[NASZ WYWIAD] Prof. J. Kurzępa: Polacy bez względu na miejsce są tacy sami i mają takie samo prawo do troski o państwo i dialogu z państwem

Rozumiemy, że Polska bez względu na miejsce, o jakim mówimy, Polka i Polak, są tacy sami i mają tego samego typu prawo do troski państwa nad nimi i dialogu państwa z nimi – powiedział w rozmowie z Karoliną Gierat z Redakcji Portalowej Radia Maryja prof. Jacek Kurzępa, polityk, socjolog i nauczyciel akademicki.

Karolina Gierat: Wczoraj do Sejmu RP zjechali młodzieżowi aktywiści z całego kraju, aby po raz trzeci wziąć udział w corocznej konferencji młodzieżowych rad. Środowisko młodzieżowych rad podkreśla, że chce zwiększenia partycypacji młodych w procesach decyzyjnych – zarówno w kwestiach lokalnych, jak i centralnych. Panie profesorze, co ustalono podczas wczorajszej konferencji młodzieżowych rad w Sejmie?

Prof. Jacek Kurzępa: Istotą obecności młodzieży w Sali Kolumnowej Sejmu na zaproszenie zespołu parlamentarnego ds. wspierania młodzieżowych rad, któremu szefuję, było podkreślenie trzech elementów. Młodzi przybyli z projektem ustawy, którą powierzyli dorosłym ludziom, czyli parlamentarzystom, o powołaniu Rady Młodzieży Rzeczypospolitej takiego ogólnopolskiego przedstawicielskiego ciała, które reprezentowałoby interesy młodych Polaków. (…) Druga przestrzeń, z którą przybyli, to jest nowela do ustawy o samorządzie lokalnym, w którym jest zapis mówiący o tym, że Rady Gminy mogą powoływać Młodzieżowe Rady i wspierać je również finansowo. Celem tych rad jest m.in. opiniowanie uchwał, które Rady Gmin czy Miast podejmują. W związku z tym, że młodzi mają większe apetyty, to proponują również, żeby w tej ustawie o samorządzie wprowadzić zapis mówiący o tym, że mają również rolę inicjatorów projektów uchwał, kreatorów pewnych propozycji dotyczących życia społeczności lokalnych w szerokim znaczeniu, a szczególnie chodzi o miejsce młodzieży w małych ojczyznach, w społecznościach lokalnych.

KG: Młodzieżowe Rady Miasta, Młodzieżowe Rady Gminy – z czym wiąże się ten pomysł?

JK : Związane jest to przede wszystkim z nadzieją na to, że młodzi Polacy zaczną tak, jak to dzieje się w ostatnich dwóch latach – bo chciałbym tutaj nadmienić, iż Rada Dzieci i Młodzieży podjęła bardzo szeroko zakrojone badania dotyczące obecności młodych w Radach Miast, czy Gmin nastąpił bardzo liczny przyrost zainteresowania i powoływane zostały coraz to liczniejsze młodzieżowe Rady. Związane jest to z tym, że młodzi po prostu zbierawszy się w grupie 15, 17, 21 radnych, w zależności od regulaminu Rady podejmują uchwały, decyzje, wskazują kierunki, które podpowiadają dorosłej Radzie Miasta czy Radzie Powiatu, czego pożąda, oczekuje sama młodzież. To jest bardzo racjonalne i sensowne myślenie, że nie dorośli wymyślają dla młodych, czy za młodych, ile oni sami odpowiadają, sugerują i biorą za to odpowiedzialność.

KG: Spotkania młodzieżowych rad są w pewnym stopniu próbą zaangażowania młodzieży w życiu mniejszych społeczności. Jak się to przejawia?

JK: Mamy nadzieję na to, że przez fakt tak mocnego upublicznienia ważności młodzieżowych rad w życiu społeczności lokalnych, jakim jest zaproszenie ich po raz trzeci do Sali Kolumnowej Sejmu, jakim jest również taka oto okoliczność, że powołałem zespół parlamentarny, w skład którego wchodzi kilkunastu parlamentarzystów i oni swoim autorytetem i swoją refleksyjnością mówią o tym: „Tak młodzi Polacy, to jest ważne żebyście byli aktywni” to jest jedna przestrzeń. Druga przestrzeń to jest niebywała widoczność tego wydarzenia w sieci społecznościowej. Młodzi zarówno na Facebook’u, na Twitterze, na rozmaitych innych miejscach obecności młodych w przestrzeni Internetu, meldują sobie o tym, co się wydarzyło w Sali Kolumnowej Sejmu. (…) W sposób bardzo partnerski, bardzo na serio traktuje się aktywność młodych ludzi w przestrzeni społecznej aktywności obywatelskiej.

KG: W ostatnim czasie odbyły się dwie konwencje. W sobotę miała miejsce konwencja Prawa i Sprawiedliwości i Zjednoczonej Prawicy oraz połączona konwencja opozycji (Platformy Obywatelskiej i Nowoczesnej). Jako socjolog, jak pan profesor podsumowałby te dwie konwencje? Jaki wpływ wywołały te wydarzenia przed wyborami samorządowymi?

JK: Gdybyśmy mieli dokonać takiego skontrastowania, to oczywiście konwencja Zjednoczonej Prawicy i głosy, które wypowiedzieli: p. premier Mateusz Morawiecki, p. premier Gowin, p. minister Ziobro, p. premier Beata Szydło to są głosy realnych propozycji, bardzo skonkretyzowanych pomysłów gospodarczospołecznych zaproponowanych Polakom, czyli z tej strony mamy do czynienia z pewnym konkretem. Z drugiej strony jest to niestety w dalszym ciągu sytuacja emocjonalnego stosunku do przeciwników politycznych ze strony Platformy Obywatelskiej i Nowoczesnej, czyli w stosunku do nas, która nie jest związana z żadnym konkretnym pomysłem, jedynie z eskalowaniem: inwektyw, napięcia, złej mowy politycznej. Tak jakby chodziło o to, żeby wytworzyć pewną przestrzeń igrzysk emocjonalnych, dekoncentrujących Polaków na bardzo istotnym przedłożeniu programu polityczno-gospodarczego, który dokonał się na konwencji Prawa i Sprawiedliwości. Chodzi o to, żeby Polacy zamiast myśleć konkretami, obracali się w takiej emocjonalności pt. „Oj ten zły PiS, oj ta niewdzięczna Zjednoczona Prawica, obiecują, obiecują, a nie było nigdy tak lepiej, jak za naszych rządów, kiedy tylko i wyłącznie podkradaliśmy z budżetu rozmaite pieniądze, albo powierzaliśmy rozmaitym kolesiom atrakcyjne kontrakty” myślę o sytuacji rządów PO i PSL, a teraz do tego dziwnego towarzystwa dołącza również Nowoczesna.

KG: Do kogo było skierowane przesłanie owych konwencji?

JK: Konwencja Prawa i Sprawiedliwości i Zjednoczonej Prawicy jest skierowana swoją wrażliwością i swoją narracją do wszystkich Polaków. Do wszystkich Polek i Polaków, obojętnie na jakim są poziomie życia ekonomicznego, czy wywodzą się z małych miasteczek, czy z wielkich aglomeracji. Polska wszak jest jedna. To nie tylko było hasło konwencji, ale po prostu bardzo wyraźne przeświadczenie, które na każdym z poziomów propozycji ekonomiczno-gospodarczych i społecznych prezentowanych przez premiera czy ministrów podkreślało pewną spójność przyczynowo-skutkową. Rozumiemy, że Polska bez względu na miejsce, o jakim mówimy, Polka i Polak, są tacy sami i mają tego samego typu prawo do troski państwa nad nimi i dialogu państwa z nimi. I ten dialog podejmujemy. (…) O drugiej konwencji ja myślę tak: im więcej o niej będziemy mówić, tym będzie to mniej uzasadnione. Nie wniosła ona zarówno nic merytorycznego i konkretnego w najbliższe plany życiowe Polaków.

KG: Jakie słychać echa po tych konwencjach, po upływie kilku dni?

JK: Pozwolę sobie zwrócenie uwagi na dwa kierunki refleksyjności wobec konwencji. Pierwszy dotyczący wnętrza partii, czyli jak myśmy to odebrali w łonie Prawa i Sprawiedliwości i Zjednoczonej Prawicy. Z takim bardzo wyzwolonym, swobodnym oddechem, pt. „Złapaliśmy wiatr w żagle”, „Wiemy co robimy”, „Wiemy z czym idziemy do Polaków”, „Jesteśmy przekonani, że to jest propozycja niebywale atrakcyjna i realna do osiągnięcia”, chociażby z tego tytułu, że ten reżim ekonomiczny, który cechuje rządy Prawa i Sprawiedliwości, a przede wszystkim premiera Morawieckiego, wskazuje na to, że to wszystko jest wymierzone, wyliczone i realne do spełnienia. (…) Druga okoliczność to jest to, jak odebrali to nasi słuchacze, czyli w dalszej perspektywie wyborcy bo przecież jesteśmy w toku wyborów samorządowych, w przyszłym roku wyborów parlamentarnych. Myślę, że zostało to przyjęte z bardzo dużym zainteresowaniem. Skrupulatnie, szybko przyjrzano się zarówno swoim domowym budżetom, jak i swoim domowym sprawom przez pryzmat programu „dostępność plus”, albo przez pryzmat obniżenia kolejny raz CIT-u, tym razem do 9 proc, albo też obniżenia ozusowania małych firm. To są konkrety.  

KG: Panie profesorze, na zakończenie chciałabym zapytać: Czy temat nagród dla ministrów i rządzących rzeczywiście tak bardzo zabolał zwykłych Polaków i wpłynął na mniejsze poparcie dla partii rządzącej?

JK: Istotna i konieczna jest rozmowa, nie tylko w gronie Polaków, jak i w gronie polityków nt. gratyfikacji za pracę osób pełniących najważniejsze funkcje w państwie. Ta rozmowa jest nie do uniknięcia jest konieczna. Sytuacja, w której kraj w środku Europy, 38-milionowy, o tak w tej chwili dobrej kondycji ekonomicznej, który w sposób nieadekwatny wycenia pracę tych, którzy przysparzają ten dobrobyt temu krajowi i dbają o to, żeby działania ministerstw, którymi kierują, sprzęgały się w sensie ekonomicznym tak, żeby zachowywać pewną równowagę ekonomiczną a wprost oczekiwane sukcesy ekonomiczne, że jesteśmy zobowiązani zadbać o tych, którzy taką wytężoną pracą przysługują się Polsce. Oczywiście nic nie ujmując, nie odbierając, w postawie służebnej.

KG: Dziękuję bardzo za rozmowę.

JK: Dziękuję uprzejmie.

 

Karolina Gierat/RIRM

drukuj