Fot. PAP/Grzegorz Michałowski

[TYLKO U NAS] Dr I. Maj o komendancie niemieckiego obozu koncentracyjnego dla polskich dzieci w Łodzi: Okazuje się, że ten człowiek dożył spokojnej starości. Zmarł w wieku 81 lat i nigdy nie odpowiedział za zbrodnie, które popełnił wobec polskich dzieci

Ten obóz był nastawiony na to, aby zabijać polskie dzieci. Nie było komór gazowych, ponieważ nie były one tam potrzebne. Dzieci były głodzone. Ponadto znęcano się nad nimi fizycznie i psychicznie. Były próby ucieczki, które kończyły się śmiercią dzieci – powiedział dr Ireneusz Maj, dyrektor Muzeum Dzieci Polskich – Ofiar Totalitaryzmu w Łodzi, na antenie Radia Maryja podczas piątkowej audycji „Aktualności dnia”.

21 stycznia br. odbyła się konferencja prasowa w Łodzi. Historycy Muzeum Dzieci Polskich – Ofiar Totalitaryzmu przedstawili nieznane dotąd losy komendanta obozu koncentracyjnego dla polskich dzieci w Łodzi przy ulicy Przemysłowej. Chodzi o Friedricha Camillo Ehrlicha, który mimo popełnienia wielu zbrodni, dożył na wolności spokojnej starości.

– To postać, której ślady historyczne urywają się 18 stycznia 1945 roku. Tego dnia załoga obozowa opuściła to miejsce. Niemcy razem z Camillo Ehrlichem uciekli do Berlina. Okazuje się, że ten człowiek dożył spokojnej starości. Zmarł w wieku 81 lat i nigdy nie odpowiedział za zbrodnie, które popełnił wobec polskich dzieci. Jest to straszna historia, która wpisuje się w życiorysy wielu niemieckich zbrodniarzy – akcentował dr Ireneusz Maj.

Gość „Aktualności dnia” zwrócił uwagę, że jest wiele przypadków, gdy niemieccy naziści nie odpowiedzieli ani przed niemieckim, ani przed polskim wymiarem sprawiedliwości.

– W życiorysie niemieckiego komendanta z obozu w Łodzi pojawił się element uwięzienia. Tuż po II wojnie światowej sowieckie NKWD umieściło go w specjalnym obozie. Friedrich Camillo Ehrlich przebywał tam pięć lat, a następnie trafił do więzienia. W sumie za kratami spędził ok. dziesięciu lat, ale nigdy nie oskarżono go o zbrodnie, które popełnił wobec polskich dzieci – wyjaśnił dyrektor Muzeum Dzieci Polskich – Ofiar Totalitaryzmu w Łodzi.

Wskazał, że w latach 70-tych niemiecki zbrodniarz składał wyjaśnienia, jednak nigdy nie odpowiedział za swoje zbrodnie na najmłodszych polskich ofiarach II wojny światowej.

– Niemiecki komendant zeznawał dwa razy: w 1970 i w 1973 roku. Jednak tak naprawdę te przesłuchania nic nie zmieniły. Friedrich Camillo Ehrlich umarł w 1974 roku i nie poniósł żadnej odpowiedzialności za swoje czyny – podkreślił dr Ireneusz Maj.

Gość Radia Maryja powiedział, że po powrocie do Niemiec komendant z obozu koncentracyjnego dla dzieci wydał specjalistyczne książki dla funkcjonariuszy niemieckiej policji. Co gorsze, jego publikacje cieszyły się dużym zainteresowaniem.

– W swoich książkach, skierowanych do niemieckiej policji, nawiązywał do swoich doświadczeń z okresu okupacji – poinformował dyrektor Muzeum Dzieci Polskich – Ofiar Totalitaryzmu w Łodzi.

Dr Ireneusz Maj przybliżył również historię obozu koncentracyjnego dla dzieci przy ulicy Przemysłowej w Łodzi.

– Obóz funkcjonował od 1 grudnia 1942 roku do 18 stycznia 1945 roku. Było to jedyne takie miejsce na świecie. Co prawda istniały inne obozy, w których więziono młodzież, ale ten obóz był wyjątkowy. Przebywały w nim nawet dzieci, które miały kilka miesięcy. Najstarsi więźniowie tego miejsca mieli 16 lat. Wiele dzieci, a szczególnie te najmłodsze, były poddawane procesowi germanizacji. Przeprowadzano selekcje, po czym  dzieci ze zmienionymi danymi przekazywano niemieckim rodzinom. Zidentyfikowaliśmy wiele takich przypadków (…). Trzeba podkreślić, że udało się odzyskać tylko 20 proc. uprowadzonych i przekazanych do adopcji dzieci. Około 200 tys. polskich dzieci po wojnie pozostało w Niemczech – wyjaśnił.

Dyrektor Muzeum Dzieci Polskich – Ofiar Totalitaryzmu w Łodzi opowiedział również o tym, jak wyglądało życie w obozie dla dzieci.

– Ten obóz był nastawiony na to, aby zabijać polskie dzieci. Nie było komór gazowych, ponieważ nie były one tam potrzebne. Dzieci były głodzone. Ponadto znęcano się nad nimi fizycznie i psychicznie. Były próby ucieczki, które kończyły się śmiercią dzieci – powiedział gość  „Aktualności dnia”.

Rozmowa z udziałem dr. Ireneusza Maja dostępna jest [tutaj].

radiomaryja.pl

drukuj