fot. PAP/Artur Reszko

Rolnicy wciąż protestują i zamierzają protestować dalej

Rolnicy protestowali przed biurami poselskimi i senatorskimi w całej Polsce. Jak przekonują demonstranci, od kilku miesięcy są karmieni wyłącznie obietnicami. Natomiast liberalno-lewicowy rząd na kilka dni przed wyborami buduje narrację, że odpowiedział na postulaty protestujących.

Po wielkanocnej przerwie rolnicy wznowili protesty. Tym razem, żeby nie utrudniać życia reszcie obywateli, manifestowali oni przed biurami posłów,  senatorów i europarlamentarzystów. W Pruszczu Gdańskim rolnicy odwiedzili biuro poseł Magdaleny Sroki z Trzeciej Drogi.

– Przekazaliśmy nasze petycje na ręce posłów. Pytaliśmy się też, jakiego rodzaju działania podjęli do tej pory nasi posłowie, żeby pomóc – relacjonował Janusz Sampolski, rolnik spod Gdańska.

Poseł miała zapewnić, że podejmie temat problemów w rolnictwie, ale dopiero na powyborczym posiedzeniu Sejmu. Pod biurami posłów z różnych opcji politycznych protestujący zostawili „swojskie prezenty”, czyli snopki słomy lub beczki z gnojowicą.

– Jeśli polscy rolnicy już mają problemy, to następne branże stoją w kolejce po te problemy – stwierdził Waldemar Mazurek, rolnik z Dolnego Śląska.

Z trudnymi  pytaniami gospodarzy w środę mierzył się premier Donald Tusk. Polityk przebywał w Krakowie, gdzie prowadził kampanię samorządową. Paweł Lupa z małopolskiej wsi Słomniki zarzucił szefowi rządu opieszałość w rozwiązywaniu problemów polskich gospodarzy.

– Uważamy, że w naszym kierunku nic się nie dzieje. Są jakieś rozmowy, ministrowie coś tam ustalają. Nie ma konkretów, panie premierze. Jesteśmy rozbierani ekonomicznie – mówił rolnik.

W odpowiedzi premier winą za obecną sytuację obarczał rząd Prawa i Sprawiedliwości, a rolnikom zarzucił, że ci siedzieli cicho przez ostatnie lata. Dodatkowo Donald Tusk próbował przekonywać, że zrobił wszystko, co mógł – głównie w sprawie Zielonego Ładu. Premier sugeruje cały czas, że rolnicy chcą wyjścia Polski z Unii Europejskiej. Szef rządu zapowiedział też, że nie zamknie granicy dla towarów z Ukrainy.

– Ja nie będę tym, który wbije nóż w plecy Ukrainie. Ja to słyszę każdego dnia: „Zablokuj całą granicę z Ukrainą” – stwierdził Donald Tusk.

Całkowite zamknięcie granic to jeden z głównych postulatów rolników. Do Polski nieustannie wpływają towary, takie jak owoce miękkie, drób czy cukier. Premier chwalił się, że wynegocjował korzystniejsze rozwiązania w handlu z Ukrainą. Średnia ilość kontyngentów ma obejmować okres drugiego półrocza 2021 roku, czyli czasu sprzed wojny oraz lat 2022-2023.

– Za rok wrócimy – jako cała Unia Europejska – do zasad handlu sprzed wojny, więc problem się skończy. Musimy przetrzymać ten rok – oznajmił premier.

Prezes Krajowych Izb Rolniczych, Wiktor Szmulewicz, nie widzi w tym żadnego sukcesu. Zwrócił on uwagę, że od momentu wybuchu wojny Ukraina nasiliła eksport swoich towarów do Polski. Średnia ilość kontyngentów na towary, który ustaliła Bruksela nie polepszy kondycji polskich gospodarstw, a nadal będzie faworyzowała Ukrainę.

– Jesteśmy trzecim producentem cukru w Europie, więc każde dodatkowe 200-300 tys. ton cukru, które wpłynęłoby na nasz rynek (a mówi się, że to może być więcej), to zabranie nam rynków zbytu – podkreślił Wiktor Szmulewicz.

Ministrowie nadal nie rozwiązali problemu z nadwyżką zboża zalegającą w polskich magazynach. Rząd planuje dopłaty w wysokości 200-300 zł do tony – poinformował wiceminister rolnictwa, Stefan Krajewski.

– Przygotowujemy rozporządzenie, które dawałoby możliwość dopłacenia do tony sprzedanego zboża po to, żeby rozwinąć eksport, żeby wywieźć nadwyżki – oznajmił wiceszef resortu.

Do żniw pozostały już tylko trzy miesiące, a nadwyżkę polskiego zboża (pszenicy, kukurydzy) szacuje się na ok. pięć milionów ton. Dopłaty potrzebne są jak najszybciej – alarmuje prezes Izby Zbożowo-Paszowej, Monika Piątkowska.

– Jedynie dopłaty mogą nam dzisiaj uruchomić rynek. W związku z powyższym powinny się one pojawić jak najszybciej – stwierdziła Monika Piątkowska.

Jeśli dopłaty byłyby na poziomie 300 zł, to nadal są one mniejsze od kosztów produkcji. Cena na światowych rynkach i ukraińska konkurencja powoduje obniżkę cen – podkreślił Janusz Sampolski.

– Jeżeli dzisiaj proponuje się nam cenę 600 zł za tonę zboża przy kosztach 1200 zł, to proszę wziąć pod uwagę, jakiego rodzaju rekompensata powinna być – zaznaczył rolnik.

Zatem nic nie wskazuje na to, że rolnicy mieliby zakończyć protesty. 10 maja „Solidarność” Rolników Indywidualnych i „Solidarność” pracownicza planują dużą manifestację w Warszawie.

O protestach i ich głównych postulatach na antenie Radia Maryja wypowiadali się rolnicy Emil Mieczaj i Damian Murawiec. [słuchaj] [czytaj]

TV Trwam News

drukuj
Tagi: ,

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl