Wałbrzych – „miasto prywatne”

PiS mobilizuje się przed wyborami prezydenta Wałbrzycha. Działacze tej
partii będą pilnować, aby głosowanie było uczciwe, a dzisiaj do Wałbrzycha
przyjeżdża prezes PiS Jarosław Kaczyński. Po sfałszowanych ubiegłorocznych
wyborach samorządowych dwaj prezesi spółek komunalnych ujawnili, że były
prezydent miasta Piotr Kruczkowski wymuszał na nich haracz, a ze spółki MZK
wyprowadzono co najmniej 500 tys. złotych. Znamy już treść rozmowy, jaką
Wojciech Czerwiński, były wiceprezes Miejskiego Zarządu Budynków, przeprowadził
z Kruczkowskim. Przebiega ona niczym filmowy dialog mafiosów ściągających
haracze.

Dzisiaj na kilka godzin do Wałbrzycha przyjedzie prezes PiS Jarosław Kaczyński.
Lider opozycji nie kryje, że ma zamiar przede wszystkim pokazać i napiętnować
to, co działo się w tym mieście, rządzonym przez lokalne struktury Platformy
Obywatelskiej.
Znamy już treść rozmowy, jaką Wojciech Czerwiński, były wiceprezes Miejskiego
Zarządu Budynków, przeprowadził jesienią ubiegłego roku z Piotrem Kruczkowskim,
byłym prezydentem Wałbrzycha z Platformy Obywatelskiej. Z krótkiego nagrania
wynika, że Wojciech Czerwiński przychodzi do gabinetu Kruczkowskiego i tłumaczy
się, że za dużo gotówki mu nie przyniósł, tylko 1500 złotych, bo więcej nie ma.
Kruczkowski zdenerwowany odpowiada: – Co ty, kurde, na waciki? Czerwiński: – Na
waciki. Mówię ci, że nie mam kasy.
Panowie szybko kończą rozmowę, a wychodzącego Czerwińskiego Kruczkowski żegna
ostrzeżeniem: "zastanów się", bo on już w niego zainwestował i nieważne jest, że
został zatrudniony jako fachowiec od zarządzania miejskimi budynkami
mieszkalnymi. Rozmowa przebiega niczym filmowy dialog mafiosów ściągających
haracze od właścicieli sklepów i knajp.
Wcześniej w specjalnym oświadczeniu Kruczkowski tłumaczył, że pieniądze, które
pozyskiwał od przyjaciół i znajomych, były jedynie dobrowolnymi dotacjami na
fundusz wyborczy PO. Jednak byli prezesi wałbrzyskich spółek miejskich w
oficjalnych doniesieniach do prokuratury ujawnili, że od lat w Wałbrzychu
funkcjonował cały mechanizm finansowy. Członkowie zarządów spółek mieli płacić
"dolę", a także wyprowadzać pieniądze z kierowanej przez siebie spółki. W jednej
z nich, Miejskim Przedsiębiorstwie Komunikacyjnym, kontrola wykazała
rozpłynięcie się 500 tys. złotych. – Nowy prezes, nominowany z ramienia PO,
ujawnił tę sprawę, ale nie miał wyjścia, bo kilka tygodni temu brak tej sumy
wykryło CBA – mówi nasz informator.

Pół miliona z MZK
Jak już pisaliśmy, Ireneusz Zarzecki, były szef MZK, doniósł do Prokuratury
Okręgowej w Świdnicy, że każdego roku w tych spółkach miejskich, gdzie
przyznawane były roczne nagrody, "obowiązkiem nagrodzonego było odpalić 1 lub
1,5 pensji netto w zależności, czy obdarowany dostał 2 lub 3 pensje nagrody".
Załatwiane przez szefów spółek pieniądze mieli odbierać nie tylko prezydent
Wałbrzycha, ale również byli parlamentarzyści Platformy: Roman Ludwiczuk oraz
poseł znany z afery hazardowej Zbigniew Chlebowski. Ten pierwszy jako szef
sztabu Kruczkowskiego zasłynął pod koniec ubiegłego roku, kiedy media ujawniły
jego rozmowę z pełnomocnikiem rywala kandydata Platformy Longinem Rosiakiem.
Próbował go przekupić i jednocześnie wywierał na nim presję, by przestał
angażować się w kampanię kontrkandydata.
– W Wałbrzychu od pewnego czasu wszyscy ludzie zamieszani w przekręty lokalnej
władzy się boją. Tym bardziej że nawet po dymisji były prezydent im nie odpuścił
– mówi jeden z lokalnych polityków, który chce zachować anonimowość. Zdaniem
Piotra Sosińskiego, radnego sejmiku dolnośląskiego (PiS), relacje prezesów
spółek potwierdzają, że w Wałbrzychu od kilku lat miała miejsce prywatyzacja
sfery publicznej przez jedno środowisko polityczne. – Teraz lepiej rozumiem,
dlaczego Piotr Kruczkowski natychmiast po ogłoszeniu mojej kandydatury w
ubiegłorocznych wyborach prezydenckich pozbawił mnie pracy w urzędzie miejskim –
ocenia Sosiński. Dodaje, że powtórny wybór Kruczkowskiego miał nie tylko
utrzymać władzę polityczną Platformy w mieście, ale także zachować układ
finansowy oplatający ratusz, spółki i lokalne media.

Przypilnują głosowania
Wizyta prezesa PiS w Wałbrzychu to również wsparcie dla lokalnego kandydata w
wyborach na prezydenta miasta. Ostatnie wybory, jak wiadomo, zostały sfałszowane
i zgodnie z decyzją sądu unieważnione. – Będziemy chcieli 7 sierpnia, podczas
wyborów, przetestować akcję "Uczciwe wybory" – zapowiada poseł Anna Zalewska z
PiS. W tym celu odbyła już spotkania z lokalną policją, która będzie również po
cywilnemu tropić próby kupowania głosów. Tym bardziej że są już wiarygodne
doniesienia o tym, iż mimo wzmożonej czujności policji głosy w Wałbrzychu i tak
będą kupowane. – I to w taki sposób, który jest trudny do "złapania za rękę" –
podkreśla Zalewska. Po pierwsze, osoba, która odpowiednio zakreśli krzyżyk przy
kandydacie, robi karcie do głosowania zdjęcie z telefonu komórkowego, a potem
przedstawia je jako dowód i odbiera należne pieniądze lub butelkę wódki. Innym
sposobem jest towarzyszenie przy głosowaniu wyznaczonych przez kupujących
"opiekunów". Ich zadaniem jest potwierdzenie, że głos został oddany na
umówionego kandydata, po czym następuje wypłacenie umówionej kwoty. Zadaniem
mężów zaufania z PiS będzie obserwowanie, czy w lokalach wyborczych nie będą się
pojawiały te same osoby. – Jeśli tak się będzie działo, mamy telefony do
policji, która będzie starała się metodami operacyjnymi ustalić, czy głosy są
kupowane – tłumaczy poseł Zalewska.

 

Maciej Walaszczyk

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl