[TYLKO U NAS] Prof. W. Osadczy o „krwawym świętowaniu” – banderowskich zbrodniach podczas świąt Bożego Narodzenia w 1943 roku: Mieliśmy do czynienia wręcz z szatańskim celebrowaniem zbrodni. Gloryfikacja zła personalnego stała się immanentną częścią ich ideologii

Mieliśmy do czynienia wręcz z szatańskim celebrowaniem zbrodni (…). Błogosławiony ks. bp Grzegorz Chomyszyn, greckokatolicki biskup stanisławowski, w swoim dziele „Problem ukraiński” z perspektywy 1932 roku wprost powiedział, że „nacjonalizm u nas zaczął nabierać cech satanizmu”. Gloryfikacja zła personalnego stała się immanentną częścią ich ideologii (…). Święta Bożego Narodzenia były okazją do zadania niesamowitych cierpień i zastąpienia tego pięknego i do bólu rodzinnego okresu – bo wiemy, z jaką radością czekamy na święta Bożego Narodzenia – przerażającą rzezią. Słów brakuje, żeby opisać zbrodnie, jakich się dopuszczono wtedy na Polakach – powiedział prof. Włodzimierz Osadczy, historyk, w rozmowie z portalem Radia Maryja.

Święta Bożego Narodzenia kojarzą się wszystkim z czasem radości, spokoju i wdzięczności za dar narodzenia Zbawiciela. Polacy mieszkający na Wołyniu nie mieli jednak szansy, aby radować się z narodzin Jezusa Chrystusa.

W okresie świąt Bożego Narodzenia w 1943 roku Ukraińcy urządzili tzw. „krwawe świętowanie”.

– Mieliśmy do czynienia wręcz z szatańskim celebrowaniem zbrodni. Pani Ewa Siemaszko bardzo szczegółowo wyjaśniła irracjonalny charakter ukraińskiego nacjonalizmu, który jest mocno zakotwiczony w antychrześcijaństwie i satanizmie. Błogosławiony ks. bp Grzegorz Chomyszyn, greckokatolicki biskup stanisławowski, w swoim dziele „Problem ukraiński” z perspektywy 1932 roku wprost powiedział, że „nacjonalizm u nas zaczął nabierać cech satanizmu”. Gloryfikacja zła personalnego stała się immanentną częścią ich ideologii. Co niektórzy próbują iść na skróty i porównywać nacjonalizm ukraiński oraz polski ruch narodowy. To błąd i kłamstwo z samego założenia, bo w przypadku nacjonalizmu ukraińskiego widoczny jest mocny antychrześcijański pierwiastek – wskazał prof. Włodzimierz Osadczy.

Ukraińskie bandy upatrzyły sobie niedzielę jako dzień tygodnia, w którym będą brutalnie mordować szczególnie liczną grupę Polaków.

– Apogeum Rzezi Wołyńskiej, które miało miejsce 11 lipca 1943 roku, było dniem niedzielnym. Niedziela – Dzień Pański – została wybrana na dzień zagłady. Stało się tak dlatego, że Polacy tego dnia gromadzili się w kościołach. Bandom ukraińskim łatwiej było dokonać mordów. To był ich satanistyczny zamiar, żeby dzień święty wykorzystać do tego, aby stał się dniem zagłady – podkreślił historyk.

Ukraińcy nie cofali się przed niczym ani nikim. Nie mieli problemu z tym, aby bestialsko mordować księży, zakonników, siostry zakonne i niszczyć katolickie świątynie.

– Ofiarami banderowskich zbrodni padły liczne świątynie. Diecezja wołyńska straciła swoje wszystkie kościoły w parafiach wiejskich. To, co było budowane i tworzone w ciągu setek lat, zostało zniszczone. Banderowcy ze szczególnym okrucieństwem mordowali księży. Jako przykład okrucieństwa może posłużyć Sługa Boży ks. Ludwik Wrodarczyk. Ukraińcom nie chodziło tylko i wyłącznie o uśmiercenie, usunięcie, eliminację z przestrzeni kogoś, kto w ich mniemaniu mógł być wrogiem. Chodziło im o zadanie jak najokrutniejszego cierpienia – mówił rozmówca portalu Radia Maryja.

– Święta Bożego Narodzenia były okazją do zadania niesamowitych cierpień i zastąpienia tego pięknego i do bólu rodzinnego okresu – bo wiemy, z jaką radością czekamy na święta Bożego Narodzenia – przerażającą rzezią. Słów brakuje, żeby opisać zbrodnie, jakich się dopuszczono wtedy na Polakach. Ludzki rozum nie jest w stanie ogarnąć tego zwyrodnienia – powiedział prof. Włodzimierz Osadczy.

Polacy z Ukraińcami, zanim do władzy doszli banderowcy, żyli jak jedna wielka rodzina. Kresy były o tyle wyjątkowym miejscem na mapie, że czymś normalnym były małżeństwa polsko-ukraińskie i podwójne świętowanie świąt.

– Kresy w szczególny sposób przeżywały Boże Narodzenie, dlatego że na tych terenach przez całe wieki utrwalał się zwyczaj podwójnego świętowania wszystkich największych świąt. Boże Narodzenie było nieustającym świętem pojednania i braterstwa. Nie zdajemy sobie sprawy, że ziemie kresowe posiadały ogromny duży ładunek duchowości z racji na to, iż duchowość wschodnia-cerkiewna była połączona z duchowością zachodnią-katolicką. Od 1581 roku, czyli po wprowadzeniu kalendarza gregoriańskiego nastąpiła różnica w świętowaniu świąt. Na Kresach utrwalił się zwyczaj podwójnego świętowania. Najpierw następowały święta według kalendarza gregoriańskiego, a potem były święta według kalendarza juliańskiego. Wszyscy szli 24 grudnia do kościoła. Katolicy łacińscy świętowali Boże Narodzenie, a drudzy – unici czy też prawosławni – solidaryzowali się z rzymskimi katolikami. Ukraińcy przychodzili do Polaków, razem śpiewali kolędy po polsku i składali sobie życzenia – akcentował profesor.

– Po 13 dniach były święta według kalendarza juliańskiego. W tym dniu wszyscy gromadzili się w cerkwi. Polacy szli do swoich ukraińskich sąsiadów, razem z nimi śpiewali kolędy po ukraińsku i uczestniczyli w ich obchodach. To były święta jedności pokazujące, że nawet jeżeli w życiu codziennym zdarzały się różne zatargi, a polityka wprowadzała kwas, to święta były czasem pojednania i pięknej łączności. Zjawiskiem powszechnym było to, że rodziny były mieszane narodowościowo i religijnie (obrządkowo). Kiedy rodzina łączyła rzymskich katolików i grekokatolików, to nie było żadnych przeszkód natury kanonicznej. Prawdą jest, że jeśli małżeństwo łączyło rzymskiego katolika lub grekokatolika i prawosławnego, to pojawiały się problemy. Ktoś musiał ustąpić, żeby dzieci mogły być wychowywane w konkretnej wierze. Niemniej w takich małżeństwach pojawiały się niezwykle piękne przykłady, w których rodzina modliła się razem w obu językach. Zwyczajowe normy od 1863 r. zostały zatwierdzone jako partykularne prawo kościelne w prowincji lwowskiej jako porozumienie międzyobrządkowe „Concordia”. Dzieci znały zarówno nabożeństwa kościelne, jak i cerkiewne – dodał historyk.

W takich małżeństwach rzeczą normalną i zwyczajną było regularne uczęszczanie na nabożeństwa kościelne i cerkiewne. Banderyzm to wszystko zniweczył.

– Jedną z największych zbrodni ukraińskiego nacjonalizmu jest uderzenie właśnie w tę wzruszającą świętość. Banderyzm zaburzył coś, co było kształtowane przez wieki. Niszcząc Polaków, niweczono fundamentalne wartości antropologiczne: rodzinę, ludzkość, dobre relacje sąsiedzkie… czyli to, z czego słynęły Kresy. Nigdy już tego nie odbudowano – oznajmił nasz rozmówca.

Polska i Ukraina mają za sobą bardzo trudną historię. Święta Bożego Narodzenia są czasem pojednania. Pozostaje pytanie, czy polsko-ukraińskie pojednanie jest możliwe w obecnych realiach, w których Ukraina ponownie stała się banderowska.

– Mówienie o pojednaniu polsko-ukraińskim w dzisiejszym czasie, w tych konkretnych warunkach politycznych jest nieuczciwe i manipulacyjne. Ukraina jest państwem wyznającym doktrynę banderowską na szczeblu państwowym. Niczym ciężka choroba zbrodnicza ideologia poraziła struktury państwowe, społeczne, kościelne, otumaniła umysły, zatruła obszary akademickie, uśmierciła uczciwą dyskusję naukową polsko-ukraińską na płaszczyźnie humanistycznej. Chciałbym podkreślić, że niestety pod wpływem tej samej ideologii znajdują się Kościoły na Ukrainie, a zwłaszcza Kościół greckokatolicki, czyli ten, który był najbliższym pobratymcem rzymskich katolików. W tej chwili jest to Kościół, który dzieli, czci Banderę i zachwala oprawców. Zachowując stan rzeczy, który jest obecnie, możemy stwierdzić, iż pojednanie nie może być realizowane w wymiarze uczciwym i akceptowalnym przez społeczeństwo. Wszelkie wysiłki skierowane do tego, żeby doprowadzić do pojednania, spaliły na panewce. Różnego rodzaju gesty zmierzające do udawanego podejmowania były podejmowane przez episkopaty. Ową zmowę imitacji pojednania przerwał ks. abp Mieczysław Mokrzycki, który w 2015 roku spotkał się z przewodniczącym KEP, ks. abp. Stanisławem Gądeckim, i powiedział, że wszystko to, co się dzieje w kontekście „tzw. pojednania”, to puste frazy bez treści – mówił prof. Włodzimierz Osadczy.

– Ukraina jest zniewolona ideologią banderyzmu, która jest bezgranicznie czczona zarówno w strukturach państwowych, jak i kościelnych w tym państwie. Wystarczy podkreślić, że 1 grudnia bieżącego roku, czyli w 30. rocznicę referendum o niepodległości państwa ukraińskiego pan prezydent Zełenski odznaczył najwyższym odznaczeniem państwowym skrajnych nacjonalistów, wyznawców banderyzmu – podkreślił profesor.

Rozmówca portalu Radia Maryja zwrócił uwagę, że polscy politycy płaszczą się przed Ukraińcami, którzy ani nie chcą przyznać się do swoich zbrodni, ani za nie uczciwie odpokutować.

– Polskie klasy polityczne wykazują się płaszczeniem i przymykaniem oczu na zbrodnie banderowskie. Ukraina zachowuje się jak krnąbrne dziecko, które jest niereformowalne w swoich złych postanowieniach. Problemem jest to, że takie zachowanie Ukrainy nie wzbudza większej refleksji czy zastrzeżeń ze strony Polski. Prezes Kaczyński kiedyś powiedział, że Ukraina nie wejdzie do Europy z Banderą. Te słowa zostały zupełnie zapomniane i wyciszone – akcentował historyk.

– Paradoks polega na tym, że Polska stała się orędownikiem państwa banderowskiego, które jest pozbawione pierwiastków humanistycznych, demokratycznych i propolskich. Skoro Ukraina jest z założenia banderowska, to jest państwem antypolskim. Wszelkie rządowe gesty „przyjaźni” są niewiarygodne i odrzucane przez społeczeństwo. Przypominają one niechlubnej pamięci różnego rodzaju polsko-radzieckie urzędowe umizgi.  Nie można wspierać Ukrainy bez wskazania na jej wypaczenia, mówiąc, że cel uświęca środki. Nie wolno przymykać oczu na to, że dziesiątki tysięcy szczątków ludzkich nie doczekały się pogrzebu, bo państwo ukraińskie zabrania; że są ścinane krzyże postawione na miejscach kaźni, że osobom dbającym o upamiętnienie ofiar banderowskiego ludobójstwa zabrania się wjazdu na Ukrainę, że położone zostało szkolnictwo polskie, a wymierające polskie enklawy na Ukrainie pozostają pod bacznym nadzorem służb ukraińskich, które szczycą się tym, iż wdrażają „dorobek” krwawej banderowskiej służby bezpieczeństwa. Siła i potęga państwa polskiego polegała na tym, że Rzeczpospolita zawsze była państwem etycznym, którego etyka była i jest oparta na chrześcijaństwie. Jesteśmy narodem, który wybrał sobie Najświętszą Maryję jako Królową. Nie ma drugiego takiego narodu. Rozmawiając z Ukrainą i jakimkolwiek innym partnerem, musimy zwracać uwagę i podkreślać to, co jest dla nas najważniejsze. Dla nas najważniejsi są nasi rodacy, nasza kultura, która tam leży w gruzach, nasz Kościół, któremu odebrano świątynie. Nie zdajemy sobie sprawy z ogromu zniszczeń polskich zabytków kultury materialnej na Wschodzie. Musimy w końcu upomnieć się o szczątki prawie 200 tysięcy naszych rodaków, których kości są tam poniewierane – podsumował prof. Włodzimierz Osadczy.

Jakub Gronczakiewicz/radiomaryja.pl

drukuj
Tagi: ,

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl