
Rodzinny dom dziecka w Bydgoszczy. Violetta i Adam Joppkowie: Nasza misja – dać dzieciom prawdziwą rodzinę i miłość
Całym sercem wspieramy te dzieciaki, całym sercem dążymy do ich rozwoju psychofizycznego i przygotowujemy je do pójścia w dorosłość. Są to bardzo poważne i wymagające obowiązki, które wzięliśmy na swoje barki, ale dajemy sobie radę ze wszystkim – mówią portalowi Polskifr.fr Violetta i Adam Joppkowie, którzy prowadzą rodzinny dom dziecka w Bydgoszczy i opiekują się oknem życia.
Violetta i Adam Joppkowie decyzję o założeniu rodzinnego domu dziecka podjęli kilka lat temu.
„W 2013 r., wspólnie z żoną, prowadziliśmy wiele akcji skierowanych do ludzi biednych oraz bezdomnych. Na naszej drodze życia spotkaliśmy ludzi, którzy prowadzili podobny rodzinny dom dziecka i zaszczepili w nas chęć pomagania dzieciakom” – podkreśla Adam Joppek.
Małżonkowie przeszli wszystkie szkolenia i zdobyli kwalifikacje, które były potrzebne.
„Jest to nasza życiowa misja, jesteśmy ogromnie szczęśliwi, z każdym dniem dzieje się tak coraz mocniej” – dodaje Adam.
Od 2014 r. przez ich rodzinny dom dziecka przewinęło się wiele dzieci. Obecnie mają ich dziewięcioro w wieku od 10 do 18 lat. Jest trójka dzieci niepełnosprawnych. Jak w każdej rodzinie zdarzają się problemy, szczególnie w okresie dorastania.
„My – jako rodzice – staramy się z nimi dużo rozmawiać i wtedy problem rozwiązujemy wspólnie. Nasze dzieci są naprawdę bardzo grzeczne. Absolutnie nie możemy na nie narzekać” – zaznacza Violetta Joppek.
Jak podkreślają państwo Joppkowie, „całym sercem wspieramy te dzieciaki, całym sercem dążymy do ich rozwoju psychofizycznego i przygotowujemy je do pójścia w dorosłość. Są to bardzo poważne i wymagające obowiązki, które wzięliśmy na swoje barki, ale dajemy sobie radę ze wszystkim – nie boimy się niepełnosprawności”. W ich rodzinie znalazły schronienie dzieci z orzeczeniami o niepełnosprawności (w tym dwoje z niepełnosprawnością w stopniu znacznym). Dzieci Violetty i Adama Joppek uczą się w trzech szkołach rozsianych na terenie miasta, w tym w Ośrodku Szkolno-Wychowawczym dla dzieci niesłyszących.
„Potrafimy się dzielić z innymi rodzinami, jest delikatnie mówiąc bardzo skromnie. W pomoc żywnościową dla innych wciągnęliśmy naszych wychowanków, którzy są w pieczy zastępczej, w naszym domu dziecka i przez to uczymy ich dobroci i miłosierdzia dla innych” – mówią państwo Joppkowie.
„To jest coś fantastycznego, bo wciąganie ich w taki wolontariat, w pomoc innym, bardziej potrzebującym, schorowanym, biednym ludziom da wspaniałe rezultaty w ich dorosłym życiu. Jeżeli ktoś jest nauczony pomagania od najmłodszych lat, to jako dorosły również będzie niósł innym pomoc” – dodają.
Jak funkcjonuje rodzinny dom dziecka?
Dziecko, trafiając do rodzinnego domu dziecka, przebywa w nim do ukończenia szkoły lub studiów, gdy osiąga wiek 25 lub 26 lat. Później powoli się usamodzielnia. Państwo Joppkowie mają w planach rozbudowę domu, aby stwarzać podopiecznym jak najbardziej komfortowe warunki.
„Mamy w planie dobudować przy naszym domu jeszcze cztery pokoiki, w których te dzieci, po ukończeniu swojej edukacji, mogłyby u nas zamieszkać do czasu usamodzielnienia się, czyli poszukania dobrej pracy, ukończenia zawodu i wówczas dziecko na własną rękę może sobie czegoś szukać” – mówi portalowi Polskifr.fr Violetta Joppek.
Do 18 roku życia dzieci państwo Joppkowie mają status tzw. „opiekuna prawnego”, które daje im m.in. możliwość decydowania o wyborze szkoły czy opieki medycznej dla dziecka.
„Dzięki temu możemy również wysyłać nasze dzieci na letnie kolonie. To prawo rodzicielskie jest nam nadane przez sąd i dlatego możemy decydować o dalszym losie każdego dziecka, które jest z nami” – mówi Violetta.
Okno życia
Państwo Joppkowie czuwają też nad Oknem życia.
„Decyzję podjęliśmy wspólnie w rodzinie, widząc, co współcześnie dzieje się z takimi bezbronnymi maleństwami. Za zgodą Caritasu mogliśmy dokonać otwarcia w Bydgoszczy Okna życia, które zostało uroczyście poświęcone” – mówi Violetta.
Do tej pory nie pojawiło się w nim jeszcze żadne dziecko, mimo to państwo Joppkowie cieszą się, że to Okno stwarza alternatywę w kryzysowej sytuacji.
„Nie znamy tych dramatów, być może to jakiś szok poporodowy czy inne przyczyny, z którymi matka sobie nie radzi. Nie nam tu oceniać. Lepiej jest, kiedy matka ma możliwość przynieść dziecko do Okna życia, niż żeby miała zrobić temu dziecku jakąś krzywdę” – zaznacza Violetta.
Gdyby w Oknie życia pojawiło się dziecko, zadaniem państwa Joppków jest odebranie dziecka, doraźne zaopiekowanie się nim, a następnie zgłoszenie sprawy na pogotowie, policję i do ośrodka do spraw adopcyjnych.
„Kiedy przyjeżdża pogotowie i zabiera od nas to dziecko z Okna życia, w tym momencie kończy się nasza doraźna pomoc. Dziecko jest zabierane do szpitala, następnie przechodzi gruntowne badania” – wyjaśnia Violetta Joppek.
Państwo Joppkowie zachęcają do podejmowania działań w obronie życia, w tym do zakładania rodzinnych domów dziecka.
„Jeśli ktoś z was rodziców chciałby poświęcić się takiej służbie, to trzeba przyznać, że jest to supermisja – zaoferowanie dziecku prawdziwej rodziny, ciepła i miłości” – podsumowują rozmówcy portalu Polskifr.fr.
Polskifr.fr