Rolnicy protestują na polskich ulicach. W Bydgoszczy policja użyła gazu łzawiącego przeciwko protestującym
Sznury traktorów i tysiące protestujących rolników – tak było w piątek w wielu miejscach w Polsce. Gospodarze mają dość Europejskiego Zielonego Ładu i niekontrolowanego napływu produktów rolno-spożywczych z Ukrainy.
Olbrzymia fala protestów rolników zalewa Unię Europejską. Do strajku dołączyli polscy rolnicy, którzy blokowali drogi na terenie całego kraju i wjeżdżali do centrów miast. W Bydgoszczy policja użyła gazu łzawiącego przeciwko protestującym.
Niewiarygodne. Gaz przeciwko protestującym rolnikom przed urzędem wojewódzkim w Bydgoszczy. Nagranie @RepublikaTV pic.twitter.com/nypZZl9N1S
— Marcin Czapliński (@czaplinskiii) February 9, 2024
Protestujący gospodarze przekonują, że są na skraju zapaści finansowej. Prowadzenie gospodarstw staje się nieopłacalne. Do Polaków kierują jasny przekaz.
– Na dzisiaj chleb kosztuje ok. 5 złotych. Za niecały rok będzie kosztował 10 złotych. Wtedy wszyscy będziemy płakać – mówił rolnik z Podlasia.
Głównym problemem pozostaje niska cena skupu polskiego zboża. Rynek zaburza niekontrolowany import ziarna z Ukrainy. Jest ono dużo tańsze, ponieważ ukraińskie gospodarstwa nie muszą spełniać unijnych standardów.
– Ja sprzedaję pszenicę do naszego skupu tutaj, a dyrektor handlowy mówi mi, że sorry, ale nie zapłacę ci po 800 zł za tonę, bo mam poniżej tej ceny towar ukraiński i jeszcze za chwilę mi mówi, iż robi z tego tosty dla dzieci – podkreślał podlaski rolnik.
Do Polski trafiają też m.in. owoce miękkie, drób, jaja czy cukier. Problemów nie dostrzega Komisja Europejska, która przedłużyła bezcłowy handel z Ukrainą do połowy 2025 roku i zwiększyła wcześniejsze limity. Polscy rolnicy domagają się od rządu wprowadzenia jednostronnego embarga na ukraińskie produkty.
– Chcemy ustalić zasady handlu, które będą ściśle regulowały i monitorowały przepływ towarów. Będziemy mieli obraz jakiego i ile towaru wpływa do Polski – oznajmił minister Czesław Siekierski.
Rolnicy czekają także na oferty nowych kredytów płynnościowych, dopłat do nawozów czy dopłat wyrównujących do cen zboża.
– Pewne rzeczy liczymy, analizujemy, ale nie chciałbym zastępować rządu, bo to nawet nie jest w kompetencji ministra finansów, ale to jest w kompetencjach rządu – stwierdził minister rolnictwa.
Drugim powodem strajku są zagrożenia wynikające z Europejskiego Zielonego Ładu. Z części szkodliwych rozwiązań Komisja Europejska wycofuje się pod naporem protestów, ale tylko na rok. Na razie nie będzie obowiązku ugorowania 4 proc. gruntów oraz obowiązku ograniczenia używania nawozów i oprysków.
To dla nas za mało – zaznaczył Artur Janecki z dolnośląskiej rolniczej „Solidarności”.
– Zadowala nas to tylko częściowo, bo jest to tylko na jeden rok. My zupełnie się nie zgadzamy z tym, co Bruksela chce nam narzucić – mówił Artur Janecki.
Unijna polityka klimatyczna dąży też do znacznej redukcji hodowli bydła i trzody chlewnej. Wprowadza też coraz więcej ekoschematów, które utrudniają pracę na roli.
Wiceminister rolnictwa, Jacek Czerniak, jako współwinnego szkodliwych rozwiązań wskazuje unijnego komisarza do spraw rolnictwa, Janusza Wojciechowskiego.
– Kto zgodził się na zielony ład? No PiS się zgodził razem ze swoim komisarzem Wojciechowskim – powiedział wiceminister Jacek Czerniak.
Tymczasem za politykę klimatyczną, która była podstawą do stworzenia Europejskiego Zielonego Ładu, odpowiada przede wszystkim były unijny komisarz ds. klimatu, Frans Timmermans, a także szefowa KE, Ursula von del Leyen. Wszystko odbywało się za zgodą państw członkowskich oraz Parlamentu Europejskiego, w którym większość mają frakcje współtworzone przez PO, PSL i Lewicę. Gotowość do dalszych redukcji emisji CO2, które obecnie forsuje Bruksela, deklarowała niedawno wiceminister klimatu Urszula Zielińska, reprezentująca w rządzie Zielonych.
– Absolutnie musimy przyjąć 90 procentowy cel redukcji – wskazywała wiceminister Urszula Zielińska.
https://twitter.com/paweljablonski_/status/1755538791547199891?t=ZtaL
– To są rozwiązania, które de facto zaprowadzą do zamknięcia gospodarstw, bo jak te redukcję o 90 procent można sobie wyobrazić do 2040 roku? To jest niemożliwe – skomentował były wiceminister rolnictwa, Krzysztof Cieciora.
Los Janusza Wojciechowskiego na stanowisku komisarza do spraw rolnictwa pozostaje jednak niepewny. Prezes PiS, Jarosław Kaczyński, zapowiedział, że będzie go prosił o rezygnację. Polityk chce jednak bronić swoich racji. Tymczasem rolnicze protesty mają trwać przez miesiąc. Gospodarze nie wykluczają też wielkiego protestu w Warszawie, jeśli ich postulaty nie zostaną spełnione.
TV Trwam News