fot. PAP/Rafał Guz

Złamanie obietnicy wyborczej ws. nauczycieli?

Nie w marcu, a w kwietniu nauczyciele otrzymają oczekiwane podwyżki. Minister edukacji narodowej Barbara Nowacka za przesunięcie terminu wypłat obwinia prezydenta Andrzeja Dudę, który w środę podpisał ustawy budżetowe. Szef państwa polskiego dochował jednak konstytucyjnego terminu.

W Ministerstwie Edukacji Narodowej przedstawiciele nauczycielskich związków zawodowych rozmawiali z kierownictwem resortu o stawkach minimalnego wynagrodzenia w oświacie.

Rządząca dziś koalicja w kampanii wyborczej obiecała nauczycielom podwyżkę wynagrodzeń o 30 procent, ale nie mniej niż 1500 zł wynagrodzenia zasadniczego. Tymczasem po wyborach nowy rząd zaproponował niższe stawki. Nauczyciel poczatkujący ma otrzymać 1218 zł podwyżki, mianowany 1167, a dyplomowany  1365 złotych. Resort edukacji obliczając wzrost wynagrodzeń wziął pod uwagę średnie wynagrodzenie, a nie zasadnicze, o którym mówił m.in. Donald Tusk.

Rządowa propozycja zirytowała związki zawodowe, które uznały je za złamanie obietnic wyborczych. Minister edukacji Barbara Nowacka nie wyklucza, że wypłata podwyżek będzie opóźniona o miesiąc, bo „prezydent Andrzej Duda dopiero wczoraj podpisał ustawę budżetową”.

Szef państwa polskiego  dochował terminu konstytucyjnego, co nie powinno mieć wpływu na przygotowanie projektów rozporządzeń potrzebnych do uruchomienia podwyżek. Będą one wypłacone z wyrównaniem od stycznia. Łączny koszt  dla budżetu wzrostu nauczycielskich wynagrodzeń to 10 mld złotych.

 

TV Trwam News

drukuj