PiS traci władzę na Podlasiu
Prawo i Sprawiedliwość traci władzę na Podlasiu. Dwoje radnych partii przeszło na stronę Koalicji Obywatelskiej i Trzeciej Drogi. Marszałkiem województwa został Łukasz Prokorym z partii Donalda Tuska.
Prawo i Sprawiedliwość – 15 mandatów, Koalicja Obywatelska – 8, Trzecia Droga – 6 i Konfederacja jeden. Tak wyglądał układ sił w podlaskim sejmiku po wyborach samorządowych. Lider PiS-u w regionie, Jacek Sasin, ogłosił wówczas sukces.
– Można powiedzieć, że zdecydowanie wygraliśmy te wybory. Bez nas żadna większość na Podlasiu nie powstanie – mówił poseł Jacek Sasin.
PiS rozmawiało z radnym Konfederacji, Stanisławem Derehajło, o poparciu. Wszystko miało się rozstrzygać na pierwszym posiedzeniu sejmiku. Kiedy w poniedziałek do niego doszło, niespodziewanie większość uzyskała koalicja rządowa, która wybrała władze sejmiku i zarząd województwa.
Dzięki głosom dwojga radnych – Wiesławy Brunos i Marka Malinowskiego – którzy weszli do sejmiku z list PiS-u, marszałkiem został Łukasz Prokorym z Koalicji Obywatelskiej.
– Jest to dla mnie wielkie wydarzenie i wielkie zobowiązanie do ciężkiej pracy na rzecz regionu – mówił Łukasz Prokorym, nowy marszałek województwa podlaskiego.
Radni, którzy opuścili PiS, zostali wicemarszałkami. Dariusz Piontkowski – poseł PiS z Podlasia – nie krył oburzenia.
– Dwoje radnych z Prawa i Sprawiedliwości zdradziło dla osobistych korzyści za otrzymanie foteli wicemarszałków – zaznaczył.
Koalicja Obywatelska deklarowała przed wyborami, że nie będzie podkupywać radnych z innych obozów. Taką deklaracje dwa dni przed głosowaniem złożył Donald Tusk.
– W rachubę nie wchodzi żaden typ korupcji politycznej. Osobiście dopilnuję, aby wszystko było na stole i w świetle reflektorów, aby nikt nie miał żadnych wątpliwości, o co chodzi, kto i dlaczego podjął jakąś decyzję – powiedział Donald Tusk.
Teraz premier mówi zupełnie inaczej.
– Nie jestem jakoś zachwycony ludźmi, którzy uciekają z tonącego okrętu, ale rozumiem ich – mówił premier Donald Tusk.
Od polityków z partii Jarosława Kaczyńskiego słyszymy, że to, co zrobiło dwoje podlaskich radnych, to korupcja polityczna. Obóz anty-PiS przypomina przypadek radnego Wojciecha Kałuży, który w 2018 przeszedł z Koalicji Obywatelskiej do klubu Prawa i Sprawiedliwości, tym samym dając temu ugrupowaniu większość w sejmiku śląskim. Dziś przedstawiciele koalicji rządzącej nie oburzają się na radnych Wiesławę Brunos i Marka Malinowskiego.
– Jeżeli ktoś przechodzi na stronę dobra to tylko dobrze – stwierdził Cezary Tomczyk z Koalicji Obywatelskiej.
– Gdyby zależało im tylko na tych stanowiskach, to przecież mogli zagłosować za marszałkiem Kosickim, a za chwilę byliby głosowani na stanowiska wicemarszałków – podkreślił Stefan Krajewski.
Podlasie to nie jedyny problem PiS-u. W sejmiku małopolskim, gdzie partia ma samodzielną większość, upadła kandydatura na fotel marszałka posła Łukasza Kmity.
– W historii też tak się zdarzało, że często marszałkowie zostali wybrani nie za pierwszym głosowaniem, tylko za kolejnym – wskazał poseł PiS, Łukasz Kmita.
Aż 9 radnych PiS nie poparło posła Kmity. Rodzi się pytanie, czy to poważniejszy problem partii w strukturach. Poseł Piotr Müller uspokaja – to zwykły koniunkturalizm.
– Niestety w przypadku podlaskim i kilku jeszcze innych w kraju, to jest zwykłe targowanie stanowiskami – zaznaczył poseł PiS, Piotr Müller.
Prawo i Sprawiedliwość powołało dotąd zarządy wojewódzkie w podkarpackim, lubelskim i świętokrzyskim.
TV Trwam News