fot. PAP/Marcin Obara

Kolejni  świadkowie przed komisją śledczą ds. wyborów korespondencyjnych

Przed komisją śledczą ds. wyborów korespondencyjnych staną dzisiaj były poseł Porozumienia, Michał Wypij, i były wiceminister aktywów państwowych, Artur Soboń.

To kolejni świadkowie przesłuchiwani ws. organizacji wyborów prezydenckich  drogą korespondencyjną. W ubiegłym tygodniu zeznawał przed nią Jarosław Gowin. Jak mówił były lider Porozumienia, o zamiarach przeprowadzenia wyborów miał dowiedzieć się od Adama Bielana, przewodniczącego Republikanów.

Przedstawił mi to jako swój pomysł. Powołał się na wybory korespondencyjne w Bawarii – mówił Jarosław Gowin.

Jarosław Gowin od początku sprzeciwiał się przeprowadzeniu wyborów prezydenckich w formie korespondencyjnej. Według niego budziła ona wątpliwości konstytucyjne oraz narażała wyborców na zarażenie koronawirusem. Twierdził, że wobec takiej postawy były próby szantażowania jego i jego rodziny.

Byłem informowany, że podejmowane są działania zmierzające do skompromitowania mnie oraz że sprawdzane są biznesy mojego syna –  zeznawał Jarosław Gowin.

Członkowie komisji z Prawa i Sprawiedliwości chcieli dowiedzieć się od przesłuchiwanego, czy prawdą były propozycje, jakie otrzymywał od ówczesnej opozycji dotyczące zerwania koalicji rządowej i stworzenia nowej większości w Sejmie z Koalicją Obywatelską, Lewicą i PSL-em.

Pan Radosław Sikorski zaproponował panu funkcję premiera? Proszę o potwierdzenie tych informacji. Czy dzielił się pan tymi informacjami z kolegami z Porozumienia? – pytał Waldemar Buda, poseł PiS, zastępca przewodniczącego sejmowej komisji śledczej ds. wyborów korespondencyjnych.

Przyznam, że moja pamięć tutaj zawodzi – odpowiedział Jarosław Gowin.

Według doniesień medialnych nie tylko Radosław Sikorski miał składać lukratywne propozycje. Ofertę objęcia funkcji marszałka Sejmu miał złożyć także ówczesny przewodniczący PO, Borys Budka. Kłopoty z pamięcią Jarosław Gowin miał jeszcze w przypadku innych pytań.

Opisywał spotkanie z jakimś nieznanym mu mężczyzną, który przedstawiał się jako funkcjonariusz, ale nie był w stanie wskazać, z jakiej służby on był. Jarosław Gowin nie był tym zainteresowany – zaznaczył Paweł Jabłoński, członek komisji śledczej ds. wyborów korespondencyjnych.

Dzięki temu, że wybory w formie korespondencyjnej nie odbyły się, Platforma Obywatelska mogła podmienić kandydata, którym pierwotnie była – skazywana na porażkę – Małgorzata Kidawa Błońska. Członkowie komisji z ramienia partii, które tworzą dziś koalicję rządzącą, nie zgodzili się jednak na przesłuchanie Budki, Trzaskowskiego i Kidawy-Błońskiej.

TV Trwam News

drukuj