Sebastian Mila zagrał w reprezentacji na swoim stadionie
Najcieplej z naszych reprezentantów na PGE Arenie w Gdańsku został przyjęty Sebastian Mila. Zawodnik miejscowej Lechii nie krył po meczu wzruszenia tym faktem.
– Grasz dzisiaj u siebie w domu, co zresztą było słychać na trybunach. Kibice powitali Cię wielką wrzawą. Jak oceniłbyś ich zachowanie podczas tego spotkania?
– To niesamowita sprawa. Jest mi niezmiernie miło i jestem szalenie im wdzięczny za to, że poświęcili mi odrobinę swojej uwagi. To jest uczucie, którego nie da się opisać. Mogę tylko jeszcze raz powiedzieć – dziękuję!
– Jakbyś podsumował swój występ? Trener Nawałka wprowadził Cię na boisko, bo widział problem w środku pola. Tam ta gra reprezentacji Polski nie kleiła się przed Twoim wejściem na murawę.
– Ciężko mi jest siebie ocenić. Starałem się, żeby moi koledzy z drużyny po moich zagraniach mieli jak najwięcej sytuacji podbramkowych. Rzeczywiście trochę w końcówce udało nam się ich stworzyć, szkoda tylko, że nie udało się ostatecznie wygrać.
– Jak dzisiaj wygląda twoja pozycja w kadrze? Kibice pamiętają ten mecz ze Szkocją czy spotkanie z Niemcami, gdzie zdobyłeś zresztą bramkę. Teraz można powiedzieć, że Sebastian Mila odszedł w cień reprezentacji Polski? Rzadziej pojawiasz się na boisku.
– Nie wiem, ciężko powiedzieć. O to trzeba by zapytać trenera. Cieszę się osobiście każdą minutą spędzoną na zgrupowaniu, na treningu i będę walczył o powołania z całych sił.
– Na zgrupowaniu pojawiło się wielu młodych piłkarzy, którzy uczą się na kadrze piłki nożnej na poziomie reprezentacyjnym. Czy są takie sytuację, że oni podchodzą do Ciebie, pytają, korzystają z twojego doświadczenia?
– Tego nie mogę zdradzić. Co w drużynie, to zostaje w drużynie. Mogę tylko powiedzieć, że to są super utalentowani młodzi ludzie, którzy w przyszłości będą prowadzić tę reprezentację. Jestem o tym przekonany. Myślę, że ich kariery są dopiero na samym początku, a prognozy przed nimi naprawdę ogromne. Mocno im kibicuję i z całego serca wspieram.
Sport.RIRM