fot. Robert Sobkowicz/Nasz Dziennik

[TYLKO U NAS] F. Frąckowiak o gen. R. Kuklińskim: Doskonale zdawał sobie sprawę, że Polska będzie w tragicznym położeniu bez względu na to, kto wygra wojnę

Ryszard Kukliński widział w Wietnamie tragiczny charakter wojny o panowanie nad światem. Doskonale zdawał sobie sprawę, że jeżeli  sowiecka machina ruszy na Zachód, to Polska będzie w tragicznym położeniu bez względu na to, kto tę wojnę wygra – mówił w „Rozmowach niedokończonych” Filip Frąckowiak, dyrektor Muzeum Izba Pamięci Generała Kuklińskiego, syn Józefa Szaniawskiego, przyjaciela gen. Ryszarda Kuklińskiego.

Gość „Rozmów niedokończonych” podkreślił, że Ryszard Kukliński cieszył się na bardzo dużym zaufaniem komunistycznych generałów (m.in. Wojciecha Jaruzelskiego).

– Gen. Czesław Kiszczak powiedział, że gdyby postawiono wszystkich oficerów Sztabu Generalnego i poproszono by go o wskazanie kreta, to przy całym jego doświadczeniu kontrwywiadowczym, jakie miał (od końca II wojny światowej był pracownikiem komunistycznego kontrwywiadu), Ryszarda Kuklińskiego wskazałby jako ostatniego – zaznaczył Filip Frąckowiak.

Ryszard Kukliński był jednym z kilku oficerów, którym zlecono zaplanowanie stanu wojennemu – największej operacji LWP od czasów II wojny światowej. Cieszył się na tyle dużym zaufaniem komunistów, że nie wzbudzał podejrzeń mimo długotrwałej współpracy z CIA.

– Znał bardzo dobrze luki kontrwywiadu – i wojskowego, i cywilnego (Służby Bezpieczeństwa) – wskazał dyrektor Muzeum Izba Pamięci Generała Kuklińskiego.

Filip Frąckowiak zwrócił uwagę, że choć współpraca Ryszarda Kuklińskiego z Amerykanami rozpoczęła się w 1972 r., to jego plany zaszkodzenia komunizmowi i ZSRS zrodziły się już wcześniej.

– Widział w Wietnamie tragiczny charakter wojny o panowanie nad światem, bo to, co się działo w Wietnamie to była sowiecka inwazja wspierająca w gruncie rzeczy niewielkie i bardzo biedne grupy komunistów wietnamskich. Ten sam scenariusz był w Korei, w Polsce i na Kubie. Niewielkie grupy wyznawców komunizmu, wspierane finansowo i militarnie przez Związek Sowiecki, ewentualnie komunistyczne Chiny, pod hasłem „wyzwalania” swojego ludu, narodu, prowadziły wojnę. Były to gorące elementy zimnej wojny. Ryszard Kukliński doskonale zdawał sobie sprawę, że jeżeli  sowiecka machina ruszy na Zachód, to Polska będzie w tragicznym położeniu bez względu na to, kto tę wojnę wygra – mówił rozmówca TV Trwam.

Dodał przy tym, że polski bohater był krytyczny także wobec Amerykanów.

– W pierwszym zdaniu deklaracji intencji, które sformułował do Amerykanów 18 sierpnia 1972 r., powiedział dokładnie tak: „My, Polacy jesteśmy obecnie w Bloku Sowieckim, ale to nie była nasza wola. To zdecydowaliście wy z Rosjanami”. Dalej mówił tak: „Jeśli miałoby dojść do waszego ataku na Blok Wschodni, będziemy się bronić z innymi państwami Układu Warszawskiego. To jest jednak najmniej prawdopodobny scenariusz. Jeśli jednak dojdzie do ataku Układu Warszawskiego na NATO, nie chcemy uczestniczyć w tej wojnie” – zwrócił uwagę dyrektor Izby Pamięci Generała Kuklińskiego.

Chęć walki z okupantem mogła wynikać z tragicznych doświadczeń II wojny światowej – doświadczył m.in. brutalności Niemców, którzy skatowali, zesłali do obozu i zamordowali jego ojca. W czasie wojny nastąpił jego pierwszy kontakt z działalnością konspiracyjną.

– Jego żydowscy koledzy, z którymi się wychowywał, grał w piłkę, chodził do pierwszych klas, zostali zamknięci w getcie, którego mury były dosłownie 200 metrów od ulicy Freta, przy którym mieszkał na Nowym Mieście z Warszawie. Wraz z innymi kolegami przerzucał przez ten mur jedzenie lub inne rzeczy, co nie było wielkim świadectwem bohaterstwa, a raczej koleżeńskim działaniem – przypomniał Filip Frąckowiak.

Współpracował także z niepodległościową organizacją Ruch „Miecz i Pług” (choć nazwa może kojarzyć się z symboliką socjalistyczną, ugrupowanie to zostało założone przez działaczy chrześcijańsko-narodowych). O walce z okupantem sowieckim zaczął myśleć – jak wskazują relacje jego kolegów – w roku 1953. Prawdziwy przełom zaczyna się jednak, gdy kariera Ryszarda Kuklińskiego znacznie nabiera tempa.

– W 1964 roku rozpoczyna pracę w Sztabie Generalnym, czyli w najważniejszym ośrodku, który jest mózgiem armii. To tam Ryszard Kukliński pozyskuje wiedzę, że na terytorium Polski jest sowiecka broń atomowa, która jest na terenie Polski niezgodnie z prawem międzynarodowym. Co prawda było porozumienie między rządem PRL a Moskwą, ale wciąż nie było międzynarodowej zgody na broń atomową na terenie Polski. W 1964 r. uczestniczy w ćwiczeniach, które mają na celu pokazać polskim oficerom, jak przygotować się do inicjacji uderzenia nuklearnego, bo wiemy, że to nie jest tylko kwestia naciśnięcia jednego przycisku. To jest na pewno czas planowania przez niego poinformowania Zachodu o tym, że są realne plany i realna broń, która jest kierowana przeciw Zachodowi – mówił gość „Rozmów niedokończonych”.

Trzy składy broni atomowej znajdowały się zachodniej i północno-zachodniej części Polski. Ludowe Wojsko Polskie dysponowało także mobilnymi wyrzutniami rakiet balistycznych średniego zasięgu, na które w przypadku wojny Sowieci mieli zamontować swoje – składowane na polskim terytorium – głowice nuklearne.

Pierwsze próby poinformowania Zachodu o planach Związku Sowieckiego podjęte zostały przez Ryszarda Kuklińskiego w 1968 roku. Realna współpraca z Amerykanami została podjęta w 1972 r., podczas zorganizowanego przez niego rejsu jachtem „Legia” (który miał na celu – przy zatwierdzeniu ze strony ministra obrony – wybadać teren, na którym będzie miała miejsce inwazja wojsk polskich).

– Wysyła list z Wilhelmshaven – to nie był przypadek; Wilhemshaven – miejscowość wyzwalana przez dywizję gen. Stanisława Maczka. Ryszard Kukliński (czego dowiadujemy się także z treści tego listu) był romantykiem. Wysyła list, w którym na przemian łamanym angielskim i łamanym niemieckim pisze, że jest oficerem z kraju komunistycznego, że chce w dniach takich i takich w sierpniu 1972 r. spotkać się w Ostendzie lub Amsterdamie z oficerem armii amerykańskiej. Musiał sobie doskonale zdawać sobie sprawę, że jeśli dojdzie do jakiegoś spotkania, to nie będzie to oficer armii, tylko będzie to oficer wywiadu, z tym, że Ryszard Kukliński chciał się wpisać w tradycję współpracy amerykańsko-polskiej w walce o niepodległość Ameryki. Kościuszko, Pułaski, lotnicy amerykańscy walczący w bitwie warszawskiej 1920 roku – on przywiązywał naprawdę silną wagę do tych symboli, podpisując się także PV – Polish Viking, czyli Polski Wiking – opowiadał dyrektor Muzeum Izba Pamięci Generała Kuklińskiego.

Przypomniał także, co zawierały dokumenty przekazane przez gen. Ryszarda Kuklińskiego podczas 9 lat jego współpracy z CIA. Była to m.in. dokumentacja sowieckiego czołgu T-72 oraz plany opisujące, jak wyglądać ma ofensywa Układu Warszawskiego na państwa Zachodu.

– Atak z terytorium Polski i Związku Sowieckiego z wykorzystaniem średniego zasięgu rakiet balistycznych z głowicami jądrowymi na Danię, część Niemiec Zachodnich, Holandię i Belgię. Następnie, jako mięso armatnie, polscy żołnierze na rozkaz Kremla mieli zdobywać te państwa. Także desant z terytorium Polski na cieśniny duńskie, czyli jedyne wyjście Floty Bałtyckiej na Morze Północne i na Atlantyk. To był tzw. pierwszy rzut strategiczny. On miał trwać najwyżej 6 dni. Po sukcesie tej operacji miał przejść drugi rzut strategiczny, czyli ok. 2 mln. żołnierzy armii sowieckiej zdobywających Europę. W planach mieli dojście do Morza Śródziemnego i Atlantyku – wskazał Filip Frąckowiak.

Jednak problemem nie było wyłącznie zdziesiątkowanie ok. 0,5 mln polskich żołnierzy, mających w ramach pierwszego rzutu strategicznego walczyć na poatomowych zgliszczach Europy. Aby zatrzymać drugi rzut strategiczny, Amerykanie zbombardowaliby Polskę ładunkami nuklearnymi i chemicznymi, dosłownie ścierając ją z powierzchni ziemi. Miało to na celu stworzenie rozlewisk rzecznych, które uniemożliwiłyby marsz Sowietów.

– Amerykanie po latach mówili, że odparliby pierwszy rzut strategiczny, ale na odparcie drugiego rzutu strategicznego nie starczyłoby im sił – podkreślił gość „Rozmów niedokończonych”.

Zaznaczył, że scenariusze nuklearnej zagłady, która dotknęłaby Polski, nie są domysłami Ryszarda Kuklińskiego ani środowisk antykomunistycznych, ale były zakładane przez najwyższych szczeblem wojskowych Związku Sowieckiego i komunistycznej Polski.

– Mówimy o szczególnej roli Ryszarda Kuklińskiego, ponieważ on, jako szef Oddziału planowania strategiczno-obronnego, musiał otrzymywać wprost z Moskwy dyrektywy, jak ma ulokować Ludowe Wojsko Polskie i jak kierować w tej ofensywie. Jak mówił gen. Antoni Jasiński ze Sztabu Generalnego, przez ręce Ryszarda Kuklińskiego przechodziły wszystkie dokumenty, które wychodziły ze Sztabu Generalnego do Układu Warszawskiego i które wychodziły z Układu Warszawskiego do polskiego Sztabu Generalnego. Na dodatek Ryszard Kukliński był jeszcze oficerem łącznikowym pomiędzy dowództwem Układu Warszawskiego a sztabem Ludowego Wojska Polskiego, dlatego tak często widać go na zdjęciach podającego dokumenty marszałkowi Wiktorowi Kulikowowi, marszałkowi Dmitrijowi Ustinowowi, czyli ministrowi obrony Związku Sowieckiego (druga osoba po Leonidzie Breżniewie w epoce Breżniewa w latach 70-tych), Wojciechowi Jaruzelskiemu. Ryszard Kukliński towarzyszył im. nie z klucza szczególnego stanowiska, ale sekretariatu i dlatego był wyposażony w te informacje – mówił dyrektor Izby Pamięci Generała Kuklińskiego.

Pełnomocnikiem Ryszarda Kuklińskiego był Józef Szaniawski, ojciec gościa „Rozmów niedokończonych”, ostatni więzień politycznym PRL-u (uwolnionym dopiero ponad pół roku po tzw. wolnych wyborach 1989 r.). To dzięki niemu polski bohater został zrehabilitowany. Józef Szaniawski założył Muzeum Izba Pamięci Pułkownika Kuklińskiego, które to dzieło jest obecnie kontynuowane i rozwijane, jako Muzeum Izba Pamięci Generała Kuklińskiego przez Filipa Frąckowiaka.

Więcej o Józefie Szaniawskim można przeczytać [tutaj].

 

radiomaryja.pl

drukuj
Tagi: ,

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl