fot. SERGEY DOLZHENKO

„Nasz Dziennik”: Obecni ukraińscy bohaterowie powinni zastąpić moralnie obciążonych „bohaterów” z OUN i UPA

Napływ rzeszy uchodźców z Ukrainy jest wyzwaniem dla państwa polskiego nie tylko ze względów humanitarnych. Długotrwały pobyt, a także pozostanie części z nich na stałe wymaga zapoznania ich z naszą oceną kultu OUN-UPA, które w imię walki o niepodległe państwo dokonywały zbrodni ludobójstwa w myśl amoralnej koncepcji „cel uświęca środki”. Będzie to długi proces, ale obecni bohaterowie powinni zastąpić moralnie obciążonych „bohaterów” z OUN i UPA – zwróciła uwagę Ewa Siemaszko na łamach „Naszego Dziennika”.

W stosunkach pomiędzy Polską i Ukrainą od czasu powstania samodzielnego państwa ukraińskiego po rozpadzie Związku Sowieckiego w 1991 r. tkwi zadra, której usunięcie dotąd nie było możliwe. Zbrodnia ludobójstwa na Polakach Wołynia i Małopolski Wschodniej oraz sąsiadujących pasów innych województw dokonana przez ukraińskich nacjonalistów z OUN i UPA, ale też przez inne małe nacjonalistyczne formacje, nie została uznana przez państwo ukraińskie za „zbrodnię nad zbrodniami”. Główni sprawcy, tzw. banderowcy i ich zwolennicy, mają status kombatantów bojowników o niepodległość, a kwestionowanie zasług OUN i UPA może być karane.

Upamiętnienie ofiar OUN-UPA

Gloryfikacja UPA stała się jednym z najważniejszych zadań ukraińskiej polityki historycznej. W tworzeniu kultu Ukraińskiej Powstańczej Armii – w co od początku lat 90. ubiegłego wieku najpierw zaangażowani byli bojownicy OUN-UPA i ich potomkowie, a następnie działacze społeczni i politycy, do których dołączyli intelektualiści, a zwłaszcza historycy ukraińscy – przeszkodą były dowody zbrodni w postaci szczątków zamordowanych przez ukraińskich nacjonalistów Polaków. Z tego powodu władze ukraińskie utrudniały poszukiwania i ekshumacje zbiorowych mogił ofiar OUN-UPA oraz ich upamiętnienia.

W okresie 30 lat doszło zaledwie do kilku ekshumacji i godnego pochówku ofiar (w Ostrówkach i Woli Ostrowieckiej, Porycku, Gaju, Litynie). Kilkadziesiąt znaków pamięci w postaci krzyży i kilku pomników w nieeksplorowanych miejscach zbrodni, w większości urządzonych przez polskie organizacje i osoby prywatne, zostało postawionych z wielkimi trudnościami.

W 2017 r. władze ukraińskie zablokowały wszelkie prace poszukiwawcze, ekshumacje, ponowne godne pochówki i upamiętnienia nie tylko ofiar zbrodni OUN-UPA, ale też innych ofiar wojny. Pretekstem do tej decyzji była likwidacja nielegalnego triumfalnego pomnika UPA postawionego w Hruszowicach w powiecie przemyskim przez byłych upowców, w miejscu, gdzie – jak się okazało po rozbiórce monumentu – wbrew twierdzeniom aktywu ukraińskiego nie byli pochowani upowcy. Rozmowy międzypaństwowe na najwyższych szczeblach nie spowodowały przerwania owej blokady.

Oprócz problemu niemożności należytego oddania czci ofiarom zbrodni (i w ogóle osobom zmarłym, co jest oczywistą potrzebą zakotwiczoną w kulturze chrześcijańskiej), bolesne było niszczenie polskich cmentarzy na Ukrainie nie tylko z powodu wojennego „odpolszczenia”, a więc braku opiekunów, ale też w niektórych miejscach celowego działania dla zatarcia dawnej polskiej obecności. Do tego raził brak szacunku dla miejsca spoczynku zmarłych, polegający np. na zrzucaniu śmieci, wypasie kóz i krów na cmentarzach.

Napaść Rosji na Ukrainę i rosyjskie bestialstwo odsunęły z pola widzenia i działania problem różnego podejścia do faktów i postaci historycznych, do traktowania miejsc pamięci i spoczywających zmarłych. Mimo polsko-ukraińskiego konfliktu pamięci Polska (jako państwo i jej obywatele) bezprecedensowo zaangażowała się na różnych płaszczyznach w pomoc broniącej się Ukrainie. Przyjęliśmy kilka milionów uchodźców, z których część korzysta ze wsparcia indywidualnych osób, a wśród nich są również poszkodowani przez OUN-UPA i ich potomkowie. I oto z morza zła, jakim jest wojna, wypływają ziarna dobra.

Powody do wdzięczności

Ukraińcy, w okolicy tegorocznej Wielkanocy z inicjatywy lokalnych społeczności i władz samorządowych Wołynia, porządkowali wiele polskich cmentarzy w: Boremlu, Drużkopolu, Dubnie, Hołobach, Kisielinie, Kowlu, Lubomlu, Przebrażu, Rokitnie, Rymaczach. Na wszystkich (z wyjątkiem posprzątanego cmentarza wojennego z lat 1919-1920 w Rokitnie) spoczywają ofiary ukraińskiego ludobójstwa – pochowane w grobach pojedynczych i zbiorowych. Na przykład w Kisielinie w zbiorowej mogile znajduje się prawie 100 osób zamordowanych i poległych podczas napadu UPA na kościół z wiernymi 11 lipca 1943 roku. W Przebrażu spoczywa w grobach indywidualnych ponad 70 ofiar ludobójstwa znanych z nazwisk – o tylu dysponujemy wiedzą, ale w 1943 r. pochowanych tam było znacznie więcej. W Lubomlu znajdowały się dwie zbiorowe mogiły ofiar dwóch napadów UPA na Polaków na początku roku 1944. O zbiorowych miejscach pochówku i napadach UPA niektórzy miejscowi mieszkańcy mają wiedzę, mimo oficjalnie przemilczanej lub fałszowanej wersji wydarzeń.

Zatem mamy powody, by wzruszyć Ukraińców pomocą udzielaną przez Polskę i mieć nadzieję na przemianę ich serc oraz umysłów, na stopniowe dostrzeżenie, że kult UPA, uzasadnianie mordowania bezbronnych walką o niepodległość, a także poniżanie ofiar przez uniemożliwianie godnego upamiętnienia są amoralne, prowadzą do dewastacji systemu wartości, niszczącego społeczności. W tym procesie – być może teraz zapoczątkowanym – powinniśmy pomóc Ukraińcom.

Ukraińcy a UPA

Uchodźcy z Ukrainy, a są to głównie osoby młode z dziećmi, z którymi obecnie mamy na co dzień do czynienia, są na ogół wyposażeni w zakłamaną i zmitologizowaną wiedzę historyczną, którą czerpią zarówno z oficjalnych przekazów, w tym nauczania szkolnego, jak też ze swego środowiska. Tak więc uchodźcy z Ukrainy Zachodniej, gdzie OUN-UPA dokonała ludobójstwa Polaków, negują zbrodniczość tych formacji, powołując się na opowieści starszych pokoleń, w tym byłych członków UPA.

Natomiast wśród uchodźców z Ukrainy Wschodniej, mimo od lat propagowanej gloryfikacji OUN-UPA, głównie w szkołach, można spotkać negatywną ocenę tych formacji ukształtowaną w czasie, gdy Ukraina była częścią Związku Sowieckiego i przekazaną również przez poprzednie pokolenia. Zatem warto mieć świadomość, że nie wszyscy Ukraińcy mają szacunek dla UPA.

Napływ rzeszy uchodźców jest wyzwaniem dla państwa polskiego nie tylko ze względów humanitarnych. Długotrwały pobyt, a także pozostanie części z nich na stałe wymaga zapoznania ich z naszą oceną kultu OUN-UPA, które w imię walki o niepodległe państwo dokonywały zbrodni ludobójstwa w myśl amoralnej koncepcji „cel uświęca środki”. Przeznaczony dla szkół, do których uczęszczają dzieci z Ukrainy, „Przewodnik po historii Polski” po ukraińsku zaledwie sygnalizuje temat zbrodni UPA na Polakach, ale dobrze, że został uczyniony ten pierwszy krok. Za nim powinny nastąpić dalsze, by ograniczyć możliwe konflikty na tle oceny UPA, ale też powstrzymać ewentualne próby przeniesienia kultu UPA do Polski.

W uświadamianie przybyszów, dlaczego Polacy nie mogą uznać UPA jako bohaterskiej, szlachetnej formacji, a jednocześnie pomagają w utrzymaniu niepodległości i integralności Ukrainy, mogą być zaangażowane również osoby prywatne. W kontaktach z uchodźcami nadarzają się sytuacje, gdy można zaprezentować polski punkt widzenia, ale powołując się na konkretne wydarzenia, odsyłając do dokumentów i nagrań świadków, które można znaleźć w internecie. Takie rozmowy czy dyskusje, ale tylko wtedy, gdy mają odpowiednią formę, są pozbawione agresji i inwektyw, mogą pobudzić do refleksji i weryfikacji posiadanej wiedzy. Będzie to proces długi, bo bardzo trudno oderwać się od pozytywnej wersji historii narodowej, zwłaszcza przedstawianej jako bohaterska. Ale przecież Ukraina już teraz ma prawdziwych – nie do zakwestionowania – bohaterów, obrońców przed rosyjską napaścią, zdeterminowanych, poświęcających życie. To właśnie oni powinni zastąpić moralnie obciążonych „bohaterów” z OUN i UPA. I warto o tym rozmawiać z Ukraińcami.

Ewa Siemaszko/„Nasz Dziennik”

drukuj
Tagi: ,

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl