Dr T. Teluk: Hiszpanie pokazali czerwoną kartkę socjalistom. Po blisko pół wieku prawica znów ma szansę rządzić Hiszpanią

Po blisko pół wieku od rządów gen. Francisco Franco prawica znów ma szansę rządzić Hiszpanią. Wyborcy zdecydowanie zwracają się na prawo. Powód jest jeden: coraz bardziej agresywna i opresyjna polityka Komisji Europejskiej, która narzuca państwom narodowym swoją wolę. Często jest to realizacja politycznej woli Niemiec. Na takie dictum wiele krajów się nie godzi – powiedział dr Tomasz Teluk, prezes Instytutu Globalizacji oraz politolog, podczas wtorkowych „Aktualności dnia” w Radiu Maryja.

Centroprawicowa Partia Ludowa kierowana przez Alberto Nuneza Feijoo wygrała niedzielne wybory parlamentarne w Hiszpanii. Zdobyła 136 mandatów w 350-osobowym Kongresie Deputowanych. To o 47 miejsc więcej w porównaniu z wyborami z 2019 roku. [czytaj więcej]

– Wynik rzeczywiście jest historyczny. Po blisko pół wieku od rządów gen. Francisco Franco prawica ma znów szansę rządzić Hiszpanią. Wynik wyborczy jest troszeczkę rozczarowujący, ponieważ ludowcom nie udało się zebrać samodzielnej większości, nawet jeśli doliczymy do tego narodowo-katolicką partię Vox. Scenariusz polityczny Hiszpanii może się potoczyć różnorako: Hiszpanów mogą czekać kolejne wybory do Kortezów Generalnych, może to być rząd mniejszościowy prawicowy lub lewicowy. Istotne jest to, że Hiszpanie pokazali czerwoną kartkę socjalistom z PSOE [Hiszpańska Socjalistyczna Partia Robotnicza]. Nie chcieliby, by Pedro Sanchez rządził ponownie – powiedział dr Tomasz Teluk.

Hiszpanie zmagają się obecnie z wieloma problemami, które chcieliby rozwiązać także na poziomie politycznym.

– Nie radzą sobie z recesją, bezrobociem wśród młodych, nielegalną migracją, słabnącą pozycją międzynarodową (szczególnie na rzecz Maroka). Jej enklawy w Afryce są nieustannie atakowane przez migrantów. Są też problemy, z którymi nie radzi sobie Zachód, a więc inżynieria społeczna, nachalne promowanie praw LGBT – zauważył politolog.

Prezes Instytutu Globalizacji zwrócił uwagę, że w Europie do głosu zaczynają dochodzić partie prawicowe. Tak jest w Grupie Wyszehradzkiej, we Włoszech czy w krajach bałtyckich.

– Wyborcy zdecydowanie zwracają się na prawo. Powód jest jeden: coraz bardziej agresywna i opresyjna polityka Komisji Europejskiej, która narzuca państwom narodowym swoją wolę. Często jest to realizacja politycznej woli Niemiec. Na takie dictum wiele krajów się nie godzi (…). Wybory do Parlamentu Europejskiego, które odbędą się za niespełna rok [czerwiec 2024 r. – red.] mogą mieć bardzo ważne znaczenie. Kluczowa jest Grupa Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, ale konserwatyści mogą zdobyć więcej miejsc również w Europejskiej Partii Ludowej. To mogłoby oznaczać radykalną zmianę polityki Unii Europejskiej (…), szczególnie obszarów, które najbardziej doskwierają Europejczykom: polityka energetyczna, polityka migracyjna czy polityka obyczajowa nastawiona na zniszczenie tradycyjnej rodziny, a zastąpienie jej związkami osób tej samej płci. To mogłoby zostać zatrzymane – wskazał gość Radia Maryja.

Rozmówca podkreślił, że niezadowolenie z socjalistów rośnie także w Niemczech, którzy są wiodącą siłą polityczną w Europie.

– Rząd Olafa Scholza jest niepopularny, natomiast zyskuje prawicowa AfD [Alternatywa dla Niemiec], która posiada poparcie na poziomie 20 procent. Niewiele brakuje jej do liderującej CDU/CSU. Jeśli prawica doszłaby do władzy w Niemczech, to rzeczywiście polityka europejska miałaby szansę zmienić się na stałe – mówił politolog.

Cała rozmowa z dr. Tomaszem Telukiem dostępna jest [tutaj].

radiomaryja.pl