Dr R. Derewenda o męczeństwie polskiego duchowieństwa: „Obumarłe ziarno” wydało owoc
Kościół stał się środowiskiem, z którego wyszła wolność, jaką Polacy wywalczyli na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych. Kluczowym momentem, kiedy Kościół zdobył zaufanie narodu, był okres II wojny światowej. Potem – można by powiedzieć – to „obumarłe ziarno” wydało owoc – mówił w poniedziałkowych „Aktualnościach dnia” na antenie Radia Maryja dr Robert Derewenda, historyk, dyrektor oddziału IPN w Lublinie.
29 kwietnia przeżywamy Dzień Męczeństwa Duchowieństwa Polskiego w czasie II wojny światowej. Upamiętnienie, ustanowione przez polski Episkopat w 2002 r., stanowi odpowiedź na coroczne dziękczynienie księży-więźniów Dachau.
– Takie ślubowanie zostało złożone przez tych księży 22 kwietnia 1945 roku. Ci księża-więźniowie ślubowali, że jeżeli przeżyją, będą pielgrzymować co roku do kaliskiego Sanktuarium św. Józefa i faktycznie byli wierni temu przyrzeczeniu. Sam obóz został wyzwolony tydzień później przez armię amerykańską – mówił dr Robert Derewenda.
Polscy księża byli poddani szczególnym represjom ze strony Niemców w czasie II wojny światowej. Okupanci zdawali sobie sprawę z ich wpływu na społeczeństwo, stąd też dążyli do ich eksterminacji. Podobnie było z innymi grupami społecznymi i zawodowymi tworzącymi przedwojenną inteligencję.
– Niemcy (…) nie chcieli tylko Polski pokonać, ale chcieli Polskę zniszczyć. Chcieli nie dopuścić do tego, żeby kiedykolwiek Polska mogła zostać odbudowana jako suwerenny, wolny kraj. Stąd (…) represje wobec polskiej inteligencji, w tym wobec polskich księży rzymskokatolickich – zaznaczył historyk.
Dyrektor lubelskiego oddziału IPN przypomniał, że Niemcy jeszcze przed napaścią na Polskę przygotowali listy proskrypcyjne osób, które miały zostać aresztowane.
– Na tych listach znaleźli się również księża rzymskokatoliccy – wskazał gość „Aktualności dnia”.
Duchowni z diecezji w zachodniej i części centralnej Polski byli zsyłani do obozu koncentracyjnego Dachau w okolicach Monachium. Zginęło tam 868 polskich duchownych.
– Właściwie było to 84 proc. duchownych, którzy zostali tam zamęczeni – zwrócił uwagę dr Robert Derewenda.
Osoby związane z Kościołem, takie jak księża czy siostry zakonne, często angażowały się w działania konspiracyjne, w tym ratowanie Żydów. Dzięki tym działaniom, jak i wytrwałości w obliczu represji, duchowieństwo zyskało ogromne zaufanie polskiego społeczeństwa.
– To było o tyle istotne, że kiedy nastały lata stalinizmu po II wojnie światowej, kiedy przyszło kolejne uderzenie w Kościół rzymskokatolicki na ziemiach polskich, Kościół miał zaufanie wśród narodu (…). Komuniści próbowali zbuntować naród polski przeciwko Kościołowi, próbowali odebrać to zaufanie, które duchowni mieli wśród narodu i nie udało im się tego osiągnąć. Proszę zwrócić uwagę, że przez cały okres komunizmu Kościół rzymskokatolicki był utożsamiany z pewną oazą wolności. (…) Kościół stał się tym środowiskiem, z którego wyszła wolność, jaką Polacy wywalczyli na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych. Kluczowym momentem, kiedy Kościół zdobył zaufanie narodu, był okres II wojny światowej. Potem – można by powiedzieć – to „obumarłe ziarno” wydało owoc – wyjaśnił historyk.
Męczeństwo polskich duchownych nie zakończyło się wraz z II wojną światową. Księża byli mordowani nawet w schyłkowych latach PRL-u – wymienić można tu chociażby błogosławionego ks. Jerzego Popiełuszkę, ks. Franciszka Blachnickiego, ks. Stefana Niedzielaka czy ks. Stanisława Suchowolca.
Całość rozmowy z dr. Robertem Derewendą jest dostępna [tutaj].
radiomaryja.pl