Kary po szczycie

Z Tomaszem Porębą, posłem do Parlamentu Europejskiego (Europejscy
Konserwatyści i Reformatorzy), rozmawia Mariusz Kamieniecki

Polska zyskała czy straciła na ustaleniach unijnego szczytu?

– Fakt, że w zasadzie bezwarunkowo Polska przystąpiła do paktu fiskalnego, z
punktu widzenia daleko idących interesów naszego kraju jest olbrzymim błędem.
Jest to decyzja szkodliwa także z perspektywy polskiej gospodarki. Zgodziliśmy
się na przystąpienie do paktu, który – jak wszystko na to wskazuje – będzie
zmierzał ku nowelizacji podatków w Polsce, zwłaszcza podatku CIT. Warto
pamiętać, że w Niemczech to 33 proc., a w Polsce 21 procent. A więc jeżeli w
Polsce zostałyby podniesione podatki, to atrakcyjność inwestycyjna naszego kraju
znacząco spadnie. Zdecydowaliśmy się na przystąpienie do paktu, godząc się na
reguły fiskalne, jakie będą nakładane w strefie euro, a więc m.in. reguły z
mniejszym deficytem i długiem publicznym. Godzimy się na to w momencie, kiedy
ocieramy się o konstytucyjny próg długu publicznego i deficytu budżetowego.
Przystąpienie do paktu fiskalnego sprawia, że w przypadku kiedy ten próg
zostanie przekroczony, a może to nastąpić już w najbliższych miesiącach, wówczas
zostaną na nas nałożone kary, łącznie z ograniczeniem środków z Funduszu
Spójności w nowej perspektywie finansowej 2014-2020.

Nie mniej ważna kwestia to zgoda na przystąpienie w najbliższych
latach do strefy euro.

– Moim zdaniem, to wbrew logice. Średni wzrost gospodarczy w strefie euro w
ostatnim dziesięcioleciu kształtuje się na poziomie 2 proc., tymczasem Polska w
ostatnich latach rozwijała się na poziomie między 6, 7 a 3 proc. PKB. Krótko
mówiąc, chcąc nadrabiać zaległości wobec UE, musimy się szybciej rozwijać niż
strefa euro. Przystępując do strefy euro, takie możliwości sobie odbieramy, a
tym samym skazujemy się na stagnację gospodarczą. To tylko niektóre argumenty,
które pokazują, że decyzja podjęta przez rząd PO – PSL jest zła. Moim zdaniem,
powinniśmy reformować polskie finanse i postępować podobnie jak Czesi czy
Brytyjczycy, którzy nie przystąpili do paktu fiskalnego. Najważniejsze powinny
być reformy we własnym kraju, a nie przystępowanie do paktu, który może
zaowocować karami np. za przekroczenie długu publicznego.

Czym zatem kierował się premier Tusk?

– Mam wrażenie, że silna pozycja Polski za granicą, suwerenność w
podejmowaniu decyzji, zwłaszcza tych gospodarczych, nie jest najważniejsza dla
premiera Tuska i jego ekipy. W grudniu 2011 r., podczas poprzedniego szczytu w
Brukseli, szef rządu entuzjastycznie wypowiadał się o przystąpieniu Polski do
paktu fiskalnego i mówił, że wraz z krajami strefy euro musimy reformować UE.
Godził się nawet na to, aby płacić na ratowanie strefy euro. Następnie – kiedy
takie kraje, jak Francja, Dania, a także Niemcy, zaczęły kwestionować
uczestnictwo Polski w tym pakcie – Donald Tusk zaczął się powoli wycofywać po
to, aby w poniedziałek główne założenia paktu fiskalnego jednak przyjąć. Mówi
się o europejskich ambicjach premiera Tuska, być może o karierze w strukturach
unijnych. Byłoby bardzo źle, gdyby to były główne powody takiego a nie innego
zachowania się Polski w Brukseli. Podjęte decyzje skazują nasz kraj na
stagnację. W pakcie znalazła się zasada tzw. złotej reguły fiskalnej, która
pozwala na wynoszący zaledwie 0,5 proc. deficyt strukturalny. Oznacza to
pokrywanie tzw. wydatków bieżących wyłącznie z dochodów budżetowych, a wydatków
inwestycyjnych tylko z tych samych dochodów wzbogacanych pożyczanymi pieniędzmi,
ale tylko do wspomnianej wysokości 0,5 proc. PKB. Zapis ten dla krajów takich
jak Polska – z zapóźnioną infrastrukturą drogową, kolejową czy telekomunikacyjną
– oznacza skazanie na stagnację, bo z takim deficytem nie będziemy w stanie
wykorzystać środków europejskich również w następnej perspektywie, przecież nie
będzie nas stać nawet na wkład własny. Jeżeli do tego dodamy płacenie na strefę
euro, w której Polska się nie znajduje, i ratowanie krajów tej strefy,
zauważymy, jak bardzo ta decyzja mija się ze zdrowym rozsądkiem.

Kto jest wygranym spotkania w Brukseli?

– Bez wątpienia są to dwaj rozgrywający w UE, a więc Francja i Niemcy –
kraje, które najbardziej naciskały, aby reformować strefę euro na korzystnych
dla siebie zasadach. Przystąpienie do paktu fiskalnego to także danie Komisji
Europejskiej możliwości wpływania na budżety w poszczególnych krajach strefy
euro. Przystępując do tego paktu, godzimy się z tym, że będziemy zmuszeni
przedstawiać Brukseli założenia naszego budżetu. Będą one analizowane,
dyskutowane i mogą być zakwestionowane w przypadku, kiedy się nie spodobają. Tym
samym Polska czy pozostałe kraje, które przystąpiły do tego paktu, będą mogły w
ograniczonym stopniu prowadzić samodzielną politykę gospodarczą. Wszystkie
decyzje, jakie będziemy podejmować w kwestii kolejnych budżetów, będą
konsultowane przez Brukselę.

Uzależnienie na własną prośbę?

– Tak. To nic innego jak oddanie Brukseli dużej części kompetencji w sprawach
gospodarczych, budżetowych i podatkowych. Oznacza to pozbawienie nas
suwerenności w podejmowaniu decyzji w zakresie polityki gospodarczej. To także
oddanie kompetencji, jeżeli chodzi o politykę pieniężną, Europejskiemu Bankowi
Centralnemu, który kreując politykę gospodarczą UE, ma wpływ na wysokość stóp
procentowych od Niemiec po Portugalię. Niestety czeka to również Polskę.

Będziemy mieć do czynienia z trzema rodzajami szczytów w różnych
konfiguracjach. Będą szczyty 27 państw, szczyty państw paktu fiskalnego, czyli
euro plus, oraz szczyty państw strefy euro. Co to w praktyce oznacza?

– Zgodziliśmy się na Europę jak nie trzech, to przynajmniej dwóch prędkości.
Najważniejsze decyzje będą podejmowały kraje strefy euro. Tusk podpisał
wszystko, co mu podyktowano w Brukseli. Będziemy więc na te szczyty dopraszani
jako obserwatorzy, bez możliwości wpływania na jakiekolwiek decyzje. Natomiast
zobowiązujemy się do realizowania postanowień przyjętych przez te państwa.
Jednak największy, moim zdaniem, problem polega na tym, że w ramach 17 krajów
strefy euro wystarczy tylko głos 12, by przyjąć rozwiązania również dla krajów
spoza tej strefy.

Dziękuję za rozmowę.

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl