fot. PKWP

Ziemia Święta. Pozostała nam tylko wiara

Strefa Gazy. Do niedawna miejsce zapomniane, dziś mówi o nim cały świat. W ciągu kilku tygodni życie z bardzo trudnego zamieniło się tam w tragiczne i przerażające. W dramatycznej sytuacji znaleźli się też mieszkańcy Zachodniego Brzegu.

Piekła wojny, nieustannego ostrzały rakietowego, strachu i lęku przed utratą bliskich, doświadczają w Strefie Gazy od początku obecnego konfliktu wszyscy, niezależnie od wyznawanej wiary. Nigdzie nie jest bezpiecznie. Mimo iż z północy na południe Strefy Gazy uciekło kilkaset tysięcy osób, wielu postanowiło zostać.

– Ludzie nie mają nic, nawet podstawowych rzeczy, dokąd mieliby pójść? Mają umrzeć na ulicy? Zostaniemy z nimi. Módlcie się za nas, aby to szaleństwo się skończyło – przekazała Papieskiemu Stowarzyszeniu Pomoc Kościołowi w Potrzebie s. Nabila Saleh ze zgromadzenia Sióstr Różańca Świętego.

Zakonnica wraz z innymi chrześcijanami mieszka obecnie w budynku jedynej katolickiej parafii w Gazie – parafii Świętej Rodziny. Kościół stał się miejscem schronienia dla tych, którzy uciekli przed bombardowaniami lub ich domy legły w gruzach. Obecnie przebywa tam około 700 osób, w tym setka dzieci oraz kilkadziesiąt osób niepełnosprawnych i w bardzo podeszłym wieku, a także ranni.

Wraz z innymi siostrami zakonnymi i księdzem wikariuszem, s. Nabila niestrudzenie wspiera lokalną społeczność w tym niezwykle trudnym czasie. Zasoby są jednak ograniczone, a sytuacja pogarsza się z dnia na dzień, zwłaszcza po tym, jak na skutek eksplozji w zabudowaniach sąsiedniej parafii grecko-prawosławnej św. Porfiriusza przybyło kolejnych 200 uchodźców. W wyniku ataku zawalił się tam budynek parafialny, w którym chroniło się bardzo wiele osób, także muzułmanów. Zginęło 18 chrześcijan.

Pomimo wojskowych żądań ewakuacji instytucji charytatywnych i domów modlitwy, Kościoły w Gazie odmówiły.

„Nie porzucimy tej chrześcijańskiej misji, ponieważ dosłownie nie ma innego bezpiecznego miejsca dla tych ludzi” – napisali we wspólnym oświadczeniu wydanym 21 października patriarchowie i zwierzchnicy Kościołów w Jerozolimie.

Podkreślili w nim niezachwiane zaangażowanie Kościołów w „wypełnianie świętego i moralnego obowiązku oferowania pomocy, wsparcia i schronienia ludziom, którzy przychodzą do nas w tak rozpaczliwej potrzebie”. Sytuacja w Strefie Gazy pozostaje dramatyczna. W parafii Świętej Rodziny nie ma obecnie prądu ani bieżącej wody. Trzeba korzystać ze studni, choć istnieje obawa, że w każdej chwili może ona wyschnąć. Woda mineralna, którą kupują mieszkańcy, kosztuje obecnie trzy razy więcej niż zwykle.

Wspólnota katolicka w Gazie liczy zaledwie 130 osób. Wszyscy się więc znają, razem pracują, należą do tych samych grup parafialnych. Żyją jak jedna rodzina. Proboszcz parafii, ks. Gabriel Romanelli, traktował zawsze obecność tutejszych chrześcijan jako misję utrzymania obecności Chrystusa na tej ziemi. On sam jest Argentyńczykiem, ale jego parafianie są bezpośrednimi potomkami pierwszych chrześcijańskich wspólnot w Palestynie. Zgodnie z tradycją, gdy Święta Rodzina uciekała z Betlejem do Egiptu, przechodziła właśnie tędy.

Kiedy rozpoczął się obecny konflikt, ks. Gabriel był akurat w Betlejem, a ponieważ od razu zamknięto granice, nie mógł wrócić do Strefy Gazy. Obecnie przebywa w Jerozolimie, gdzie robi wszystko, co w jego mocy, aby pomóc swojej wspólnocie. Jego parafianie żyją obecnie jak pierwsi chrześcijanie, dzieląc się tym, co mogą znaleźć i pomagając każdemu, komu mogą. Otworzyli np. budynek katolickiej szkoły Świętej Rodziny, która znajduje się w innej dzielnicy, aby ludzie mogli się w nim schronić – przebywa w niej ponad 2,5 tys. osób.

Wyznawcy Chrystusa odgrywają w Ziemi Świętej ważną rolę na polu edukacji. Szkoła prowadzona przez zgromadzenie Sióstr Różańca Świętego była latarnią nadziei dla społeczności w Gazie. Założona w 2000 r., rozpoczęła działalność ze 160 uczniami, ale w 2023 r. kształciła już 1250 uczniów – zarówno chrześcijan, jak i muzułmanów. Była to jedna z największych szkół w mieście, oferująca wysokiej jakości edukację dla ubogich społeczności.

Niestety 4 listopada s. Nabila otrzymała smutną wiadomość, że budynek placówki, którego była dyrektorem, został trafiony pociskiem. Znajduje się on w dzielnicy Tal Al Hawa, jednej z trzech dzielnic Gazy, w których mieszkała większość ludności chrześcijańskiej i która została poważnie dotknięta nalotami w ciągu ostatnich tygodni. Zniszczeniu uległo duże boisko, a także pobliska infrastruktura; jeden z budynków zawalił się. Wcześniej s. Nabila otrzymała inną bardzo smutną wiadomość – wśród ofiar eksplozji w parafii prawosławnej była też nauczycielka szkoły, a także cała jej rodzina oraz inne dzieci, które uczęszczały na katechezę parafialną.

– Pokój, pokój, chcemy tylko pokoju. Jest tyle zła, tyle cierpienia. To straszne. W tej chwili mamy tylko Boga – słowa s. Nabili odzwierciedlają odczucia lokalnej społeczności, która tęskni za zakończeniem fali przemocy i cierpienia po kilku tygodniach przebywania w zamkniętych pomieszczeniach parafii.

Ludzie nieustannie modlą się na różańcu, szukając pokoju za wstawiennictwem Maryi Dziewicy. Dwa razy dziennie odprawiana jest Msza święta.

Konflikt zbrojny w Strefie Gazy ma swoje konsekwencje w całym regionie. Szacuje się, że na Zachodnim Brzegu Jordanu mieszka ok. 37 tys. chrześcijan, którzy żyją teraz w niepewności i strachu. Dochodzi do starć między Palestyńczykami i Izraelczykami, są ofiary śmiertelne. Ponadto mieszkańców kolejny raz dotknął potężny kryzys ekonomiczny. Granice są zamknięte, nie ma więc pielgrzymów, a 70 proc. tutejszych chrześcijan pracuje w sektorze turystycznym: prowadzą 83 hotele, 20 restauracji, 45 biur podróży, 90 sklepów z pamiątkami – dziś wszystko jest zamknięte. Podobnie jest we Wschodniej Jerozolimie, gdzie mieszka blisko 10 tys. chrześcijan – rodziny, które m.in. prowadzą hotele (dziś mieszkają w nich rezerwiści lub izraelscy uchodźcy), całkowicie utraciły dochody.

– Sytuacja jest straszna, wcale nie jest łatwo. Każdego dnia pojawiają się nowe wyzwania. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie doświadczyłem, nigdy! To jest wojna, ale nie jak wojna – mówił Rony Tabash, chrześcijanin, którego rodzina mieszka od pokoleń w Betlejem, właściciel sklepu z pamiątkami na Placu Żłóbka.

– Nie ma pielgrzymów; wszystko jest puste, nie ma nikogo – powiedział, podkreślając, że kolejny raz wiele rodzin zostało „bez pracy i bez nadziei”.

Analogiczna sytuacja miała już miejsce kilka lat temu, podczas lockdownu związanego z pandemią COVID-19. Wielu mieszkańców Zachodniego Brzegu przekwalifikowało się wówczas i znalazło zatrudnienie w Izraelu. Dziś jednak punkty kontrolne są zamknięte, a Palestyńczycy (z nielicznymi wyjątkami) mają całkowity zakaz przekraczania granicy z Izraelem. Ponadto pozwolenia na pracę w Izraelu zostały zawieszone – pracę straciło blisko 100 tys. osób. Zaufanie między oba narodami zostało zerwane – prawdopodobnie na wiele lat.

„Jesteśmy chrześcijanami Ziemi Świętej, a sercem naszego Kościoła jest Grób Święty, który przechowuje pamięć o śmierci i zmartwychwstaniu Chrystusa” – napisał w przesłaniu na XV Dzień Solidarności z Kościołem Prześladowanym, który obchodziliśmy w tym roku w Kościele w Polsce 12 listopada, Łaciński Patriarcha Jerozolimy, ks. kard. Pierbattista Pizzaballa.

Czytamy w nim dalej: „Jeśli z jednej strony jesteśmy świadkami tak wielkiego bólu i śmierci, z drugiej strony widzimy także wiele znaków, które świadczą o tym, że moc zła nie jest absolutna. Tak naprawdę jest wielu ludzi, którzy każdego dnia, nawet ryzykując własne życie, starają się pomagać, wspierać, chronić i bronić. Widzimy to w Gazie, gdzie różni młodzi ludzie ze wspólnoty narażają swoje życie, aby nieść pomoc najmłodszym, starszym i chorym. Często są to pozornie proste rzeczy, takie jak wyjście po wodę i po jedzenie. Jednak stało się to ryzykownym przedsięwzięciem zarówno dlatego, że te rzeczy są trudne do znalezienia i często znajdują się daleko od kościoła, jak i dlatego, że bombardowania czynią każdy ruch niebezpiecznym. Widzimy to także w różnych wioskach Zachodniego Brzegu, gdzie przede wszystkim młodzi ludzie organizują się, aby chronić osady, planować chwile modlitwy, aby nikogo nie zostawiać samego. To są znaki obecności Zmartwychwstałego wśród nas”.

– Codziennie idę na plac przed Bazyliką Narodzenia Pańskiego i otwieram mój sklep, a ludzie pytają mnie, dlaczego to robię; tylko ja otwieram sklep. Jedyną rzeczą, która mnie podtrzymuje, jest wiara – bez niej nie mógłbym dalej żyć, nawet przez minutę. Straciliśmy nadzieję, pozostała nam tylko wiara – mówił w rozmowie z PKWP Rony Tabash.

Nasi bracia i siostry z Ziemi Świętej potrzebują zarówno wsparcia duchowego, jak i materialnego. Papieskie Stowarzyszenie Pomoc Kościołowi w Potrzebie od lat prowadzi kampanię „S.O.S. dla Ziemi Świętej” – za pośrednictwem PKWP można wesprzeć ekonomicznie tamtejszych chrześcijan poprzez zakup wykonanych przez nich pamiątek i dewocjonaliów z drewna oliwnego. W tym celu należy odwiedzić biura regionalne PKWP (Poznań, Wrocław, Kraków, Warszawa) lub [sklep internetowy] Stowarzyszenia.

„Dziękuję za Waszą bliskość i wsparcie, a zwłaszcza za Waszą modlitwę, która jest naszą siłą” – przekazał ks. kard. Pierbattista Pizzaballa.

PKWP także podziękowało „w imieniu naszych sióstr i braci z Ziemi Świętej”.

Kinga Waliszewska, ACN Polska/radiomaryja.pl

drukuj
Tagi: ,

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl