fot. PAP/Albert Zawada

[NASZ WYWIAD] J. K. Ardanowski: Pomagając rolnictwu ukraińskiemu niszczymy nasze rolnictwo i „nabijamy kabzę” międzynarodowym korporacjom, które opanowały tamtejsze rolnictwo

Jeden rok można wytrzymać ze zmniejszonym nawożeniem. W kolejnych latach to wyraźnie odbije się na plonach. Mamy też niekontrolowany napływ zbóż paszowych z Ukrainy. To popsuło polski rynek. Zboże sprowadziły wielkie koncerny międzynarodowe i, niestety, także polskie, które prowadzą w naszym kraju przemysłową produkcję mięsa, a także wielkie mieszalnie pasz. One nie są teraz zainteresowane kupnem zboża od polskich rolników. Pomagajmy Ukrainie, ale nie zniszczmy przy tym własnego rolnictwa. Pomagając rolnictwu ukraińskiemu, nie pomagamy narodowi ukraińskiemu. „Nabijamy kabzę” międzynarodowym korporacjom, które opanowały tamtejsze rolnictwo. Rolnikom towarzyszą obawy dotyczące ich przyszłości. Gospodarze kończą rok w minorowych nastrojach  podkreślił Jan Krzysztof Ardanowski, przewodniczący Rady ds. Rolnictwa i Obszarów Wiejskich przy Prezydencie RP, w rozmowie z Mateuszem Rzepeckim z portalu radiomaryja.pl.

***

Za kilka dni przywitamy 2023 rok. Jakie dla polskich rolników było mijające dwanaście miesięcy?

Był to trudny rok. Plony nie były najgorsze. Owszem, występowały lokalne susze, huragany czy gradobicia. Natomiast w skali całego kraju Pan Bóg chronił przed różnymi anomaliami pogodowymi na dużych obszarach. Przyroda nadrobiła niedostatki nawożenia wiosennego, które były spowodowane wysoką ceną nawozów. Jeden rok można wytrzymać ze zmniejszonym nawożeniem. W kolejnych latach to wyraźnie odbije się na plonach. Rolnikom towarzyszą obawy dotyczące ich przyszłości. Gospodarze kończą rok w minorowych nastrojach.

Z czego to wynika?

Mamy w rolnictwie drastyczny wzrost kosztów, którego rolnicy nie są w stanie wytrzymać w dłuższej perspektywie. Konsumenci zwracają uwagę na wzrost cen żywności w Polsce. One jednak nie rekompensują wzrostu kosztów produkcji w gospodarstwach. Łańcuch żywnościowy jest długi – od wytworzenia produktu przez rolnika do trafienia na półkę w sklepie droga jest daleka. Mamy tu jeszcze pośredników, przetwórstwo, handel i dystrybucję. Każdy dolicza swoje koszty. To wpływa na cenę końcową. Udział rolnika jest tu znikomy. Jest też obawa co do działań Komisji Europejskiej. Chce ona ograniczyć produkcję rolniczą w Europie, nie licząc się z konsekwencjami dla prawie 450 mln obywateli Unii Europejskiej. Co więcej, w tym roku sfinalizowany został dokument o nazwie Krajowy Plan Strategiczny. Jest on niespójny i szkodliwy dla rolnictwa. Został on wymuszony i napisany pod dyktando KE. Konsekwencje jego wdrażania poniosą rolnicy, natomiast odpowiedzialność polityczną będzie ponosił polski rząd.

A co z obawami związanymi z polityką wewnętrzną?

Takie też istnieją. Czy rządzący dostrzegają faktyczne problemy wsi, czy też naiwnie sądzą, że dotacjami można poprawić sytuację ekonomiczną rolnictwa? Rolnicy chcieliby, żeby ich dochody przede wszystkim pochodziły z tego, co wyprodukowali. Wsparcie publiczne powinno być uzupełnieniem, a nie podstawą dochodów. U różnych polityków w Polsce panuje przekonanie, że dołoży się dopłaty i rolnicy będą zadowoleni. To niesie jednak szereg negatywnych skutków, takich jak na przykład brak premiowania rolników pracowitszych, gospodarniejszych, lepiej prowadzących swoje gospodarstwa, czy coraz większe uzależnienie gospodarstw od biurokracji i urzędników, mających prawo kontroli w gospodarstwach.

Rok był trudny. Jest wiele obaw. Ludzie twardo chodzą po ziemi i oczekują konkretnych działań, które mają wzmocnić rolnictwo ekonomicznie, ale także mają zapewnić stabilizację na kolejne lata.

Na rynku „płodów” rolnych pojawił się kryzys związany m.in. z importem zbóż z Ukrainy. Część polskich rolników ma problem ze sprzedażą własnych produktów rolnych.

Sygnalizuję problem od wielu miesięcy, ostrzegając ministra rolnictwa przed skutkami niekontrolowanego napływu zbóż paszowych z Ukrainy. Dotyczy to przede wszystkim kukurydzy paszowej, ale nie tylko. Zboża, poprzez obejście przepisów, są sprowadzane do Polski jako zboże techniczne. Nie bardzo wiadomo, czym to jest i jakie parametry sanitarne musi to spełniać. Z Ukrainy do Polski zostało sprowadzone dużo zboża paszowego. Popsuło to rynek w całym kraju. Sprowadziły to wielkie koncerny międzynarodowe i, niestety, firmy z polskim kapitałem,  prowadzące w Polsce produkcję mięsa drobiowego i wieprzowego, a także wielkie mieszalnie pasz. One nie są teraz zainteresowane kupnem zboża od rolników.

Niezrozumiałe było wzywanie rolników przez ministra rolnictwa do tego, by nie sprzedawać zbóż po żniwach. Ceny miały być znacznie wyższe. To się nie sprawdziło. Od żniw minęły cztery miesiące, a wszystkie gatunki zbóż są tańsze niż w trakcie żniw ze względu na ukraińskie zboże. To wielki błąd. On pogłębia niezadowolenie rolników i obawy co do prowadzenia w Polsce racjonalnej polityki wobec rolnictwa.

Można podjąć teraz działania, które mogłyby pomóc rolnikom tak, aby przyszłoroczna produkcja była bardziej opłacalna?

To pytanie należałoby skierować do rządu, a w szczególności do ministra rolnictwa i Prawa i Sprawiedliwości, czyli partii, która została obdarzona ogromnym zaufaniem przez rolników. Uważam, że należy podejmować działania w każdej sytuacji, niezależnie od stanu zaniedbań. Jeśli popełniło się błędy, trzeba szukać korekt, by w kolejnym roku to się nie powtórzyło. Jakie działania należy podejmować i ile środków jest na to potrzebne? Trzeba byłoby uzgodnić działania z rolnikami. Rządzącym wydaje się, że lepiej od rolników wiedzą, co na wsi jest faktycznym problemem. Zwróciłbym uwagę na działania, które miałyby obniżyć koszty energii w rolnictwie, a także koszty nawozów. Skoro nie można stosować wsparcia bezpośredniego dla rolników, to muszą być podjęte działania w firmach nawozowych, żeby one nie maksymalizowały swojego zysku kosztem rolników. Konieczne działania to ochrona rynku polskiego. Pomagajmy Ukrainie, ale nie zniszczmy przy tym własnego rolnictwa. Pomagając rolnictwu ukraińskiemu, nie pomagamy narodowi ukraińskiemu. „Nabijamy kabzę” międzynarodowym korporacjom, które opanowały tamtejsze rolnictwo. Ponad 100 międzynarodowych  tzw. agroholdingów ma 10 mln hektarów czarnoziemów. One lekceważą ukraińskich rolników. Importując, „nabijamy kabzę” właśnie tym korporacjom.

W jaki sposób państwo może poprawić strukturę dochodów w polskich gospodarstwach?

Ze strony państwa musi być reakcja wobec firm, które kupują od rolników produkty, a które ich lekceważą i budują biznes oparty na oszukaniu gospodarzy. Tylko państwo może przeciwdziałać takim praktykom. Trzeba prowadzić racjonalną politykę rolną, naprawiać błędy i szukać rozwiązań, a przy tym nie generować następnych problemów.

Wielu ekspertów zaznacza, że na rynku krajowym potrzebna jest rolnicza sieć handlowa. Rozwiązanie to mogłoby przynieść wiele korzyści polskiej gospodarce. Na ile powstanie polskiego hubu spożywczego jest pomysłem realnym?

Musimy szukać przewag w europejskiej gospodarce i wykorzystywać nasze możliwości. Oczywistym jest, że rolnictwo jest naszym bogactwem i naszą szansą. Boryka się ono jednak z ogromną ilością problemów. Chcemy pomagać Ukrainie i związać się z nią na lata. Ma to głęboki sens geopolityczny. To też byłoby naprawienie wzajemnych krzywd. Jednak jeżeli nasze rolnictwo bezpośrednio zderzy się z ukraińskim, to przegramy. Tamtejsze rolnictwo jest bardzo wydajne, niskokosztowe, a przy tym posiada ogromne przestrzenie produkcji rolniczej oraz dobre gleby. Jeżeli nie znajdziemy sposobu na ustalenie warunków współpracy z Ukrainą, to co roku będziemy przeżywali to, co przeżywamy w tym roku z importem zbóż z Ukrainy. Dlatego zbudowanie dużego hubu przetwórczego, który przerabiałby nasze surowce oraz plony importowane z Ukrainy, byłoby rozwiązaniem dającym dochody  obu stronom, a nam pozostawałaby  wartość dodana. To byłyby miejsca pracy czy korzyści w postaci m.in. dochodów podatkowych. To realna i atrakcyjna wizja. Potrzeba tutaj jednak współpracy z przedsiębiorcami. Trzeba dostrzec korzyści narodowe, a nie tylko interes pojedynczych firm. Kilka dużych przedsiębiorstw sprowadziło bardzo tanie zboże, bo była okazja. Teraz nie są zainteresowane plonami polskich rolników. Musi tu pojawić się aktywna i przemyślana polityka polskiego rządu. Ona musi być nastawiona na wysoką produkcję żywności, a nie na zwijanie rolnictwa pod szyldem ekologii.

Mateusz Rzepecki/radiomaryja.pl

drukuj
Tagi:

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl