fot. PAP/Grzegorz Michałowski

[NASZ DZIENNIK] Masowe trucie Narodu

Lekarze i obrońcy życia podkreślają, że pigułka „dzień po” nie tylko blokuje owulację, ale też wytwarza w jamie macicy środowisko nieprzyjazne dla embrionu, jeżeli doszło już do poczęcia dziecka. Hamuje zmiany przystosowujące błonę śluzową macicy do zagnieżdżenia się zarodka. Wbrew twierdzeniom zwolenników cywilizacji śmierci – ma działanie wczesnoporonne, które udaremnia implantację embrionu w endometrium. W rezultacie zarodek zostaje pozbawiony możliwości dalszego rozwoju i ginie – akcentuje Zenon Baranowski na łamach „Naszego Dziennika”.

Posłowie przegłosowali zmianę w prawie farmaceutycznym, która umożliwia dostępność bez recepty tabletki przedstawianej fałszywie jako antykoncepcyjna, ale tak naprawdę wczesnoporonnej. Działacze pro-life ostrzegają, że spowoduje to jej masowe zażywanie, co nie tylko wyrządzi niewyobrażalne szkody w zdrowiu kobiet i całego społeczeństwa – z uwagi na przedostawanie się tych szkodliwych substancji do środowiska, ale też będzie miało negatywne skutki dla demografii.

– Większość sejmowa zagłosowała nieetycznie, przeciwko kobietom i przeciwko życiu. Dane dotyczące liczby sprzedanych pigułek pokazują, że dopuszczenie ich do obrotu na receptę powoduje ich masowe zażywanie, a dostępność bez recepty będzie oznaczać, że nawet bardzo młode dziewczyny będą traktować tę pigułkę jako środek antykoncepcyjny i zażywać wielokrotnie w ciągu miesiąca – podkreśla w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” Magdalena Korzekwa-Kaliszuk, psycholog, prawnik i prezes Fundacji Grupa Proelio.

Dołączony do ustawy o zmianie prawa farmaceutycznego projekt rozporządzenia ministra zdrowia przewiduje dopuszczenie bez recepty pigułki zawierającej octan uliprystalu.

Według danych z druków sejmowych w okresie od 2019 r. do połowy 2023 r. przepisano ten specyfik na receptę aż 905 tys. razy. Łącznie, wraz z innymi preparatami działającymi podobnie, wystawiono w tym czasie ok. 2,31 mln takich recept.

– Mamy w użyciu definicję, która mówi, że ciąża rozpoczyna się w momencie zagnieżdżenia zarodka, embrionu. Jeżeli nie dochodzi do zagnieżdżenia, to nie ma mowy o ciąży. Natomiast tu chodzi o człowieka, który rozpoczyna swe życie od chwili połączenia komórki jajowej z plemnikiem, czyli od etapu zygoty – podkreśla lekarz Ewa Ślizień-Kuczapska, specjalista ginekolog-położnik, prezes Zarządu Polskiego Stowarzyszenia Nauczycieli NPR.

Fundacja Proelio wskazuje, że ograniczenie dostępności pigułek dla młodzieży ma zostać określone w rozporządzeniu ministra zdrowia.

„Minister w każdej chwili będzie mógł wycofać się z rozporządzenia lub je zmienić. Skandaliczny pomysł, aby udostępnić pigułki 15-latkom, łatwo będzie mógł zostać zmieniony na jeszcze gorszy” – alarmują obrońcy życia.

Lekarze i obrońcy życia podkreślają, że pigułka „dzień po” nie tylko blokuje owulację, ale też wytwarza w jamie macicy środowisko nieprzyjazne dla embrionu, jeżeli doszło już do poczęcia dziecka. Hamuje zmiany przystosowujące błonę śluzową macicy do zagnieżdżenia się zarodka. Wbrew twierdzeniom zwolenników cywilizacji śmierci – ma działanie wczesnoporonne, które udaremnia implantację embrionu w endometrium. W rezultacie zarodek zostaje pozbawiony możliwości dalszego rozwoju i ginie.

Argumentacja, że jest to tylko specyfik antykoncepcyjny, wynika ze zmian w definicji początku ciąży, przyjmowanej przez zachodnich ginekologów oraz organizacje międzynarodowe, jak WHO.

– Od dawna kilka towarzystw ginekologicznych, w tym amerykańskie Towarzystwo Położników i Ginekologów, przesunęło początek życia na moment zagnieżdżenia zygoty w jamie macicy, czyli do ok. 7. dnia po zapłodnieniu. Tym samym wszystkie działania, które są podejmowane do czasu zagnieżdżenia zarodka w macicy, nie są – według tej definicji – określane jako działające przeciw życiu. To specjalnie sformułowano w ten sposób, żeby doprowadzić do tego, aby nie używać w odniesieniu do tego typu środków stwierdzenia o ich działaniu antyzagnieżdżeniowym. I wówczas można je nazwać antykoncepcyjnymi, a nie aborcyjnymi – zaznacza w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” lekarz Ewa Ślizień-Kuczapska, specjalista ginekolog-położnik, prezes Zarządu Polskiego Stowarzyszenia Nauczycieli NPR.

Fundacja Grupa Proelio wskazuje, że argumentacja używana przez propagatorów specyfików tzw. antykoncepcji awaryjnej „to nic innego jak cyniczna manipulacja używanymi słowami i definicjami”. Zaznacza, że „poczęte dziecko chwilę przed zagnieżdżeniem i po zagnieżdżeniu niczym się specjalnie nie różni”.

– W tym wypadku ta prawda jest ukrywana. Wcześniej, kiedy pigułka była bez recepty, pamiętam ulotki, w których było napisane, że nie wolno brać jej powtórnie w cyklu. Teraz na tych ulotkach tego nie ma. Autorytety medyczne, które się wypowiadały w tej sprawie, zostały uciszone. Natomiast osoby nieposiadające żadnych kompetencji medycznych, jak np. pani minister zdrowia, która lekarzem nie jest, mówi, że to jest jak najbardziej w porządku. Problem głównie polega na tym, że kiedy ta pigułka będzie bez recepty, i jeszcze jest zalecana jako ratunek, to młode dziewczyny, niemające świadomości jej skutków, będą to brały zupełnie bez kontroli – zwraca uwagę Ewa Kowalewska, prezes Human Life International Polska.

Niebezpieczna ingerencja

Ponieważ jest to specyfik hormonalny, niesie też ogromne zagrożenie dla młodych, rozwijających się organizmów dziewcząt.

– Musimy wiedzieć, że stosujemy określoną dawkę hormonów na organizm dojrzewającej dziewczynki. Tym samym dochodzi do ingerencji w jej organizm z użyciem silnego środka hormonalnego. Powtarzające się dawki hormonów mogą wpływać na zaburzanie cyklu, szkodzić całości zdrowia, np. poprzez obciążanie wątroby i nerek itd. akcentuje Ewa Ślizień-Kuczapska.

Ewa Kowalewska zwraca uwagę, że na rynku był specyfik o nazwie Esmya, który zawierał również octan uliprystalu, podobnie jak EllaOne, choć w innej dawce. Jej używanie zostało decyzjami instytucji europejskich poważnie ograniczone z racji niebezpiecznych skutków ubocznych.

–Tabletka Esmya była zalecana jako lek na mięśniaki macicy. Ale powikłania poważnie szkodzące wątrobie były na tyle częste, że Komitet Europejski ds. Produktów Leczniczych zakazał jego stosowania – przypomina.

Zniesienie obowiązku recept może sprzyjać też nieodpowiedzialnym zachowaniom młodych ludzi, przez co naraża ich na choroby przenoszone drogą płciową.

„Większa dostępność preparatu sprzyja jego częstszej stosowalności, co sprawia, że [osoby] niepełnoletnie są w wyższym stopniu narażone na zachowania ryzykowne. Przypadkowe kontakty seksualne zwiększają ekspozycję na choroby przenoszone drogą płciową. Udostępniany dziewczynkom preparat naraża je na wystąpienie ostrych powikłań po jego przyjęciu” – podkreśla Polskie Stowarzyszenie Obrońców Życia Człowieka.

Potwierdza to ginekolog-położnik Ewa Ślizień-Kuczapska. Wskazuje, że niektóre choroby przenoszone drogą płciową powodują potem niepłodność u kobiet. Takim zagrożeniem jest np. chlamydioza, która często przebiega bezobjawowo, a powoduje zarastanie jajowodów.

Biorąc pod uwagę szereg argumentów, organizacje pro-life apelują do prezydenta o zawetowanie tej ustawy. Petycję na stronie proelio.pl. podpisało już ok. 26 tys. osób.

„Skandalem jest też umożliwianie 15-latkom korzystania z tego specyfiku bez konsultacji z lekarzem i bez wiedzy rodziców. Jest to niebezpieczne dla ich zdrowia, promuje niewłaściwe postawy oraz ogranicza prawa rodziców” – czytamy w petycji.

Uderzenie w przyszłe pokolenia Polaków

Trzeba podkreślić, że posłowie wprowadzają skandaliczne prawo w momencie, gdy dane demograficzne są alarmujące. W 2023 r. urodziło się w Polsce najmniej dzieci od czasu II wojny światowej.

– W tej chwili wracamy do praktyk, które zupełnie godzą w etos zawodu lekarza z punktu widzenia naszego powołania do troski o ochronę życia, jak i z punktu widzenia czysto zdrowotnego. Uderzamy w najmłodszych, będących przyszłością naszego Narodu, nie sprzyjamy zwiększaniu dzietności, która jest warunkiem ciągłości biologicznej Polski – mówi Ewa Ślizień-Kuczapska.

– To jest absolutnie, moim zdaniem, nieodpowiedzialna, niewłaściwa działalność, całkowicie sprzeczna z dobrem zarówno kraju, jak i poszczególnych osób, i do niczego dobrego nie prowadzi. Jedynie sprzyja i akceptuje podejmowanie nieuporządkowanych działań, zwłaszcza w sferze seksualnej, i wręcz je promuje – dodaje.

Za zmianami w prawie dopuszczającymi sprzedaż bez recepty pigułki „dzień po” głosowało 224 posłów Koalicji Obywatelskiej, Lewicy i Polski 2050 oraz 24 Polskiego Stronnictwa Ludowego. Przeciw było 196 parlamentarzystów: 170 z klubu Prawa i Sprawiedliwości, 7 z PSL, 2 Kukiz’15 oraz cały klub Konfederacji.

Zenon Baranowski/Nasz Dziennik

drukuj
Tagi: ,

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl