J. Mosiński w TV Trwam: Formacje opozycyjne będą skupione na sobie, a nie na rządzeniu, rozwiązywaniu problemów i pomaganiu Polakom
Formacje opozycyjne będą skupione na sobie, a nie na rozwiązywaniu problemów, rządzeniu i pomaganiu Polakom. Lewica chce wprowadzić aborcję nawet w ostatnim tygodniu ciąży. Czy to poprze konserwatywne skrzydło Polskiego Stronnictwa Ludowego? Pan Hołownia powiedział: „Dość rozdawnictwa pieniędzy” w kontekście świadczeń. Czy poprze to Lewica? Czy poprze to formacja prospołeczna, jaką jest PSL? – zastanawiał się poseł Jan Mosiński z Prawa i Sprawiedliwości, komentując we wtorkowym programie „Polski punkt widzenia” na antenie TV Trwam ewentualność utworzenia przez opozycję koalicji rządzącej.
Prawo i Sprawiedliwość otrzymało najwięcej głosów, lecz prawdopodobnie nie będzie rządzić, gdyż wszystko wskazuje na to, że opozycja zawiąże koalicję prześcigającą partię Jarosława Kaczyńskiego w liczbie mandatów. Zdaniem Jana Mosińskiego uzyskany wynik (194 mandaty poselskie) nie jest zły, choć politycy i wyborcy PiS uważają, że mógłby być lepszy.
– Wynik jest, jaki jest. Powoduje, że trzeba podjąć jakieś rozmowy, negocjacje koalicyjne, ale to już jest domena szefostwa partii – zauważył poseł.
Polityk stwierdził, że niezadowalający wynik jest skutkiem brutalnych, zmasowanych ataków ze strony opozycji, głównie samego Donalda Tuska, silnie współpracującego z liberalno-lewicowymi mediami.
– Atak trwał non stop. Trudno jest schodzić do poziomu kogoś, kto atakuje z poziomu bruku nasz rząd, nasz obóz polityczny. Kontrrzeczywistość kreowana na zasadzie „kłam, kłam, kłam, aż to się stanie prawdą” (…) to był jeden z istotnych czynników – uważa gość „Polskiego punktu widzenia”.
Wskazał, że PiS ruszał do wyboru z konkretnymi postulatami, zapowiadając zapewnienie Polakom bezpiecznej przyszłości.
Z drugiej strony Prawo i Sprawiedliwość przypominało podczas kampanii błędy i przewinienia swoich poprzedników. Można było odnieść wrażenie straszenia Polaków Donaldem Tuskiem.
– Skoro ten polityk nas tak bezpardonowo atakuje, używając kłamstw, fikcji, jeżeli chodzi o ocenę stanu faktycznego, to trudno było nie odnosić się do tego. Brak reakcji z naszej strony mógł spowodować u odbiorcy taką oto reakcję: „Oni nie protestują, więc Donald Tusk mówi prawdę” – stwierdził Jan Mosiński.
Zdaniem posła winy za niezadowalający wynik wyborczy dla PiS nie ponosi sztab wyborczy partii, ponieważ walka z zakłamaną narracją opozycji wspieranej przez media była trudna.
– Sztab wyborczy po rezygnacji pana Tomasza Poręby scementował pewne działania i ruszyliśmy dość ostro do przodu. Dwie dobre konwencje programowe, które cieszyły się dość dużą frekwencją i zainteresowaniem opinii publicznej, dawały dobrą prognozę. Dlaczego w miejsce tych 36 proc. nie ma 41 czy 40? Trudno mi to dzisiaj analizować (…) To jest kwestia badań socjotechnicznych, socjologicznych, politologicznych, żeby znaleźć przyczynę takiego, a nie innego poparcia – mówił gość „Polskiego punktu widzenia”.
Jeśli Koalicja Obywatelska, Trzecia Droga i Lewica utworzą koalicję (jak było to zapowiadane), to ugrupowania te będą wspólnie mieć większość w Sejmie. Można podejrzewać, że to właśnie nastąpi i na czele rządu stanie Donald Tusk.
– Donald Tusk już się obwieścił zwycięzcą, chociaż te wybory przegrał, bo wygrało je Prawo i Sprawiedliwość. Mówię o poparciu procentowym i ilości mandatów zdobytych jako partia, a nie koalicja chaosu, jak określam tę koalicję, która skupiła się wokół hasła „anty-PiS”. Nie usłyszeliśmy konkretnego programu wyborczego ani ze strony Platformy Obywatelskiej, ani innych formacji politycznych – zaznaczył polityk.
Jego zdaniem sto postulatów, jakie zaproponowała KO, nie można poczytywać za prawdziwy program.
– Sto postulatów z sufitu wziętych. Myślę, że gdyby Donald Tusk chciał to zrealizować, to będzie miał poważny problem. To były postulaty populistyczne – ocenił poseł PiS.
Uważa on, że poszczególne partie opozycyjne nie będą potrafiły się porozumieć.
– Te formacje będą skupione na sobie, a nie na rozwiązywaniu problemów czy rządzeniu i pomaganiu Polakom – stwierdził Jan Mosiński.
Do tego szeroko rozumiana opozycja składa się z wielu ugrupowań o różnych światopoglądach – od skrajnie lewicowych po konserwatywne.
– Lewica chce wprowadzić aborcję nawet w ostatnim tygodniu ciąży. Czy to poprze konserwatywne skrzydło PSL? Nie, będą się kłócić. (…) Jest też wiele innych kwestii. Pan Hołownia powiedział: „Dość rozdawnictwa pieniędzy” w kontekście świadczeń prospołecznych. Kto poprze ten postulat? Czy poprze go Lewica? Czy poprze go formacja prospołeczna, jaką jest PSL? – zwrócił uwagę gość „Polskiego punktu widzenia”.
Według posła partia Jarosława Kaczyńskiego będzie prowadziła negocjacje zmierzające do utworzenia koalicji na płaszczyźnie bezpieczeństwa państwa polskiego. Problem tkwi w tym, że o bezpieczeństwie mówi każdy polityk.
– Chodzi o to, żeby w ślad za słowem szły też czyny – podkreślił Jan Mosiński.
Wskazał, że osobiście liczy na rozmowy dotyczące zbudowania koalicji, gdyż najważniejszy jest interes Polski.
Tymczasem Donald Tusk naciska na prezydenta, by ten wskazał już premiera z ich szerokiej (choć nieformalnej) koalicji. Jest to wbrew istniejącym od lat zwyczajom politycznym.
– W tradycji parlamentarnej (…) prezydent wskazywał osobę ze zwycięskiego obozu politycznego na tę, która ma przedstawić skład rządu, ma ten rząd skonstruować. Tak było zawsze. (…) Przypomnijmy raz jeszcze: wybory wygrało Prawo i Sprawiedliwość, ma 194 mandaty. Poszczególne partie w bloku „anty-PiS” nie mają tylu głosów. Zwycięską formacją jest Prawo i Sprawiedliwość – zwrócił uwagę gość „Polskiego punktu widzenia”.
W dniu wyborów parlamentarnych odbyło się też referendum dotyczące kluczowych kwestii związanych z bezpieczeństwem państwa. Z racji na zbyt małą frekwencję jest ono niewiążące. Frekwencja wyniosła 40,91 procent.
– To jest najwyższy wynik, jeżeli chodzi o referenda ogólnokrajowe, które były po roku 1989 w Polsce, ale opozycja w sposób skandaliczny negowała to referendum (…). Nawoływanie do tego, żeby bojkotować referendum, było działaniem wbrew ustawie zasadniczej. Gdyby opozycja była bardziej odpowiedzialna za Polskę i polskie sprawy, to referendum miałoby szansę mieć ponad 50 proc. frekwencji. Bano się tych pytań – mówił Jan Mosiński.
Pierwsze posiedzenie nowej kadencji Sejmu musi odbyć się do 14 listopada, ponieważ konstytucja wymaga, by prezydent zwołał je w ciągu 30 dni od wyborów. Wówczas rząd złoży dymisję, a głowa państwa wyznaczy premiera, który powoła kolejną Radę Ministrów. Zaproponowany rząd musi zdobyć poparcie bezwzględnej większości w Sejmie.
radiomaryja.pl