fot. twitter.com/jkardanowski

J. K. Ardanowski: Niemcy chcą wbijać klin pomiędzy Ukrainę a Polskę

Ukraina zaczyna (w sposób świadomy czy nieświadomy) śpiewać w chórze niemieckim. Niemcy bardzo się wystraszyły, gdy mówiliśmy, że kiedy Ukraina wygra wojnę, to chcemy tworzyć z Ukrainą silny sojusz gospodarczo-polityczny, który na lata byłby mocnym organizmem gospodarczym. Dlatego chcą wbijać klin pomiędzy Ukrainę a Polskę. Nie chcą dopuścić do silnego połączenia naszych interesów – mówił Jan Krzysztof Ardanowski, poseł PiS, przewodniczący Rady ds. Rolnictwa i Obszarów Wiejskich przy prezydencie RP, komentując w sobotnich „Aktualnościach dnia” na antenie Radia Maryja zauważalne proniemieckie głosy wśród polityków ukraińskich.

Nałożony przez Polskę zakaz importu zboża z Ukrainy wywołał niepokojące reakcje ze strony ukraińskich władz.

– Ukraińcy twardo walczą o swoje interesy, podkreślają bardzo mocno, że ich interes jest najważniejszy, ale muszą rozumieć, że my też mamy swoje interesy. Nasza pomoc jest ogromna, jest chyba nawet większa niż Ukraińcy się spodziewali. Udzielaliśmy tej pomocy nie z powodu chęci otrzymania wdzięczności, a raczej z porywu serca, również z przekonania, że my, chrześcijanie, katolicy, tak powinniśmy się zachować, ale też nie spodziewaliśmy się czarnej niewdzięczności. Wypowiedzi polityków ukraińskich z ostatnich tygodni są niepokojące. Nie do końca wiadomo, o co im chodzi. Zaczynają stawiać warunki, chcą nas kierować do trybunału Międzynarodowej Organizacji Handlu, straszą wstrzymaniem importu z Polski – mówił Jan Krzysztof Ardanowski.

Takie uparte dążenie do postawienia na swoim może wynikać ze zbliżających się wyborów prezydenckich na Ukrainie oraz słabnącej pozycji prezydenta Wołodymyra Zełenskiego. Niezrozumiałe z naszej perspektywy działanie władz ukraińskich ma więc prawdopodobnie podłoże polityczne.

– Jakieś gry polityczne się toczą, ale one nie powinny sprowadzać się do atakowania i obrażania Polski – zwrócił uwagę przewodniczący Rady ds. Rolnictwa i Obszarów Wiejskich przy prezydencie RP.

Zacietrzewienie po stronie Ukrainy zaczyna jednak nieco ustępować, co pokazały rozmowy między polskim i ukraińskim ministrem rolnictwa.

– Minister rolnictwa mówi: „Musimy się dogadać, nie możemy się atakować”. Tylko że ruch należy do Ukrainy. Z naszej strony jest wyciągnięta ręka i do pomocy, i do zgody, ale musimy – życzliwie z Ukraińcami rozmawiając – twardo określić zasady, na których będzie oparta wymiana międzynarodowa, handel międzynarodowy produktami żywnościowymi – podkreślił gość „Aktualności dnia”.

Należy pamiętać, że większość zboża z Ukrainy, które zalewało rynki europejskie, nie należała do ukraińskich rolników, ale do zagranicznych koncernów, które nawet nie płaciły podatków w tym kraju.

– Politycy ukraińscy bardziej mówią głosem tych holdingów niż troską o własne społeczeństwo. Tu się jeszcze pojawił jeden element – Ukraina zaczyna (w sposób świadomy czy nieświadomy – trudno mi to określić) śpiewać w chórze niemieckim. Ukraina mówi o tym, że Niemcy powinni wejść do Rady Bezpieczeństwa Organizacji Narodów Zjednoczonych. Mało tego – prezydent Zełenski powiedział, że Niemcy są gwarancją bezpieczeństwa międzynarodowego w Europie i na świecie. Na Boga! Każdy, kto choć trochę zna historię Niemiec, nigdy by czegoś takiego nie powiedział. My, Polacy, szczególnie tego „bezpieczeństwa” niemieckiego w swojej historii doświadczaliśmy – mówił Jan Krzysztof Ardanowski.

Obecnie Niemcy dążą do hegemonii w Unii Europejskiej, próbując zmieniać traktaty unijne tak, by przekształcić Wspólnotę w coś na wzór superpaństwa.

– Również Niemcy bardzo się wystraszyły, gdy mówiliśmy, że kiedy Ukraina wygra wojnę (a życzymy jej tego, modlimy się o to, pomagamy, ile możemy), to chcemy tworzyć z Ukrainą silny sojusz gospodarczo-polityczny, który na lata byłby mocnym organizmem gospodarczym. Pewnie mniejsze kraje wokół nas chciałyby się do tego przyłączyć. Niemcy się tego bardzo wystraszyły, bo traktują naszą część Europy (od wieków tak było) jako pewnego rodzaju obszar, gdzie one powinny mieć (…) możliwość decydowania o tym, co się tutaj dzieje. Dlatego chcą wbijać klin pomiędzy Ukrainę a Polskę. Nie chcą dopuścić do silnego połączenia naszych interesów, które byłyby zapewne korzystne i dla Ukrainy, i dla Polski (oczywiście jeżeliby to było tworzone na rozsądnych, uczciwych zasadach) – wskazał polityk.

Jak wspomniane zostało wcześniej, po rozmowie między ministrami rolnictwa Ukrainy i Polski wydaje się, że nasz wschodni sąsiad jednak się opamięta.

– Już przestali mówić, że wszystkie kraje – czy chcą, czy nie chcą – muszą importować z Ukrainy (…). Już rząd w Kijowie mówi, że kraj ma prawo decydować o tym, co będzie sprowadzał z Ukrainy, że oni będą oferować żywność, ale to Polska będzie decydowała. Jest jakaś zmiana w mówieniu. Jak to będzie wyglądało w praktyce, to trzeba to jeszcze trzy razy obejrzeć, żeby się nie okazało, że stworzymy znowu warunki, które sprawią, że – przepraszam za ostrość wypowiedzi – różni cwaniacy w Polsce, różne firmy, których w Polsce nie brakuje, będą chciały znowu zbić na tym jakiś interes, tak jak na imporcie zboża. (…) Cwaniaków (…) w Polsce też nie brakuje i nie można stworzyć mechanizmu, który sprawi, że znowu będzie sprowadzana w dużych ilościach żywność z Ukrainy, która zniszczy nasze rolnictwo – zwrócił uwagę przewodniczący Rady ds. Rolnictwa i Obszarów Wiejskich przy prezydencie RP.

Ukraina proponuje rozwiązanie polegające na licencjonowaniu produktów rolnych.

– Co mi po tym, czy firma, która z Ukrainy będzie eksportowała, ma jakąś ukraińską licencję, czy też nie ma? Z naszego punktu widzenia to nie jest żadne zabezpieczenie. Dopiero teraz te nowe propozycje, o których mówi (Robert) Telus, że słyszał je od ukraińskiego ministra rolnictwa, iż oni będą swoim firmom wydawać licencje na eksport, ale kraj członkowski Unii Europejskiej (Polska czy inne kraje) zadecydują, czy chcą, czy nie chcą wpuścić żywność z Ukrainy, to dopiero byłby jakiś element pewnego rodzaju zabezpieczenia, ale tych zabezpieczeń musi być więcej – mówił poseł PiS.

Jednym z nich powinno być odpowiednie uszczelnienie tranzytu, aby ukraińska żywność nie zalała polskiego rynku na skutek nieuczciwości części przedsiębiorców.

– Trzeba dmuchać na zimne – podkreślił polityk.

Przypomniał, że bezpieczeństwo żywnościowe może być zapewnione tylko przez rodzime rolnictwo. Zaznaczył, że wydajne rolnictwo dające zdrową żywność jest potrzebne całemu narodowi.

– Dlatego nie wolno dopuścić do kolejnego niszczenia rolnictwa. Widzę wyraźne wyciągnięcie wniosków przez Prawo i Sprawiedliwość. (…) Widzę wyraźną refleksję, wyraźną chęć naprawienia pewnych potknięć, nielogiczności w działaniu, wywoływanych w dużej mierze decyzjami Komisji Europejskiej – stwierdził gość „Aktualności dnia”.

Całość rozmowy z Janem Krzysztofem Ardanowskim jest dostępna [tutaj].

radiomaryja.pl

drukuj
Tagi: , ,

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl