fot. PAP/Grzegorz Michałowski

[TYLKO U NAS] Dr I. Maj: Niemieckim narzędziem do unicestwiania polskich dzieci w łódzkim obozie koncentracyjnym było głodzenie

Rzeczywistość polskich dzieci z czasu okupacji była okrutna. Sama wojna jest niesamowitym okrucieństwem, ale to, co przeszły dzieci w Polsce, przekracza wszelką wyobraźnię. Obóz koncentracyjny dla polskich dzieci w Łodzi rzeczywiście istniał i funkcjonował. Przez 25 miesięcy Niemcy więzili tam polskie dzieci, żeby je zabijać. Warto mówić konkretnie i jasno. To nie był obóz pracy, bo jaką pracę może wykonywać dziecko, które ma 2 lata czy kilka miesięcy? – powiedział dr Ireneusz Maj, dyrektor Muzeum Dzieci Polskich – Ofiar Totalitaryzmu w Łodzi, w programie „Rozmowy niedokończone” na antenie TV Trwam.

77 lat temu z obozu Auschwitz wyruszyły Marsze Śmierci. Historia obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu jest znana na całym świecie.

Do dzisiaj niewiele osób zdaje sobie sprawę z istnienia Obozu prewencyjnego dla młodych Polaków Policji Bezpieczeństwa w Łodzi, czyli obozu koncentracyjnego, który Niemcy stworzyli dla polskich dzieci.

– Rzeczywistość polskich dzieci z czasu okupacji była okrutna. Sama wojna jest niesamowitym okrucieństwem, ale to, co przeszły dzieci w Polsce, przekracza wszelką wyobraźnię (…). Obóz koncentracyjny dla polskich dzieci w Łodzi rzeczywiście istniał i funkcjonował. Przez 25 miesięcy Niemcy więzili tam polskie dzieci, żeby je zabijać. Warto mówić konkretnie i jasno. To nie był obóz pracy, bo jaką pracę może wykonywać dziecko, które ma 2 lata czy kilka miesięcy? Takie dzieci również były w obozie. Były tam również starsze dzieci, które musiały pracować. Obóz miał na celu wyniszczenie młodych organizmów i doprowadzenie do tego, by w pełni zrealizować koncepcję, która od wielu lat była rozpatrywana w szeregach przywódców III Rzeszy. Owa koncepcja opierała się na zdobyciu przestrzeni życiowej na Wschodzie dla rasy panów. Polacy nie wchodzili tu w grę. My byliśmy podludźmi – wskazał dr Ireneusz Maj, dyrektor Muzeum Dzieci Polskich – Ofiar Totalitaryzmu w Łodzi.

– Podludźmi były również polskie dzieci. Celem niemieckiej polityki było wyeliminowanie tych, których uważali za podludzi. Polska była okupowana również przez Związek Radziecki i podobne losy spotykały dzieci także pod sowiecką okupacją – dodał.

Obóz koncentracyjny dla dzieci był miejscem przesiąkniętym bólem, cierpieniem i wszechobecnym złem.

– Trzeba mieć świadomość okrucieństwa, jakiego dokonali tam Niemcy wobec niewinnych istot, które znalazły się tam często przez przypadek. Oczywiście były tam dzieci, które nie miały rodziców, starały się jakoś przetrwać. Ich rodzice albo zginęli w czasie wojny, albo zostali aresztowani, umierali bądź umarli w obozach koncentracyjnych – podkreślił gość TV Trwam.

Obóz koncentracyjny dla polskich dzieci w Łodzi powstał 1 grudnia 1942 roku, czyli w okresie, w którym Niemcy zaczynali mieć problemy na froncie wschodnim.

– Niemcy nie wiedzieli, jak za chwilę zachowają się młodzi Polacy, bo przecież większość z nich będzie chciała walczyć o niepodległość swojego kraju. Ówczesne pokolenie Polaków tak właśnie było wychowywane. Przedwojenne wychowanie pokutowało w świadomości Niemców, którzy zdawali sobie sprawę z tego, że polska młodzież będzie chwytała za broń, żeby walczyć. Akcja „Burza” jest tego najlepszym dowodem. Niemcy szukali zatem różnych powodów, aby zamykać polskie dzieci w takich miejscach, jakim był Obóz przy ulicy Przemysłowej w Łodzi – mówił dyrektor Muzeum Dzieci Polskich – Ofiar Totalitaryzmu w Łodzi.

– Niemcy stworzyli obóz na terenie wydzielonym z łódzkiego getta. Była to 5 hektarowa działka otoczona łódzkim gettem z każdej strony. Jedynym łącznikiem, który łączył obóz z częścią aryjską była droga. Domyślić się, że w tym miejscu znajdował się obóz dla polskich dzieci, było trudne. Takie informacje nie przedostały się nawet do Londynu. Polskie podziemie miało problem z rozpoznaniem obozu, dlatego że był niewidoczny. Spodziewano się, iż tam funkcjonuje getto – wskazał dr Ireneusz Maj.

Duża część polskich dzieci była poddawana germanizacji. Trafiały one potem do niemieckich rodzin.

– Niemiecka machina nie tylko wyniszczała, ale odbierała to, co najważniejsze, czyli tożsamość dziecka, całkowicie zmieniając jego przeszłość i odcinając od polskich korzeni. Germanizacja sprawiała, że polskie dzieci funkcjonowały już w zupełnie innym świecie – oznajmił gość „Rozmów niedokończonych”.

Niemcy nie mieli żadnych skrupułów, żeby wykorzystywać niewolniczą pracę polskich dzieci, przy okazji głodząc je dzień po dniu.

– Niemieckim narzędziem do unicestwiania polskich dzieci w Obozie na ul. Przemysłowej nie były komory gazowe. Tutaj wystarczyło zastosować metodę głodzenia. Dzieci otrzymywały głodowe racje żywnościowe. Trudno sobie wyobrazić, jak długo może przetrwać dziecko, które na śniadanie i kolację dostaje kromkę chleba i czarną niesłodzoną kawę, a na „obiad” breję z odpadkami i robakami. Jak można długo tak przetrwać, tym bardziej że Niemcy starali się wyniszczyć biologicznie organizmy polskich dzieci – powiedział dr Ireneusz Maj.

Bolesne jest, że nie osądzono głównych odpowiedzialnych za machinę zagłady w Łodzi.

– Osądzono płotki. Tuż po wojnie na karę śmierci skazano dwóch wachmanów. Była to kobieta i mężczyzna. To osoby, które odegrały okrutną rolę w obozie i znęcały się nad dziećmi. Jeden z wachmanów został zabity w więzieniu. Z kolei dopiero w latach 70. rozegrał się proces wachmanki Eugenii Pohl, która podpisała – wraz ze swoją rodziną – volkslistę. Ta kobieta do lat 70. była praktycznie bezkarna i bardzo dobrze funkcjonowała w Łodzi, rozwijając swoje zdolności sportowe, należąc do Związku Bojowników o Wolność i Demokrację i pracując w jednym z łódzkich żłobków. Dopiero w latach 70. wytoczono jej proces, w którym została skazana na 25 lat więzienia. Areszt opuściła w 1989 roku i jeszcze kilka lat cieszyła się wolnością (…). Komendant obozu i jego najbliżsi współpracownicy tuż po wojnie znaleźli się w Niemczech – podsumował dr Ireneusz Maj, dyrektor Muzeum Dzieci Polskich – Ofiar Totalitaryzmu w Łodzi.

radiomaryja.pl

drukuj
Tagi:

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl