Powrót do źródeł

Harcerstwo zrodziło się we Lwowie w 1911 r. w przededniu wydarzeń, które
przyniosły Polsce niepodległość. Zarówno szlak bojowy Legionów Józefa
Piłsudskiego, bohaterska obrona Lwowa, jak i walka z bolszewicką nawałą –
skąpane były w harcerskiej krwi. Uczestnicy Instruktorskiej Wyprawy do Lwowa
"Powrót do źródeł…" oddali hołd swoim bohaterskim poprzednikom w przejmującym
Apelu Poległych odczytanym na Cmentarzu Orląt Lwowskich.

Organizatorom jubileuszowego zlotu ze Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej i
Harcerstwa Polskiego na Ukrainie najbardziej zależało na tym, aby harcerze w
zetknięciu z ważnymi dla historii harcerstwa miejscami doświadczyli naocznie, że
ideowość, która towarzyszyła heroicznym początkom polskiego skautingu, była
tożsama z ich dzisiejszą ideowością. Jak podkreśla hm. Michał Butkiewicz,
przewodniczący ZHR, na przestrzeni lat zmieniły się pewne elementy programu i
zajęć, ale zarówno metoda, jak i – co najważniejsze – idee wyrażone w harcerskim
przyrzeczeniu służby Bogu i Polsce to imponderabilia, które nie zmieniły się i
wciąż pozostają aktualne.

Harcerstwo – nigdy bez Boga
O prawdzie tej przypomniał w czasie Mszy św. w katedrze lwowskiej, gdzie
harcerze skierowali pierwsze kroki, ks. bp Marcjan Trofimiak, ordynariusz łucki.
– Harcerstwo to ruch patriotyczny, społeczny, ale przede wszystkim oparty na
najgłębszych i najsilniejszych fundamentach chrześcijaństwa, a przez to na
prawdzie, sprawiedliwości, miłości i pokoju – wskazał ksiądz biskup,
podkreślając, że "harcerstwo to wspaniała młodzież, nadzieja Kościoła i
społeczeństwa". – Dziękczynieniu za 100 lat istnienia harcerstwa towarzyszy
prośba do Boga, abyśmy nadal pozostali wierni tym ideałom. Widzimy, że dopóki
jesteśmy wierni, trwamy na tej opoce, wróg nie potrafi nas zniszczyć. Dzisiaj
tu, na tej ziemi, w tej katedrze, jesteśmy tego świadkami.
Znaczna część, bo blisko połowa, stuletniej historii harcerstwa to czas
przejęcia organizacji przez totalitarny, walczący z Kościołem system
komunistyczny, który metodycznie niszczył jej podstawowe założenia i wprzęgał w
machinę ateistycznej indoktrynacji na wzór sowieckiej organizacji pionierskiej.
Zmienione zostały prawo i przyrzeczenie harcerskie, symbolika i mundur. Choć
okres ten należy już do przeszłości, to jednak nadal, jak większość
komunistycznych zbrodni, nie został rozliczony. – Uważamy, że nie można
usprawiedliwiać tego, co się działo z harcerstwem w PRL i jest nam przykro, że
niektóre środowiska przekonują, że nic złego się nie stało – twierdzi hm.
Butkiewicz. – Uznajemy, że niestety ten okres nie jest zamknięty i to nie w
porządku, że w wielu miejscach pojawiają się w glorii i chwale ci sami ludzie,
którzy harcerstwo niszczyli.

Historia na lwowskich ulicach
Wielu Polakom mieszkającym do dziś we Lwowie mocniej zabiły serca, gdy zobaczyli
na ulicach miasta 800-osobową kolumnę umundurowanych młodych ludzi, którzy ze
sztandarami, przy akompaniamencie werbli i sygnałówek przemaszerowali z
patriotycznym śpiewem przez lwowskie ulice. Złożyli kwiaty pod pomnikiem Adama
Mickiewicza i budynkiem "Sokoła", a następnie dotarli do Cmentarza
Łyczakowskiego.
Przed historycznym gmachem założonego w 1867 r. Towarzystwa Gimnastycznego
"Sokół", zwanego później "Sokołem Macierzą", najstarszego polskiego towarzystwa
sportowego stawiającego sobie za cel również podtrzymywanie i rozwijanie
świadomości narodowej, harcerze postawili wartę i urządzili dłuższy postój. W
tym budynku 21 maja 1911 r. powołano Naczelną Komendę Skautową, a dzień później
Andrzej Małkowski wydał rozkaz tworzący pierwsze polskie drużyny skautowe, co
jest uznawane za początek harcerstwa. – Tu znajdowała się nowoczesna sala
sportowa, w której do dziś jeszcze stoi przedwojenny sprzęt gimnastyczny –
wyjaśniał hm. Stefan Adamski, komendant Harcerstwa Polskiego na Ukrainie. – Ona
nadal służy jako sala gimnastyczna tutejszej Akademii Wychowania Fizycznego.
Harcerze zamierzają umieścić na gmachu "Sokoła" tablicę upamiętniającą to
miejsce.
W czasie Mszy św. w katedrze lwowskiej wykutą w piaskowcu tablicę z napisem w
językach polskim i ukraińskim poświęcił ks. bp Marcjan Trofimiak. Niestety,
napięta sytuacja we lwowskim samorządzie, w którym duże wpływy ma
nacjonalistyczno-banderowska partia "Swoboda", uniemożliwiła uzyskanie stosownej
zgody na jej umieszczenie. – Mamy wielką nadzieję, że tablica ta w końcu
zawiśnie, a ten dom stanie się dla wszystkich czytelnym znakiem, jako miejsce,
gdzie narodziło się polskie harcerstwo – powiedział Stefan Adamski.

Świadkowie historii
O pierwszej heroicznej próbie, jakiej zostali poddani polscy harcerze, druh
Adamski opowiadał w czasie uroczystości na Cmentarzu Orląt Lwowskich, gdzie
nastąpiła odprawa harcerskich wart i odczytano przejmujący Apel Poległych. – To,
co się zaczęło w maju 1911 r., już w 1918 r. było w stanie stawić czoła wojsku i
bronić Ojczyzny – mówił Stefan Adamski. – Gdy 1 listopada 1918 r. zaczęły się
walki o Lwów, w mieście nie było polskich żołnierzy, więc z przywiezionym tu
regularnym wojskiem walczyła polska młodzież. Walki trwały 22 dni. To nie jest
jedyny cmentarz, na którym spoczywają obrońcy Lwowa. Drugi jest na Janowskim,
inne w okolicach Lwowa. Gdy przejdziecie się wzdłuż grobów, zobaczycie, że leżą
tu 12-, 13-, 16-, 18- letni żołnierze – dzieci, które obroniły Lwów.
Każdy z uczestników uroczystości postawił na jednym z grobów zapalony znicz.
Na Cmentarzu Orląt Lwowskich nie mogło zabraknąć swoistego kustosza tej
nekropolii Eugeniusza Cydzika, głównego inicjatora jej odbudowy. Okazało się, że
ten uczestnik wojny obronnej 1939 r., a potem wieloletni sybirak, jest również
harcerzem. – Należałem do żeglarskiej drużyny harcerskiej im. Romualda Traugutta
w Grodnie – powiedział, wskazując na noszony na piersi Krzyż Harcerski. Jako
założyciel Towarzystwa Opieki nad Grobami Wojskowymi ma żal do polskiego rządu.
– My pilnujemy grobów wojskowych, a polski rząd zamiast pomagać, to nam
przeszkadza. Jeszcze śp. min. Andrzej Przewoźnik obiecał w 1994 r. ekshumować
dwóch poruczników, którzy spoczywają w parku Żelazna Woda, i jak dotąd nic nie
mogę zdziałać, a choćby i tu niedaleko spoczywa harcerz Meczoładoś, który poległ
w 1939 r. przy ul. Gipsowej 5 – dodał z irytacją.
Eugeniusz Cydzik nie jest jedynym świadkiem historii obecnym tego dnia wśród
harcerzy. W wyprawie od momentu startu w Warszawie bierze udział 5 kombatantów
harcerzy-powstańców ze słynnego batalionu "Zośka". Jeden z nich, podharcmistrz w
stanie spoczynku Tymoteusz Duchowski, o konspiracyjnym pseudonimie "Motek",
który podczas Powstania Warszawskiego jako 16-letni harcerz plutonu 227.
zgrupowania "Żyrafa" wielokrotnie przedzierał się kanałami ze Starego Miasta na
Żoliborz, przywiózł ze sobą historyczny sztandar swojej drużyny. – Jest to
unikat, jedyny zachowany sztandar Szarych Szeregów, ale tej grupy najmłodszej,
zawiszackiej – opowiada młodym słuchaczom. – Został wykonany w maju lub czerwcu
1944 roku. W czasie powstania był przechowywany pod kredensem w domu
zastępowego. W dom ten uderzyła 5-tonowa bomba. Cała kamienica legła w gruzach.
Gdy jesienią 1945 r. zaczęto ją odgruzowywać, odnaleziono bardzo dobrze
zachowany sztandar. Przyniesiono go do hufca harcerskiego. Byłem wtedy zastępcą
hufcowego na Żoliborzu i trafił do mnie.

Harcerstwo – droga na całe życie
Właśnie spotkanie z harcerzami-kombatantami w czasie wyprawy do Lwowa zrobiło
największe wrażenie na 17-letnim Krzysztofie Żochowskim ze Stowarzyszenia
Harcerstwa Katolickiego Zawisza – Federacja Skautingu Europejskiego, należącego
do Garwolińskiego Okręgu Wędrowników św. Andrzeja Boboli. – Gdy w czasie podróży
do Lwowa zaczęliśmy w naszym przedziale śpiewać harcerskie piosenki, przyłączyli
się do nas podróżujący w tym samym wagonie kombatanci, druhny i druhowie z
Szarych Szeregów – opowiada. – Przez długi czas a to razem śpiewaliśmy, a to oni
opowiadali nam o swoim życiu i służbie. To było niesamowite, że siedzimy razem z
ludźmi, którzy składali harcerskie przyrzeczenie jeszcze przed wojną, a później
bohatersko walczyli, tworzyli historię. Chyba dopiero wtedy tak naprawdę
pojąłem, co dla mnie znaczy ten jubileusz, zrozumiałem że 100-lecie harcerstwa
to właśnie oni i my – wyznaje. Dodaje, że powróciła do niego ta myśl w czasie
Apelu Poległych. – Wokół widziałem groby chłopaków w naszym wieku, często też
harcerzy, którzy zginęli, walcząc o Lwów i Polskę. Poczułem jakąś więź z nimi.
Druh Krzysztof jest w harcerstwie już 6. rok i uważa, że to droga na całe życie.
Są i tacy, którzy przystępują do służby harcerskiej w późniejszym wieku. Tak
było w przypadku 75-letniego jezuity, druha ks. Jerzego Świerkowskiego, byłego
duszpasterza akademickiego na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, który w
wyprawie do Lwowa uczestniczył na wózku inwalidzkim. – Potwierdzam słowa
usłyszane przed laty od śp. ks. prof. Tadeusza Stycznia, ucznia i przyjaciela
Jana Pawła II, że nieprawdą jest, co ludzie mówią, że starość nie udała się Panu
Bogu – mówi z przekonaniem ksiądz w mundurze harcerskim. – Otóż udała się. Wtedy
właśnie zrealizowałem swoje wielkie marzenie z dzieciństwa i od 13 lat jestem
harcerzem. Powołanie harcerskie wzmacnia, ugruntowuje, pogłębia moje powołanie
zakonne i kapłańskie. Pan dał mi wielką moc przeżywania harcerstwa, chociaż mam
sztywną nogę i różne choroby – dodaje. Bo być harcerzem to przezwyciężać
wszelkie słabości i dokonywać rzeczy niezwykłych.

 

Adam Kruczek

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl