fot. PAP/Tytus Żmijewski

[NASZ TEMAT] Sz. Wójcik: W projekcie ustawy o ochronie zwierząt nie ma mowy o zakazie hodowli futerkowej i o uboju na potrzeby religijne, ale z informacji, które otrzymaliśmy z ust części posłów PO, wynika, że rolnicy powinni bardzo uważać

W projekcie, o którym dziś mówimy, nie ma w prawdzie wzmianki o zakazie hodowli futerkowej oraz o uboju na potrzeby religijne, ale z informacji, które otrzymaliśmy z ust części posłów Platformy Obywatelskiej, wynika, że rolnicy powinni bardzo uważać. Według nich przywrócenie dyskusji na temat nowej „Piątki dla zwierząt” ma dwie funkcje. Po pierwsze, ma na celu przeprowadzić ustawę do pierwszego czytania i dopiero tam dodać punkty związane ze zwierzętami gospodarskimi, w tym norkami, drobiem i bydłem. Według naszych informatorów taki pomysł mieli podsunąć poseł Katarzynie Piekarskiej niektórzy aktywiści z organizacji anty-hodowlanych. Po drugie, ma to być kolejna próba wzniecenia ognia wśród polityków Zjednoczonej Prawicy – wskazuje Szczepan Wójcik, prezes Instytutu Gospodarki Rolnej, dla portalu Radia Maryja.

Zakaz wykorzystywania zwierząt w cyrkach, zakaz trzymania psów na łańcuchach, zakaz sprzedaży żywych karpi, większe wymogi wobec schronisk, monitoring w rzeźniach – to tylko niektóre przepisy nowego projektu ustawy o ochronie zwierząt, który zamierza złożyć klub Koalicji Obywatelskiej. [czytaj więcej

W sejmowych kuluarach o pomyśle poseł Katarzyny Piekarskiej mówi się jako o sprytnie zastawionej pułapce na rząd Zjednoczonej Prawicy. Na czym ma polegać ten fortel? Nie jest to skomplikowane. Po pierwsze, na ponownym poróżnieniu współkoalicjantów, którzy są przeciwni likwidacji jakiejkolwiek dobrze prosperującej gałęzi gospodarki rolnej. Należy pamiętać, że ogromna fala protestów rolniczych, która zaledwie kilka miesięcy temu przelała się po Polsce (oraz przyjazd ponad 70 tysięcy rolników na protest do Warszawy) była i jest jak najbardziej na rękę Koalicji Obywatelskiej, ale może bardzo poważnie zaszkodzić Prawu i Sprawiedliwości.

„Złożenie tego projektu nie jest dla nas żadnym zaskoczeniem. Środowisko rolnicze, związkowe, nieustannie trzyma rękę na pulsie. Zbyt często byliśmy oszukiwani przez polityków, aby dziś dawać wiarę ich zapewnieniom, chociaż trzeba oddać poseł Katarzynie Piekarskiej, że jako jedna z nielicznych – chociaż jest zapiekłym przeciwnikiem polskiego rolnictwa – chce rozmawiać, a to z kolei nie jest codziennością. W projekcie, o którym dziś mówimy, nie ma w prawdzie mowy o zakazie hodowli futerkowej oraz o uboju na potrzeby religijne, ale z informacji, które otrzymaliśmy z ust części posłów Platformy Obywatelskiej, wynika, że rolnicy powinni bardzo uważać. Według nich przywrócenie dyskusji na temat nowej piątki dla zwierząt ma dwie funkcje. Po pierwsze, ma na celu przeprowadzić ustawę do pierwszego czytania i dopiero tam dodać punkty związane ze zwierzętami gospodarskimi, w tym norkami, drobiem i bydłem. Według naszych informatorów taki pomysł mieli podsunąć niektórzy aktywiści z organizacji antyhodowlanych. Po drugie ma to być kolejna próba wzniecenia ognia wśród polityków Zjednoczonej Prawicy. Koalicja Obywatelska robi wszystko, aby skłócić Prawo i Sprawiedliwość” – zwraca uwagę Szczepan Wójcik, prezes Instytutu Gospodarki Rolnej.

„O ile zgadzamy się z wieloma zmianami zaproponowanymi przez poseł Katarzynę Piekarską, np. kwestia psów na łańcuchach, o tyle dochodzą nas słuchy, że ustawa procedowania w ten sposób ma uśpić czujność rolników, tak aby w odpowiednim momencie wprowadzić upragnione przez lewicowych aktywistów zakazy. Na to zgody nie będzie. Jesteśmy gotowi na wszelkie ewentualności. Mamy też własne propozycje, które przedstawimy w najbliższym czasie. Liczymy, że poseł Katarzyna Piekarska nas wesprze” – dodaje Szczepan Wójcik.

Oświadczenie w tej sprawie wydał również Sztab Kryzysowy Rolników, czyli inicjatywa kilkudziesięciu związków i organizacji rolniczych w kraju, której członkowie współorganizowali ostatnie rolnicze protesty. Przewodniczący Sztabu, Sławomir Izdebski, reprezentujący Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych Rolników Indywidualnych, nie przebiera w słowach.

„Nie ma i nigdy nie będzie naszej zgody na zmiany w prawie, które osłabiałyby pozycję polskiego rolnictwa” – czytamy w przesłanym do mediów oświadczeniu.

„Przestrzegamy (polityków – red.) przed jakimikolwiek próbami wprowadzenia zakazu hodowli futerkowych, a także uboju religijnego zwierząt. Żądamy jasnej i wyraźnej deklaracji, że politycy (w tym poseł Katarzyna Piekarska), nie ulegną lobbystom z organizacji pseudoekologicznych i nie rozpoczną prac nad żadnym zakazem hodowli zwierząt w Polsce” – brzmi treść oświadczenia.

Rolnicy zadali też poseł Katarzynie Piekarskiej szereg pytań, między innymi o to, kto jest rzeczywistym autorem proponowanych zmian prawa.

„Chcemy poznać imiona i nazwiska wszystkich uczestników prac merytorycznych nad nowelizacją ustawy o ochronie zwierząt w jej wykonaniu. Chcemy też wiedzieć: Czy w procesie tym brały udział organizacje społeczne tzw. ekologiczne? Prosimy o podanie nazw tych organizacji. Czy nad proponowanym kształtem zmian pracowali przedstawiciele jakichkolwiek zarejestrowanych w Rzeczpospolitej grup lobbingowych, a szczególnie zagranicznych firm, przedsiębiorstw, agencji marketingowych, a także organizacji społecznych, które są lub były w jakikolwiek sposób powiązane finansowo z tymi przedsiębiorstwami i firmami” – pytają rolnicy.

Sławomir Izdebski zaznacza również, że po ostatnich atakach na wieś, rolnicy są zjednoczeni i nie dadzą zniszczyć choćby jednej gałęzi gospodarki rolnej. Przypomniał także, że pogotowie protestacyjne rolników jest cały czas w gotowości.

Marek Miśko, dyrektor generalny Związku Polski Przemysł Futrzarski, zaleca jednak ostrożność w optymistycznym podejściu do zapowiedzi złożenia nowelizacji przez panią Katarzynę Piekarską.

„To prawda, słyszymy w zapowiedziach, że nowa <<Piątka dla zwierząt>> w żaden sposób nie zakazuje hodowli zwierząt w Polsce, czy uboju rytualnego, ale to jeszcze niczego nam nie gwarantuje. Myślę, że poseł Katarzyna Piekarska po raz kolejny otwiera puszkę Pandory – trudno ocenić, czy robi to celowo. Jedno jest natomiast pewne, zabrała się do tego źle i powiela błędy swoich poprzedników, którzy chcieli rozwiązać problemy całego świata jedną ustawą. To bardzo amatorskie podejście, co szczerze mnie dziwi. Wytrawny polityk nie może popełniać takich gaf. Jeżeli chodzi o te nieszczęsne łańcuchy, czy zaostrzanie kar za znęcanie się nad zwierzętami, czy też chipowanie psów i kotów – to wszystko mogłoby być załatwione w miesiąc, tylko wydaje mi się, że politykom wcale nie chodzi o polepszenie losu zwierząt, tylko o wywoływanie kolejnej medialnej burzy. Po co do ustawy o psach na łańcuchu politycy z uporem maniaka wrzucali zwierzęta gospodarskie, na których stoi wiele sektorów polskiej gospodarki rolnej? Jeżeli chcemy, aby w Polsce obowiązywał zakaz trzymania psów na krótkiej uwięzi, to trzeba dopisać do ustawy zakaz trzymania psów na krótkiej uwięzi, a nie o tym gadać. Proponuję pani Katarzynie Piekarskiej, aby zwróciła się do swoich wyborców z miasta i zostawiła rolników w spokoju. Niech pani poseł przyjedzie na wieś, bo zaraz rozpocznie się <<maraton>> wyrzucania zwierząt z samochodów na warszawskich tablicach rejestracyjnych. To trzeba zmienić i to natychmiast. Tego nie robią rolnicy, ale pani miejscowi wyborcy! Może przydałaby się kampania skierowana do ludzi w pani okręgu wyborczym, że kupowanie dziecku psa w grudniu i wyrzucanie go w czerwcu przed wakacjami na wsi to prawdziwe barbarzyństwo” – wskazuje Marek Miśko.

Szczepan Wójcik dodaje, że najlepszym rozwiązaniem byłoby wspólne spotkanie i napisanie nowego prawa, ale z udziałem naukowców i ekspertów ze szkół rolniczych, a nie specjalistów od dinozaurów (mowa o prof. Andrzeju Elżanowskim, który jest głównym zwolennikiem zakazu hodowli zwierząt, ale z wykształcenia jest paleontologiem). [czytaj więcej]

„Jeżeli polska wieś ma poprzeć zmiany w prawie, które proponuje na przykład pani poseł Katarzyna Piekarska, to musi mieć pewność, że jej gospodarstwa są bezpieczne. Wydaje się więc, że wyłączenie zapisów dotyczących zwierząt gospodarskich z ustawy o ochronie zwierząt i stworzenie dla nich odrębnego aktu prawnego, który gwarantowałby bezpieczeństwo polskich sektorów gospodarki rolnej (przy jednoczesnym zapewnieniu odpowiednich warunków bytowania zwierzętom hodowlanym), byłoby najlepszym rozwiązaniem” – podkreśla prezes Instytutu Gospodarki Rolnej.

Podobnego zdania jest Renata Beger, która po latach zawieszenia kariery politycznej, wróciła do działalności związkowej.

„Nieustannie apelujemy, aby o sprawach polskiej wsi rozmawiać z rolnikami. Na razie apelujemy, ale nasza cierpliwość kiedyś się skończy. Zaufanie polskiej wsi do posłów, którzy nieustannie obrażają nas w prasie, nazywając barbarzyńcami, jest zerowe. Nie mamy żadnej  pewności, że rozpoczęcie prac nad skądinąd ważnymi elementami – takimi jak chociażby zakaz trzymania psów na łańcuchu – nie rozpocznie lawiny zmian i zakończy się zakazem hodowli norek czy uboju religijnego. Na to zgody polskiej wsi nigdy nie będzie! Jestem też ciekawa, kto napisał pani poseł Katarzynie Piekarskiej tę ustawę” – zaznacza Renata Beger.

Karolina Gierat/radiomaryja.pl

drukuj