fot. pixabay.com

[Jestem w Kościele] Święta Bożego Ogołocenia

Kolejne święta, kolejne przygotowania, spotkanie z rodziną, łamanie opłatkiem, „Kevin sam w domu”, śpiewanie kolęd, pasterka… Rzeczy ważne i mniej ważne. Być może znowu w myśl „święta, święta i po świętach”? Nie, nie tym razem! To właśnie dziś jest moment,  żeby zadać pytania – o co tu naprawdę chodzi, co ja świętuję i czy w ogóle świętuję?

Patrząc tylko pobieżnie – rodzi się Chrystus – no dobrze, wszystko zrozumiałe. Idąc jednak dalej – to nie zwykły człowiek, tylko sam Bóg, który przyjął ludzką naturę, ale istniał odwiecznie – robi się bardziej skomplikowanie. Wejdźmy jeszcze głębiej – został poczęty w dziewiczym łonie Maryi za sprawą Ducha Świętego – podejrzewam, że sporej części wierzących niestety nawet nie chce się nad tym zastanawiać. A przecież tu, w Betlejem, zaczyna się nasza wiara. Nie próbując zrozumieć przesłania Bożego Narodzenia nie zrobimy kroku naprzód w naszej wierze.

To niepojęte, ale nasz Stwórca naprawdę zechciał się całkowicie upokorzyć, przyjmując naszą niedoskonałą naturę. To tak, jakbyśmy my mieli porzucić nasze ludzkie ciała i przyjąć naturę zwierząt ze wszystkimi jej ograniczeniami – a przecież ta analogia i tak w pełni nie odzwierciedla poświęcenia Boga. Boże Narodzenie można by jednocześnie nazwać Bożym Ogołoceniem. Podczas gdy w dziejach ludzkości to człowiek zazwyczaj dążył do tego, aby uczynić się Bogiem, w tym jednym momencie historii stało się zupełnie odwrotnie – to Bóg zapragnął stać się człowiekiem. Jak będąc Królem, można zechcieć zostać niewolnikiem? Czy może być inny powód czegoś takiego, niż bezgraniczna miłość?

Żydzi, oczekując Mesjasza, nie dopuszczali do siebie myśli, że może nim być bezbronne Dziecko przychodzące na świat wśród zwierząt. Chcieli potężnego przywódcę politycznego, który wyzwoli ich z niewoli i przywróci świetność Izraelowi. Nie stało się po ich myśli, Chrystus był (i jest) królem, ale zupełnie w inny sposób. Stał się dla nich aż tak niewygodny, że przybili Go do krzyża. Podobnie i dziś sposób, w jaki przychodzi Chrystus jest niezrozumiały i odrzucany. Świat woli „royal baby”, które od pierwszych sekund będzie celebrytą. Cichy i pokorny Bóg jest nieatrakcyjny.

W czasach wszechobecnego antropocentryzmu i humnitaryzmu musimy uświadomić sobie na nowo, że to Bóg jest w centrum i to Jemu należy się najwyższa chwała i cześć. Nie dlatego, że On tego potrzebuje. Przecież przyjął na siebie upokorzenie największe z możliwych. Nie urodził się w pałacu, chociaż mógł. Wybrał żłób po to, aby pokazać, że jest Bogiem bliskim. Ten żłób, który służy do pożywienia, to pierwowzór ołtarza, na którym ofiarowuje się nam Chrystus pod postacią chleba. Oddawanie Bogu najwyższej czci to odwzajemnienie Jego miłości, które to nam ma pomóc, a nie Jemu.

Benedykt XVI w jednej ze swoich bożonarodzeniowych homilii powiedział, że „Bóg nie pozwala zamknąć się na zewnątrz. On znajdzie sobie miejsce, wchodząc choćby przez stajnię”. Świat chce zamknąć Boga właśnie gdzieś na uboczu, nie wpuszcza Go do siebie. Tymczasem On się nie zraża i puka do serca każdego człowieka, nawet tego najbardziej zamkniętego. Może będzie musiał przeczekać całe życie przed Twoimi drzwiami, gdzieś na mrozie i w samotności, ale On tam będzie cały czas, bo kocha. Inaczej nie potrafi. Otwórz mu, zwłaszcza dziś.

Wojciech Grzywacz

drukuj
Tagi: , ,

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl