Proboszcz świata

Dziś mija dokładnie rok, gdy konklawe zebrane po rezygnacji Benedykta XVI na 265. Następcę św. Piotra wybrało ks. kard. Jorge Mario Bergoglio, arcybiskupa Buenos Aires. Choć w ciągu tego roku komentatorzy w najróżniejszy sposób usiłują scharakteryzować istotę tego pontyfikatu, jedno nie ulega wątpliwości: Papież z Argentyny jest świadkiem tego, że Kościołem rządzi Chrystus, a Następca św. Piotra jest tylko Jego narzędziem i sługą, który z charakterystyczną sobie prostotą potrafi „umacniać braci w wierze”.

W ciągu roku pontyfikatu Franciszek odbył jedną zagraniczną podróż apostolską do Brazylii (22-29 lipca) oraz trzy na terytorium Włoch, odwiedzając wyspę Lampedusa (8 lipca), Cagliari (22 września) oraz Asyż (4 października). Ogłosił jedną encyklikę („Lumen fidei”, 29 czerwca), jedną adhortację apostolską („Evangelii gaudium” – 24 listopada) oraz cztery listy apostolskie w formie motu proprio: o jurysdykcji Państwa Watykańskiego w sprawach karnych (11 lipca), o zapobieganiu „praniu” pieniędzy, finansowaniu terroryzmu i rozprzestrzenianiu broni masowego rażenia (8 sierpnia), zatwierdzający nowy statut instytucji finansowych Watykanu (15 listopada) oraz ustanawiający nową strukturę ekonomiczną Stolicy Apostolskiej i Państwa Watykańskiego (24 lutego).

Od chwili swego wyboru na Stolicą Piotrową Franciszek odwiedził trzy rzymskie parafie: św. Elżbiety i Zachariasza (26 maja), św. Cyryla Aleksandryjskiego (1 grudnia) oraz Najświętszego Serca Jezusowego na Castro Pretorio (19 stycznia 2014 r.). Warto dodać, że w pierwszą niedzielę po swoim wyborze przybył również do położonej na terenie Watykanu parafii św. Anny, gdzie przewodniczył Mszy Świętej.

Jeden raz, 12 maja 2013 r., Ojciec Święty przewodniczył uroczystościom kanonizacji, podczas której wyniósł do chwały ołtarzy trzy osoby. Odbył jeden konsystorz publiczny, podczas którego kreował 19 nowych kardynałów (22 lutego 2014 r.), w czasie dwóch uroczystości (24 października i 15 listopada 2013 r.) wyświęcił osobiście trzech nowych biskupów. Z kolei jeden raz udzielił święceń kapłańskich 10 diakonom (21 kwietnia 2013 r.).

W ciągu minionego roku Papież Franciszek przewodniczył ponad 60 liturgiom z udziałem ogółu wiernych, 55-krotnie spotkał się z wiernymi na placu św. Piotra na modlitwie „Anioł Pański”, a 39 razy na audiencji generalnej. Tyle statystyki. Bo przecież to nie one są najważniejszą pomocą do szkicu pierwszego roku pontyfikatu Papieża z Argentyny…

Wobec medialnej karykatury

Kardynał Jorge Maria Bergoglio wybrany został na Następcę św. Piotra 13 marca 2013 r. w piątym głosowaniu w drugim dniu konklawe, które zebrało się po rezygnacji Papieża Benedykta XVI. Jak wyjaśnił podczas pierwszej audiencji dla dziennikarzy, obranym imieniem nawiązał do św. Franciszka z Asyżu, w którym widział „człowieka ubóstwa, pokoju, kochającego i strzegącego stworzenia, w tym czasie, kiedy nasza relacja z rzeczywistością stworzoną nie jest zbyt dobra”. „Jakże bardzo chciałbym Kościoła ubogiego dla ubogich” – to zdanie Ojca Świętego Franciszka wielu dziennikarzy potraktowało jako programowe hasło pontyfikatu, najczęściej interpretując je według własnych potrzeb. Zaczęto więc mówić i pisać o „powrocie do Kościoła ubogiego”, przeciwstawiając Papieża z Argentyny niemal całej reszcie duchowieństwa, a przede wszystkim biskupom. Mówi się nawet o „Kościele Franciszka”, stojącym rzekomo w opozycji do „Kościoła instytucjonalnego”. Franciszek przedstawiany jest jako ten, który ma „zreformować” Kościół, przy czym reforma ta miałaby polegać przede wszystkim na ogołoceniu duchowieństwa z dóbr doczesnych, „poluzowaniu” odwiecznych norm moralnych, nie mówiąc już o zniesieniu celibatu czy dopuszczeniu kobiet do kapłaństwa. Jeśli przeanalizujemy przekazy medialne dotyczące pontyfikatu Franciszka, można odnieść wrażenie, iż nauczanie nowego Następcy św. Piotra skupia się przede wszystkim wokół nadużyć i bogactwa osób duchownych, zachęcając do piętnowania tych ostatnich. Tymczasem każdy, kto z uwagą śledzi papieskie nauczanie, bez trudu zauważy, że podobne tematy podejmowane są tylko w bardzo minimalnym zakresie i wyłącznie w odniesieniu do konkretnych sytuacji.

Media jakoś nie chcą dostrzec, że papieskie przesłanie nie jest kierowane wyłącznie do duchowieństwa, lecz do wszystkich ludzi dobrej woli. Franciszek nie nawołuje ich do pozbywania się dóbr doczesnych, lecz do uwolnienia się od ślepego przywiązania do zasobów materialnych, ograniczającego ludzką wolność i będącego bezpośrednią przyczyną niesprawiedliwości i ludzkich tragedii. Papież uczy nie tylko wrażliwości na kwestie społeczne, zwłaszcza na problem ludzi ubogich i najbardziej potrzebujących, ale nadzwyczaj często mówi o modlitwie, przebaczeniu i nawróceniu. Dziennikarze, którzy przykleili Franciszkowi etykietę „postępowca” i przemilczają wiele istotnych aspektów tego pontyfikatu, o tym jednak już nie wspominają. A chyba najważniejszym elementem papieskiego nauczania w minionym roku było przypomnienie, że prawdziwą siłą Kościoła nie jest bogactwo czy ubóstwo jego wiernych, lecz modlitwa i wierność Chrystusowi.

„Efekt Franciszka”

Od pierwszych chwil swego pontyfikatu Franciszek zyskał dużą popularność. Dowodzą tego wielkie liczby osób na spotkaniach. Dawno nie było ich tak wiele. Papież z Argentyny z pewnością wzbudził nowe „zainteresowanie” Kościołem katolickim. Myli się jednak ten, kto twierdziłby, że u wszystkich owo „zainteresowanie” wynika z przebudzenia zakorzenionego w sercu pragnienia zbliżenia się do Boga. Z pewnością dla wielu osób źródłem tego zainteresowania jest poszukiwanie sensacji, które przepowiadają media szukające we Franciszku przede wszystkim wsparcia dla własnych spraw. Niemniej jednak nie można nie dostrzec tzw. efektu Franciszka, którego dowiódł prof. Massimo Introvigno, włoski socjolog, zwracając między innymi uwagę na fakty, że coraz więcej osób powraca do Kościoła czy wzrosła liczba chętnych do stanu duchownego. O czym to świadczy? O tym, że Ojciec Święty jest przede wszystkim duszpasterzem, a dopiero w następnej kolejności Głową Państwa Watykańskiego. Dowodzą tego już same Msze św. odprawiane codziennie w watykańskim Domu św. Marty i głoszone tam kazania. Wskazują na to także poszczególne gesty czy często improwizowane przemówienia. Nie ulega wątpliwości, że choć Franciszek przemawia w sposób prosty, potrafi swoim przesłaniem dotrzeć do ludzi, do których bardzo często nie udaje się dotrzeć duchownym, przemawiającym – jak to kiedyś określił ks. kard. Zenon Grocholewski – „ponad głowami”. Na pewno jest to pewnego rodzaju sukces tego pontyfikatu. Jeśli jednak można mówić o „nowym stylu”, który Papież z Argentyny wprowadził do posługi Następcy św. Piotra, to tylko w pewnym zakresie. Aby się o tym przekonać, wystarczy obejrzeć nagrania filmowe z pierwszych miesięcy i lat pontyfikatu Jana Pawła II. Prostota Franciszka z pewnością nie pozostaje bez wpływu na tych, którzy na niego patrzą. Nie wolno jednak zapominać, że podobnie było z Janem Pawłem II. Nie jest to jedyne podobieństwo do Papieża z Polski.

Warto przypomnieć, że zaledwie kilkanaście godzin po swoim wyborze na Stolicę Piotrową Franciszek udał się do rzymskiej Bazyliki Matki Bożej Większej, by ofiarować Jej swoją nową posługę. Niedługo potem poprosił ks. kard. José Policarpo, patriarchę Lizbony, aby ten powierzył jego pontyfikat Matce Bożej Fatimskiej, co nastąpiło 13 maja 2013 roku. Dokładnie pięć miesięcy później, podczas obchodów Światowego Dnia Maryjnego, Ojciec Święty na placu św. Piotra dokonał aktu poświęcenia świata Niepokalanemu Sercu Maryi. Choć media całkowicie przemilczają maryjny rys pontyfikatu, to w nim właśnie widać szczególne podobieństwo duchowe obu wspomnianych Papieży. Wyraźnie widoczne jest ono też między innymi w stosunku do chorych i w odniesieniu do młodzieży.

Wypłynąć na głębię

Choć szczególny zachwyt nad Papieżem z Argentyny rozbrzmiewa w mediach liberalnych i lewicowych, po roku jego pontyfikatu nie trudno nie zauważyć, że Franciszek nie jest „rewolucjonistą” w tym sensie, w jakim chciałyby one go widzieć. Z pewnością nie wyjdzie naprzeciw oczekiwaniom tych komentatorów, publicystów i dziennikarzy, którzy na łamach środków społecznego przekazu starają się przekonać odbiorców, jakoby do czasu Papieża Franciszka Kościół katolicki błądził i dopiero teraz ma szansę wejść na właściwe tory. Rozczaruje również tych, którzy chcieliby, by zmienił nauczanie Kościoła na temat aborcji, eutanazji czy związków homoseksualnych, wprowadzając akceptację dla moralnego relatywizmu. Jeśli zaś – również w kontekście osób duchownych – tak wyraźnie wskazuje na wartość chrześcijańskiej pokory, to przede wszystkim po to, by zwrócić uwagę, jak istotne jest, by w czasach relatywizmu i konsumpcjonizmu u tych, którzy przepowiadają Ewangelię, nie było rozdźwięku między tym, co się głosi, a codziennym życiem, bo tylko w ten sposób można „wypłynąć na głębię”. Rok pontyfikatu Franciszka jest tego najlepszym dowodem.

Sebastian Karczewski

drukuj
Tagi:

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl