fot. twitter.com/W_Bernacki

Prof. W. Bernacki dla „Naszego Dziennika”: Ideologizacja nauki jest czymś wysoce niewłaściwym

Kiedyś ludzi zmuszano do zapoznawania się z marksizmem i leninizmem. Ideologia ta była instrumentem, który pozwalał oceniać teksty naukowe właśnie z perspektywy marksistowsko-leninowskiej. Ideologizacja nauki jest czymś wysoce niewłaściwym. Nie można więc dopuścić do tego, aby uczelnia była miejscem, gdzie będzie obowiązywał paradygmat ideologiczny uwzględniający tylko jeden schemat, właściwy dla gender studies – akcentował prof. Włodzimierz Bernacki, sekretarz stanu, pełnomocnik rządu ds. monitorowania wdrażania reformy szkolnictwa wyższego i nauki, w rozmowie z red. Urszulą Wróbel z „Naszego Dziennika”.

Co trzeba zrobić, żeby uczelnie stały się miejscem debaty wolnej od ideologii? Jakie będą pierwsze działania ministerstwa w tym obszarze?

– Przede wszystkim należy zauważyć, że poziom napięcia czy temperatura ogólna debaty publicznej zawsze znajduje odzwierciedlenie również w przestrzeni akademickiej, uniwersyteckiej. To nie są przestrzenie odrębne. Miejmy tego świadomość. Kiedy temperatura sporu będzie niższa, to wtedy uczelnie będą koncentrowały się na swoich zasadniczych celach. Pierwszy z nich to prowadzenie badań naukowych realizowanych przez zatrudnionych tam uczonych. Drugi cel to oczywiście edukacja, czyli wypełnianie funkcji dydaktycznej. Oba cele są ze sobą bezpośrednio powiązane.

Musimy też uznać, że uniwersytety nie są przestrzenią dyskusji politycznej, ale przestrzenią debaty naukowej. Szkoły wyższe nie są właściwym miejscem do manifestowania swoich poglądów dotyczących polityki, bo polityka w wymiarze państwowym jest w tym względzie jedynie sferą dopełniającą naszą aktywność. Nie odmawiamy studentom czy też pracownikom naukowym praw i swobód wolności politycznych. Jednak przestrzeń akademicka powinna być przestrzenią przede wszystkim sporu naukowego. W żadnym wypadku nie powinna być sferą, z której eliminuje się uczonych ze względu na posiadany przez nich system wartości. Podobne zasady powinny dotyczyć również studentów: nie mogą mieć kłopotów z tytułu odmiennych poglądów czy wyznawanego systemu wartości, który nie jest zgodny z ogólną zasadą poprawności politycznej.

Konieczne jest więc wyparcie z uczelni i polityki, i ideologii?

– Ideologizacja nauki jest czymś wysoce niewłaściwym. Kiedyś ludzi zmuszano do zapoznawania się z marksizmem i leninizmem. Nazywano to systemem teoretycznym czy filozoficznym. A tak naprawdę ideologia ta była instrumentem, który pozwalał oceniać teksty naukowe właśnie z perspektywy marksistowsko-leninowskiej. Sam tego doświadczyłem. Kiedy w latach osiemdziesiątych w jednym z wydawnictw naukowym publikowałem swoje pierwsze teksty, jedna z recenzentek zarzuciła mi nienaukowość, bo nie uwzględniłem tzw. metodologii marksistowsko-leninowskiej. Nie można więc dopuścić do tego, aby uczelnia była tym miejscem, gdzie będzie obowiązywał paradygmat ideologiczny uwzględniający tylko jeden schemat – ten właściwy dla gender studies.

Przesiąknięci lewacką ideologią abosolwenci studiów to jednak nie jedyny problem. Poziom polskich uczelni, jak wskazują rankingi, też pozostawia wiele do życzenia. Konstytucja dla nauki jeszcze tę złą sytuację pogłębiła.

– Konstytucja dla nauki miała stworzyć mechanizm, który by wprost nawiązywał do mechanizmu rynkowego, czyli spojrzenia na funkcjonowanie szkół wyższych i ich działalność dydaktyczną i naukową z perspektywy utylitarnej. Chodziło też o otwarcie się uczelni na Europę, na cały świat, a z drugiej strony doprowadzenie do wzrostu aktywności poszczególnych uczonych. Stało się inaczej, bowiem ów mechanizm nie mógł się sprawdzić z prostej przyczyny.

Czyli?

– Po pierwsze, szkoły wyższe w tym swoim pierwszym celu, czyli prowadzenia badań naukowych, nie funkcjonują w pustce. W związku z tym ważne jest całe otoczenie szkół wyższych, a więc zainteresowanie wszystkich podmiotów zewnętrznych wynikami badań naukowych prowadzonych przez uczonych. W polskiej przestrzeni, nie tylko ekonomicznej czy gospodarczej, nie ma jeszcze prostej relacji pomiędzy tymi dwoma światami, czyli światem akademii i uniwersytetu z jednej strony, a z drugiej – światem publicznym, światem polityczno-gospodarczo-społecznym.

Po drugie, trzeba zauważyć, że wysokość nakładów ze strony państwa stale rośnie. Mamy do czynienia z nominalnym, ale też z realnym wzrostem nakładów na szkolnictwo wyższe i na badania naukowe. Jednak ciągle jeszcze brak systemu, który powodowałby taki poziom nakładów z sektora prywatnego na działalność naukową, jaka jest np. na zachodzie Europy czy w Stanach Zjednoczonych. W Polsce brakuje tego bezpośredniego powiązania. Jestem przekonany, że wypracujemy w najbliższej trzyletniej perspektywie takie mechanizmy, aby polscy młodzi doktoranci, czyli ci wchodzący w świat nauki, byli tymi, którzy pozostaną w Polsce i będą mogli prowadzić badania naukowe w kraju. Chcemy również wzmocnić istniejące mechanizmy, które pozwolą wracać wielu uczonym z Zachodu do Polski, po to, aby badania naukowe prowadzić w kraju.

Kolejna sprawa, która wymaga zmiany, to likwidacja jednowładztwa rektora, który bez problemów mógł pozbywać się naukowców niewpisujących się w liberalny nurt.

– Tak. To musi się zmienić. Można to realizować dwutorowo. Pierwsza zasadnicza kwestia to ta, która nawiązuje wprost do Konstytucji RP, a więc mówi o wolności, o prawach obywatelskich do posiadania i głoszenia własnych poglądów. To nie może być w żaden sposób ograniczone. Jeśli mówimy o takiej czy innej perspektywie badawczej przyjmowanej przez naukowca, to w tym wypadku powinny mieć zastosowanie przepisy prawa ogólnego, a więc uczony powinien ponosić odpowiedzialność za swoje poglądy i czyny tak jak przedstawiciel każdej innej profesji.

Druga kwestia związana jest z procedurą dyscyplinarną. To bardzo niewłaściwe, aby rektor mógł mieć uprawnienie do zawieszenia w prawach pracowniczych uczonego tylko dlatego, że jego poglądy są sprzeczne z poglądami czy z poprawnością polityczną. Perspektywa badacza czy jego system wartości, zwłaszcza w naukach humanistycznych, jest tym fundamentem, na którym buduje wizję świata. Jednym z pierwszych zadań, które postawiliśmy sobie, zarówno ja, jak i minister Przemysław Czarnek, to właśnie doprowadzenie do tego, aby każdy miał tę wolność i swobodę prowadzenia badań naukowych i dokonywania wyboru metodologii naukowej, a nie ideologii.

Co z listą wydawnictw, które „gwarantują” naukowość? W ten sposób dano zielone światło wielkim zagranicznym koncernom wydawniczym, było to też realnym zagrożeniem dla rozwoju młodych naukowców z mniejszych ośrodków?

– Nie ukrywam, że obok kwestii wolnościowych i autonomii uczelni to jest sprawa pierwszoplanowa, która wymaga natychmiastowych i gruntownych zmian.

Musi dojść do korekty zarówno listy czasopism, jak i wydawnictw z kilku powodów. Z powodu niedoszacowania czasopism w praktyce dochodziło niejednokrotnie do niewłaściwych sytuacji. To jest jeden aspekt. Drugi aspekt jest związany z tym, że czasopisma są kwalifikowane czy też przypisane do konkretnej dyscypliny. Dziś jest tak, że jeśli napiszemy tekst do „niewłaściwego” czasopisma, to na podstawie kwalifikacji urzędniczej dostaniemy zero punktów. To jest totalny absurd. Podobnie zresztą, jak sprowadzanie dorobku naukowego pojedynczego uczonego czy uczelni tylko i wyłącznie do ilości publikacji w konkretnych wydawnictwach.

Nie wyobrażam sobie, że uczelnie mogą zatrudniać ludzi uczonych tylko na podstawie liczby uzyskanych publikacji czy punktów uzyskanych z uczestnictwa w konferencjach. Ważny jest przecież rzeczywisty dorobek naukowy i rozwój badawczy. Warto też zaznaczyć, że powinniśmy także myśleć o reformie procedur uzyskiwania stopni i tytułu naukowego. Ocena naukowości powinna być dokonywana przez większe gremia, nie tylko polegać na punktach zdobytych przez publikacje w czasopismach. Powinno się też przywrócić kolokwia habilitacyjne, tytuł profesorski powinien być warunkowany wypromowaniem doktorów.

Czy warto, Pana zdaniem, inwestować w mniejsze ośrodki?

– Jestem zwolennikiem równomiernego rozwoju wszystkich uczelni. Ja przez lata byłem związany z uczelnią w Przemyślu oraz w Tarnowie. Uważam, że te uczelnie są nie tylko miejscami, które realizują misję dydaktyczną czy do pewnego stopnia naukową, ale mają one słuszne ambicje, aby kształcić elity intelektualne i aby w przyszłości przekształcać się w akademie.

Dziękuję za rozmowę.

Red. Urszula Wróbel, „Nasz Dziennik”

drukuj
Tagi: ,

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl