fot. M. Borawski/Nasz Dziennik

[Jestem w Kościele] Jakże Cię brakuje, Benedykcie XVI

To już rok, odkąd nie ma wśród nas Benedykta XVI. I choć zapewne wspiera nas swoim orędownictwem z Nieba, to nie sposób za Nim nie zatęsknić, zwłaszcza w ostatnim czasie. Tak się bowiem złożyło, że miniony rok był pełen napięć i trudnych sytuacji w Kościele, związanych m.in. z Synodem o synodalności, a także różnymi kontrowersyjnymi wypowiedziami Dykasterii Nauki Wiary. Przyglądając się temu wszystkiemu nasuwa się pytanie: czy doszłoby do tego, gdyby Benedykt XVI żył? To oczywiście gdybanie, jednak jedno jest pewne – Kościół bardzo cierpi na Jego braku wśród nas.

Jakże brakuje dziś precyzji słowa Benedykta XVI. Był On przecież jednym z najwybitniejszych umysłów naszych czasów i intelektualistą najwyższej klasy. Wielu uważa, pod czym sam się zresztą podpisuję, że był największym teologiem, jaki kiedykolwiek zasiadał na tronie Piotrowym. Dlatego nie może dziwić, że był mistrzem w klarownym wyrażaniu i wyjaśnianiu nauczania Kościoła. Podczas Jego posługi jako prefekt Kongregacji Nauki Wiary i potem jako Papież nikt nie miał wątpliwości, jakie jest stanowisko Magisterium w jakichkolwiek, nawet najbardziej skomplikowanych sprawach. Było to modelowe umacnianie braci w wierze, co jest przecież jednym z najważniejszych zadań Następcy św. Piotra. Dzisiaj natomiast uderza coraz większe zamieszanie doktrynalne. Ostatnia deklaracja Dykasterii Nauki Wiary „Fiducia supplicans”, która pozwala na błogosławieństwa par osób tej samej płci, spowodowała głęboki rozłam – wiele episkopatów wprost stwierdziło, że nie zastosuje się do zawartego tam nauczania. Trudno się dziwić, skoro jeszcze 2 lata temu ten sam urząd, tylko pod starym kierownictwem stanowczo zakazał takiego postępowania. Abstrahując jednak od oceny „Fiducia supplicans”, podobne zamieszanie byłoby nie do wyobrażenia podczas pontyfikatu Benedykta XVI, a także Jego posługi jako prefekta Kongregacji Nauki Wiary.

Jakże brakuje dziś również pokory Benedykta XVI względem Tradycji i doktryny Kościoła. Niemiecki Papież wielokrotnie powtarzał, że Następca św. Piotra nie ma absolutnej władzy w kwestii doktryny. W obliczu wielu znaczących zmian, jakie wprowadza Papież Franciszek, coraz częściej może się wydawać, że Papież może wszystko. Nic bardziej mylnego. Benedykt XVI jasno przypominał, że Papież nie jest twórcą doktryny, lecz jej strażnikiem.

„Jego władza nie jest zatem ponad Słowem Bożym, ale mu służy, na Papieżu spoczywa zaś odpowiedzialność za to, aby to Słowo nadal było obecne w całej swojej wielkości i rozbrzmiewało czystym głosem, a nie zostało unicestwione przez nieustannie zmieniające się mody” – mówił Benedykt XVI w homilii podczas objęcia katedry Biskupa Rzymu.

Ta postawa pokory względem powierzonego Mu depozytu była widoczna również w promowaniu hermeneutyki reformy zamiast hermeneutyki zerwania w odniesieniu do interpretacji Soboru Watykańskiego II.

Jakże brakuje dziś wreszcie ducha liturgii, jaki ukazywał podczas swojej posługi Benedykt XVI. Z jednej strony chodzi o wielkie dzieło pojednania liturgicznego między starą a nową formą rytu rzymskiego, które zostało niestety brutalnie zatrzymane za sprawą motu proprio „Traditionis custodes”. Z drugiej zaś o staranie, aby liturgia rzeczywiście była źródłem i szczytem życia chrześcijańskiego oraz była głębiej rozumiana i przeżywana. Benedykt XVI dawał temu praktyczny wyraz w sposobie celebracji papieskich Mszy. Centralne ustawienie krzyża na ołtarzu, Komunia Święta udzielana wyłącznie do ust klęczącym wiernym, zwiększenie przestrzeni ciszy w liturgii, nacisk na piękno celebracji liturgicznych – to tylko niektóre ze wskazówek, jakie zostawił nam Benedykt XVI, a które dziś bywają lekceważone nawet w samym Watykanie.

Trudno nie zauważyć, że Benedykt XVI po ustąpieniu z urzędu papieskiego był swego rodzaju hamulcem przed nadmiernie rewolucyjnymi działaniami w Kościele. Choć już przed śmiercią niemieckiego Papieża miały miejsce decyzje, które uderzały w Jego spuściznę (np. wspomniane „Traditionis custodes”), to jednak procesy radykalnych zmian nabrały rozpędu właśnie wtedy, kiedy skończyła się ziemska wędrówka Benedykta XVI. Miejmy jednak nadzieję, że Duch Święty i zmysł wiary Ludu Bożego zatrzymają w porę narastający zamęt i oszczędzą nam jeszcze większego kryzysu. A pomóc w tym może z pewnością kultywowanie dziedzictwa tego wielkiego Papieża.

Wojciech Grzywacz

drukuj
Tagi: , ,

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl