzenie wyników zmiany stóp procentowych zajmie kilka kwartałów (…). Polityka pieniężna powinna w istotniejszy sposób chronić polskie rodziny, a szczególnie osoby najbiedniejsze, bo niepewność tylko wzrasta. Mieliśmy pandemię, teraz mamy wojnę przy granicy, a za chwilę możemy mieć skrajny wybuch migracji – mówił dr Artur Bartoszewicz.

Wojna, która toczy się na Ukrainie, wzbudziła mocno niepewność u Polaków.

– Bardzo często słyszymy, że to jest nasza wojna i ktoś bije się za nas. To jest wojna u naszego sąsiada. Jesteśmy krajem przygranicznym, przyfrontowym i powinniśmy skupić się na działaniach humanitarnych oraz na stabilizowaniu bezpieczeństwa własnej gospodarki, społeczeństwa. Wszelkie przekazy, które zachęcają Polskę do aktywniejszych działań poza humanitarnych, odbijają się negatywnymi ocenami polskiej gospodarki i ryzykami, czyli niepewnością, która może być ujawniana w tym zakresie. Przez pierwsze dwa tygodnie wojny, kiedy polscy politycy wypowiadali się bardzo ostro, a z przekazów można było mieć wrażenie, że zaraz pójdziemy na wojnę, z Polski wypłynęły ogromne miliardy inwestycji, a polski złoty bardzo intensywnie tracił (…). To jest wojna dwóch naszych sąsiadów. Geografii nie zmienimy. Wojna prędzej czy później się skończy, a my będziemy ponosić konsekwencje, iż jesteśmy nadpobudliwi w tym procesie. Trzeba powtórzyć raz jeszcze, że my mamy obowiązek udzielenia Ukrainie pomocy i przyjęcia uchodźców (…), ale dla nas najważniejsze jest bezpieczeństwo Polaków i stabilizacja naszego kraju. Chciałbym słyszeć od polskich polityków komunikaty, które zaczynają się pojawiać w wielu różnych państwach, czyli że społeczeństwa są chronione przez swoich polityków, a nie wprowadzane w narrację prowojenną – podsumował ekonomista ze Szkoły Głównej Handlowej.

Całą audycję „Aktualności dnia” z udziałem dr. Artura Bartoszewicza można odsłuchać [tutaj].

radiomaryja.pl

drukuj