fot. pixabay.com

Europoseł A. Zalewska w TV Trwam o „aferze wiatrakowej”: Tu nie ma absolutnie przypadków

Kiedy przejrzałam dokumenty, to są to precyzyjne zmiany w 15 ustawach, które mogą napisać tylko ci, którzy są najbardziej zainteresowani. To ewidentnie przepisy napisane na zewnątrz – zwróciła uwagę Anna Zalewska, poseł Prawa i Sprawiedliwości do Parlamentu Europejskiego, mówiąc w piątkowym „Polskim punkcie widzenia” w TV Trwam o zapisach przemyconych przez w ustawie dot. cen energii.

Sejm rozpoczął swoją X kadencję od afery. Chodzi o kwestie związane z ustawą dotyczącą zamrożenia cen energii i ciepła, w której znalazły się zapisy dotyczące farm wiatrowych. Zdaniem europoseł Anny Zalewskiej skala tej afery jest zaskakująca. Przemycenie kwestii wiatraków w ustawie wprowadzającej regulacje, o które zabiegał wcześniej premier Mateusz Morawiecki, miało zdaniem rozmówczyni TV Trwam posłużyć do tego, by zmusić prezydenta do zaakceptowania kontrowersyjnych zapisów.

– To szantaż emocjonalny dla pana prezydenta, (…) że to jest dobra ustawa, która ma zablokować ceny energii. Niestety środek tej ustawy jest taki, że jest ona wprost do wyrzucenia do kosza (…) dlatego, że tam zmienia się całą rzeczywistość dotyczącą energetyki i wskazuje się na jedno źródło energii odnawialnej, mianowicie na elektrownie wiatrowe – zwróciła uwagę polityk.

Ustawa stanowi więc próbę wprowadzenia „tylnymi drzwiami” rozwiązań, których nie chce duża część Polaków. Elektrownie wiatrowe nie są bowiem tak przyjazne środowisku i ludziom, jak się je przedstawia. Emitują one uciążliwy hałas, ale też rzucają szybko poruszające się cienie mogące negatywnie wpływać na ludzki błędnik, stanowią zagrożenie dla ptactwa, a nawet są w stanie wywoływać miejscowe obniżenie temperatur, zaburzając proces wegetacji, co jest szczególnie uciążliwe dla rolników. Na początku tego roku (przy okazji kwestii tzw. ustawy wiatrakowe), uwagę zwracał na to na antenie Radia Maryja ekspert ds. energetyki, prof. Władysław Mielczarski. [czytaj]

– Tutaj po pierwsze mamy je właściwie na podwórku, po drugie mają to być inwestycje celu publicznego, czyli będzie można wywłaszczać ludzi (…). Oprócz tego zwalnia się z różnego rodzaju opłat koncerny z zagranicy (…) Poza tym stawia się elektrownie wiatrowe bardzo blisko parków krajobrazowych. (…) Ci, którzy dzisiaj mają farmy wiatrowe, jeżeli będą chcieli zwiększać ich potencjał o 50 proc., nawet nie będą musieli mieć decyzji środowiskowej. To absolutny skandal – mówiła Anna Zalewska.

Warto zwrócić uwagę, że ustawę przedstawiła poseł Polski 2050, przy czym doradca lidera tej partii, Szymona Hołowni, ma żonę będącą dyrektorem w duńskiej firmie zajmującej się właśnie elektrowniami wiatrowymi. Podobnych „zbiegów okoliczności” jest przy tej okazji więcej, co sprawia, że trudno mówić tu o jakimś przypadku czy snuciu teorii spiskowych. W tle sprawy jest m.in. trudna sytuacja zagranicznych koncernów produkujących turbiny wiatrowe, które szukają sposobów na uzupełnienie kapitału. Dziwnym trafem próba zawarcia zapisów o tzw. wiatrakach w ustawie dotyczącej energetyki zbiegła się też w czasie z decyzją Komisji Europejskiej o zatwierdzeniu zaliczki z Krajowego Planu Odbudowy dla Polski w wysokości pięciu mld złotych.

– Tu nie ma absolutnie przypadków. Proszę zauważyć (…), że będą otwarte drzwi dla różnego rodzaju lobbystów, którzy będą pisać ustawy. (…) Kiedy przejrzałam te dokumenty, to są to precyzyjne zmiany w 15 ustawach, które mogą napisać tylko ci, którzy są najbardziej zainteresowani (…).  To ewidentnie przepisy napisane na zewnątrz – stwierdziła eurodeputowana PiS.

Poinformowała, że jej partyjni koledzy w Polsce zgłosili sprawę do Centralnego Biura Antykorupcyjnego.

radiomaryja.pl

drukuj