fot. PAP/Marcin Obara

Sejm debatuje nad powołaniem komisji śledczych wymierzonych w PiS

Sejm decyduje o powołaniu trzech komisji śledczych. To uchwały przygotowane przez Koalicję Obywatelską.

Na sali plenarnej trwają obrady nad powołaniem komisji śledczych. Jedna z nich ma zbadać rzekome inwigilowanie polityków opozycji przez system szpiegujący Pegasus. Posłowie do północy będą dyskutować nad powołaniem trzeciej komisji śledczej. Jej zadaniem będzie zbadanie nieprawidłowości przy wydawaniu wiz dla cudzoziemców. Tymczasem Sejm zakończył obrady nad powołaniem pierwszej komisji śledczej. Ma ona zająć się rzekomymi nieprawidłowościami przy wyborach korespondencyjnych w 2020 roku. Podczas debaty nie brakowało ostrej wymiany zdań.

– Chcieli przeprowadzić w Polsce nielegalne wybory prezydenckie. To się nie udało, ale 70 mln zł zostało bezpowrotnie zmarnowanych – oskarżał polityków Prawa i Sprawiedliwości poseł Cezary Tomczyk z Platformy Obywatelskiej.

– W Bawarii kilka dni wcześniej odbyły się wybory kopertowe – całkowicie korespondencyjne. Zostały przeprowadzone, nic się nikomu nie stało. My tego nie wymyśliliśmy – odpowiedział na jego zarzuty były minister edukacji, poseł PiS, prof. Przemysław Czarnek.

Posłom liberalno-lewicowej większości zależy na czasie. Chcą wykorzystać komisje w kampanii przed wyborami samorządowymi oraz do Parlamentu Europejskiego. Poseł Tomasz Trela z Lewicy usiłował odpierać te zarzuty, przekonując, że powołanie komisji to realizacja obietnic wyborczych.

– Czyli rozliczenie parlamentarzystów Prawa i Sprawiedliwości, bo przecież oni będą przesłuchiwani, oni będą się musieli tłumaczyć, a tam będą ludzie z pierwszych stron gazet – mówił polityk.

Jako pierwsza, jeszcze przed końcem roku, ma powstać komisja, która zbada organizację korespondencyjnych wyborów prezydenckich w trakcie pandemii. Liberalno-lewicowa większość chce postawić przed komisją m.in. premiera Mateusza Morawieckiego i byłego ministra aktywów państwowych, Jacka Sasina. PiS przekonuje, że nie boi się przesłuchań i chce brać czynny udział w pracach – oznajmił szef klubu parlamentarnego partii, minister Mariusz Błaszczak.

– Domagamy się tego, żeby największy klub parlamentarny, jakim jest klub PiS, miał swoją reprezentację w tych komisjach, wynikającą z proporcji – mówił szef MON.

Zgodnie z konstytucją w komisji śledczej może zasiadać jedenastu członków. Zgodnie z sejmową arytmetyką klub PiS powinien otrzymać aż pięć miejsc. Marszałek Sejmu przekonywał, że na podział jest jeszcze czas.

– Wyznaczę terminy, w których będzie można zgłosić kandydatów. Oni zostaną zgłoszeni. Najprawdopodobniej do części z nich będą zastrzeżenia, a więc trzeba będzie ich znowu przeprocesowywać. Natomiast to się stanie w ciągu najbliższych dni – mówił Szymon Hołownia.

To oznacza, że może powtórzyć się scenariusz z wyboru wicemarszałków Sejmu i Senatu, kiedy to kandydaci PiS zostali odrzuceni.

Komisji śledczych może być znacznie więcej. KO chce zbadać rzekomą korupcję z szeregach PiS. Z kolei Konfederacja proponuje powołanie kolejnych trzech komisji śledczych – w sprawach polityki energetycznej, do zbadania przyczyn i skutków niekontrolowanego importu żywności z Ukrainy oraz zbadania potencjalnych nieprawidłowości związanych z polityką covidową – wymieniał poseł tego ugrupowania, Michał Wawer.

– Platforma Obywatelska zadeklarowała gotowość podpisania się pod tymi wnioskami, także na pewno ich odwiedzimy z listą do podpisania się i będziemy apelować do marszałka Hołowni, żeby te komisje ruszyły jak najszybciej – powiedział polityk Konfederacji.

Liberalno-lewicowa większość chce urządzić jarmark zamiast zajmować się pilnymi sprawami, jak np. przedłużenie tarcz antykryzysowych – uważa socjolog Grzegorz Wiński.

– Nowa kadencja będzie się przede wszystkim nadal toczyć pod znakiem anty-PiS-u i udowadnianiem wszystkich wszem i wobec, że Prawo i Sprawiedliwość zepsuło państwo polskie – zwrócił uwagę ekspert.

O szybkie procedowanie projektów, które są kluczowe dla zwykłych Polaków zaapelował premier Mateusz Morawiecki. Chodzi o przedłużenie zerowego podatku VAT na żywność, wakacji kredytowych oraz zamrożenia cen energii. Według premiera projekty trafiły do „zamrażarki” u marszałka Sejmu, której – w myśl obietnic Szymona Hołowni – miało nie być.

– Panie marszałku! Nie ma na co czekać. Słowo się rzekło, a ustawa u płota. Proszę realizować swoje zapowiedzi! – apelował szef rządu.

Według zapowiedzi marszałka Szymona Hołowni, te ważne projekty zostaną rozpatrzone być może w przyszłym tygodniu.

Michał Rybka/TV Trwam News

drukuj