Koalicja rządząca, mając odpowiednie narzędzia, wciąż nie potrafi udowodnić, że system Pegasus był wykorzystywany nielegalnie
Minister sprawiedliwości, Adam Bodnar, zasiał wątpliwość wokół sprawy Pegasusa – wcale nie poprzez ujawnienie nowych dokumentów, ale słowa, że nie zna przypadku, by z systemu korzystano bez zgody sądu. Rządzący mają wszystkie narzędzia, by udowodnić to, o czym mówili przed wyborami. Na razie jest pod górkę, co potwierdziło przesłuchanie przed komisją śledczą prezesa Prawa i Sprawiedliwości.
Po 13 grudnia, kiedy władzę przejęła koalicja Platformy Obywatelskiej, Trzeciej Drogi i Lewicy, temat Pegasusa i korzystania z niego dalej nie schodzi z czołówek gazet. Oskarżenia, jakie wcześniej mnożyli politycy będący w opozycji, dziś próbują potwierdzić, już będąc u władzy.
– Ja mam w tej chwili ujawniony dokument – mówił premier Donald Tusk w trakcie Rady Gabinetowej 13 lutego, czyli dwa miesiące po zaprzysiężeniu rządu.
Padały wtedy hasła o długiej liście ofiar, o tym, że system został zakupiony ze środków z Funduszu Sprawiedliwości, że korzystano z niego w sposób legalny i nielegalny. Przy słowie „nielegalny” znak zapytania postawił minister sprawiedliwości – nie wprost, ale poprzez słowa, jakich użył pytany o to, czy zna sprawę, gdy z Pegasusa korzystano bez zgody sądu.
– Takiego przypadku nie znam – przynajmniej na bazie tego, co analizowaliśmy do tej pory, ale trudno mi to wykluczyć – stwierdził Adam Bodnar.
W tym samym wywiadzie padają słowa, że służby „dość mocno dbały o wewnętrzną biurokrację”. Nie jest to jednak dla samego ministra argument, by porzucić oskarżenia, że Pagasus był używany nie tak, jak powinien. Z jego słów wyłania się obraz sędziów, którzy mieli być pod presją, którym mogło zabraknąć doświadczenia, którzy nie mieli wiedzy o tym, na użycie jakiego systemu wyrażają zgodę. W kontroli udział mógł brać sędzia Igor Tuleya – ten sam, z którym dzisiejsza władza ramię w ramię szła przeciwko zmianom w sądownictwie proponowanym przez PiS.
– „To bardzo prawdopodobne, że wydałem zgodę na użycie Pegasusa bez świadomości, jaki system będzie stosowany. Czuję się wykorzystany” – zaznaczył sędzia Igor Tuleya.
– PiS – jestem przekonany – miał świadomość, że tego typu instrument będzie mu służył w uprawianiu polityki – przekonywał poseł KO, Mariusz Witczak.
To są zarzuty, jakie – jeśli są stawiane – trzeba jeszcze udowodnić. Dziś to koalicja Platformy, Trzeciej Drogi i Lewicy, ma do tego wszystkie narzędzia: dostęp do dokumentów i komisję śledczą. Od momentu, gdy premier próbował przekonać prezydenta, że dochodziło do nadużyć, upłynął ponad miesiąc. Prawnik Sławomir Śmigielski powiedział, że to gra na przeciąganie spektaklu.
– Dla powagi państwa, dla wykonywania przez państwo polskie obowiązku zwalczania przestępczości zorganizowanej, powinniśmy natychmiast przerwać spektakl, bardzo upolityczniony spektakl – podkreślił Sławomir Śmigielski.
Pytanie, czy komisja śledcza, jaką powołano w sprawie Pegasua, spełnia swoją rolę w politycznym planie Donalda Tuska i czy spełni, gdy na jej czele pozostanie Magdalena Sroka.
– Powszechną obserwacją, niezależnie od podziałów politycznych, było to, że pani poseł Sroka nie udźwignęła funkcji szefa komisji śledczej – wyjaśnił poseł PiS-u, Jan Dziedziczak, który od polityków obozu władzy miał usłyszeć, że nie będzie zmiany przewodniczącej, by nie zaogniać nastrojów w koalicji.
Politycy z komisji śledczej zagrali va banque – szybko przesłuchali prezesa PiS-u. Powszechna jest opinia, że ponieśli porażkę, bo słowami, jakie najczęściej są powtarzane po przesłuchaniu, są słowa Jarosława Kaczyńskiego skierowane do Witolda Zembaczyńskiego.
– Wie pan, jeżeli ktoś jest w stanie zrujnować nawet naleśnikarnię – mówił podczas przesłuchania Jarosław Kaczyński.
Były obóz władzy podtrzymuje, że nie ma mowy o tym, by Pegasus był stosowany niezgodnie z prawem, jednak osłabienie wiarygodności tych działań, jakie podejmował tutaj PiS, może zostać wykorzystane przez rząd w innej sprawie – likwidacji Centralnego Biura Antykorupcyjnego.
– Przyjdą czasy, że będziemy walczyli z korupcją. Nawet, jeśli teraz będą w stanie zlikwidować Centralne Biuro Antykorupcyjne, to my to biuro odtworzymy – zapowiedział na antenie TV Trwam Mariusz Kamiński, były minister spraw wewnętrznych i administracji.
Wśród świadków, którzy mają stanąć niebawem przed komisją śledczą ds. Pegasusa, są senator Krzysztof Kwiatkowski i były wiceminister sprawiedliwości, Michał Woś.
TV Trwam News