fot. pixabay.com

[Jestem w Kościele] Uśmiechnięta chrystianofobia

3 przypadki profanacji Najświętszego Sakramentu w ciągu jednego tygodnia. Policja niedopuszczająca do umierających osób kapłana, który chciał ich opatrzyć Świętymi Sakramentami, a następnie organizująca na niego nagonkę w mediach. Ścięcie przykościelnego krzyża misyjnego. To tylko kilka przypadków antychrześcijańskich aktów nagłośnionych przez media, do których doszło w ciągu ostatniego miesiąca. To pokazuje, że mamy do czynienia ze swoistym klimatem na chrystianofobię, który przynajmniej po części jest efektem antychrześcijańskiej retoryki naszej „uśmiechniętej” władzy.

Szczególnie bulwersujące są przypadki profanacji Najświętszego Sakramentu. Dla człowieka wierzącego nie ma bardziej bolesnego ciosu, niż poszarganie największej możliwej świętości, czyli konsekrowanych hostii, w których (jak wierzymy) jest rzeczywiście obecny sam Chrystus. Żadne obelgi, pobicia czy wandalizm – nic nie równa się złu profanacji Najświętszego Sakramentu. Kodeks Prawa Kanonicznego stanowi: „Kto postacie konsekrowane porzuca albo w celu świętokradczym zabiera lub przechowuje, podlega ekskomunice wiążącej mocą samego prawa, zarezerwowanej Stolicy Apostolskiej”.

Niezwykle groźny jest też przypadek uniemożliwienia kapłanowi ostatniej posługi sakramentalnej, który zdarzył się w Rabce, a który został nagłośniony przez Jana Marię Rokitę. Warto przytoczyć tu jego słowa: „Wydawało mi się dotąd, iż powaga śmierci jest czymś tak wzniosłym, że państwo nie ośmieli się nigdy uderzyć w ostatnią posługę dla umierających. Opatrzenie Świętymi Sakramentami przed śmiercią jest dla chrześcijanina duchowym pragnieniem i znakiem jego wiary w zmartwychwstanie, na wzór zmartwychwstania Chrystusa. Teraz służby państwowe próbują uderzyć w ten najbardziej intymny aspekt wiary i rozprawić się przy pomocy policji z ludzką nadzieją na życie wieczne. Prawdę mówiąc, jest w tej ateistycznej bucie policji coś tak przerażającego, że aż trudno pisać mi to, co teraz piszę. W najczarniejszych snach nie przychodziło mi dotąd do głowy, że coś takiego dziać się może w wolnej Polsce. Komunistyczna Milicja Obywatelska nigdy by sobie nie pozwoliła na taką butę”.

Chrystianofobia to zjawisko, które ostatnio miałem okazję odczuć na własnej skórze. Podczas procesji rezurekcyjnej wokół toruńskiej katedry jeden z przechodniów najpierw zwyzywał wiernych niecenzuralnymi epitetami, a następnie wszedł do kościoła i zakłócał obrzędy przed Najświętszym Sakramentem, chodząc tuż przed ołtarzem i nagrywając wszystkich po kolei swoim telefonem. Przy zwróceniu mu uwagi zaczynał wykrzykiwać, że „nagrywa, bo podobno zmartwychwstał”.

Niestety wszystkie opisywane tu sytuacje nie spotkały się z jakąkolwiek reakcją polskich władz. Tymczasem wystarczyła próba podpalenia synagogi, aby zareagował m.in. prezydent i minister spraw zagranicznych, a na miejscu pojawili się ambasadorowie Izraela i USA. Na jakiej podstawie ataki antysemickie są traktowane poważniej niż ataki wymierzone w chrześcijańskie świętości? No chyba że – parafrazując prof. Barbarę Engelking – chrystianofobia to nic takiego, naturalna kwestia, a antysemityzm to tragedia, dramatyczne doświadczenie i metafizyka…

Jeśli przejdziemy nad tym do porządku dziennego, może dojść do tragedii, w której ucierpią konkretni ludzie. Taka sytuacja miała ostatnio miejsce w Sydney, gdzie podczas nabożeństwa asyryjski biskup został wielokrotnie dźgnięty nożem przez zaledwie 15-letniego napastnika. Jeśli nie chcemy dopuścić do takich wydarzeń, musimy stanowczo reagować na wszelkie przejawy naruszania wolności religijnej. Mamy ją zagwarantowaną przez polskie prawo na czele z konstytucją, a więc nie pozwólmy, żeby ktokolwiek mógł atakować to, co dla nas najświętsze.

Wojciech Grzywacz

drukuj
Tagi: , ,

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl