fot. Tomasz Strąg

Ks. kard. G. Müller: „Odmawianie sakramentów z powodu pandemii jest działaniem przeciwko Duchowi Świętemu”

6 grudnia kardynał Gerhard Müller udzielił wywiadu dla działającego w Wiedniu Instytutu św. Bonifacego. Niemieckojęzyczna prasa, cytująca niektóre jego fragmenty, była oburzona. Oto obszerne tłumaczenie, które pozwala zrozumieć przyczynę takiej reakcji. Chociaż niektóre pytania odnoszą się do tego, co dzieje się w Austrii, odpowiedzi są aktualne wszędzie: kardynał wziął w obronę sumienia „zwykłych ludzi”, znajdujących się wobec niepokojącej totalitarnej zmiany pożądanej przez elitę, która w pandemii znajduje doskonałą okazję do pełnej realizacji swego urojonego programu.

Zdarzało się niestety, że podczas pandemii biskupi i księża zamykali kościoły i odmawiali wiernym sakramentów. Jak Eminencja ocenia takie decyzje?

Chrystus powierzył Apostołom misję głoszenia Ewangelii i przekazywania łaski Bożej poprzez siedem sakramentów. Taka jest misja Kościoła. Oczywiście podczas katastrofy musimy także dostosować się do okoliczności i unikać tego, co jest dla zdrowia organizmu niebezpieczne. Zawsze tak robiliśmy. Ale generalne odmawianie sakramentów jest bezpośrednią przemocą wobec Chrystusa. Nieraz mam wrażenie, iż najważniejsi przedstawiciele Kościoła traktują go jedynie jako organizację humanitarną, dającą pocieszenie i ludzką pomoc; w takim myśleniu widać brak wiary w Jezusa Chrystusa, Słowo Wcielone, Syna Bożego, który przyszedł na ten świat jako powszechny Zbawca ludzkości. Tak naprawdę Kościół jest sakramentem zbawienia w Jezusie Chrystusie i dlatego nawet w sytuacjach kryzysowych jak zarazy, jakie miały miejsce w przeszłości, dobrzy kapłani nigdy nie uchylali się od narażania się na niebezpieczeństwo, głosząc, iż bardziej cenią życie wieczne niż doczesne. Choćbyśmy byli nawet w stanie przedłużyć to doczesne życie, unikając chorób, to jednak nigdy zdołamy wyeliminować ludzkiej śmiertelności. I właśnie na to Chrystus przyniósł odpowiedź: zwycięża grzech i śmierć. Dlatego biskupi, jeśli trzymają wiernych w ogóle z dala od sakramentów, działają – można powiedzieć – przeciw Duchowi Świętemu, przeciw nadprzyrodzonej nauce, sumieniu i wbrew swej misji.

Dotyczy to również przykazania uświęcenia niedzieli: „pamiętaj abyś dzień święty święcił” – oraz „to czyńcie na moją pamiątkę”. Właśnie poprzez Eucharystię celebrujemy świętowanie niedzieli. To jest bezpośrednie przykazanie Chrystusa, Głowy Kościoła. Dlatego biskup nigdy nie może dyspensować od świętowania niedzieli. Może tylko ogólnie powiedzieć, że jeśli okoliczności zewnętrzne są tak poważne, że nie można uczestniczyć, wtedy jest się zwolnionym, ale także zobowiązanym do „odzyskania” niedzielnej liturgii przy najbliższej okazji. Dotyczy to oczywiście osób zdrowych; jeśli ktoś jest chory, może zostać w domu. W takim właśnie przypadku sensowne jest uczestnictwo w uroczystości z domu za pośrednictwem mediów, w sposób wirtualny. Jednak ta forma nie ma skuteczności łaski, nie działa „ex operato” (mocą sakramentu – przyp. tłum.), jak to się dzieje, gdy uczestniczy się w celebracji. Taka forma jest jedynie pomocą, wsparciem dla indywidualnej wiary. Biskupi i księża powinni o tym wiedzieć, o ile nie spali na wykładach z teologii lub jeśli nauczywszy się, z własnej winy nie zapomnieli o tym.

Rośnie podział na osoby zaszczepione i nieszczepione; ci ostatni są coraz częściej traktowani jak kozły ofiarne. Czy Eminencja mógłby do tego się odnieść?

Faktycznie, sytuacja jest poważna, gdy społeczeństwo jest ideologicznie podzielone w kluczu retoryki walki klas. Wówczas wróg lub ten kto myśli inaczej, musi zostać wyeliminowany lub wyłączony z walki. Tymczasem właśnie w sytuacjach kryzysowych musimy być zjednoczeni. Również w tej sytuacji należy wysłuchać ekspertów, aby zastosować odpowiednie środki zmniejszające zagrożenie życia. Ale nie sądzę, aby to politycy mieli odpowiednie rozwiązania na pokonanie koronawirusa jako choroby. Panuje pewien chaos, nieporządek, który z jednej strony wynika z niewystarczającej wiedzy o niebezpieczeństwach i skutkach tego wirusa, a z drugiej z rodzącego się pragnienia wykorzystania tej okazji do wtłoczenia ludzi pod całkowitą kontrolę i do zbudowania rządu opartego przede wszystkim na kontroli, jak mówią sami zwolennicy polityki Wielkiego Resetu. Jeden z nich, Klaus Schwab, mówi, że koronawirus jest szansą. Wielu ludzi umiera, jest wielu chorych, wiele osób doświadcza różnych życiowych ograniczeń, wielkie szkody poniosła gospodarka, dzieci nie mogą chodzić do szkoły, co przecież będzie miało długotrwały szkodliwy wpływ na ich psychikę i ducha. Tymczasem na tronie bogactwa zasiadają ludzie, których te codzienne problemy nie dotykają, a którzy uroczyście ogłaszają, że jest to okazja do realizacji ich programu. Jest to program oparty na oszustwie. Sądzą bowiem, że teraz (przy pomocy nowoczesnych środków komunikacji) możliwe będzie dokonanie czegoś w rodzaju nowego stworzenia, że będą mogli stworzyć nowego człowieka na swój obraz i podobieństwo. A ja nie chciałbym zostać stworzony i zbawiony na obraz i podobieństwo Klausa Schwaba, Billa Gatesa, Sorosa lub innych tego typu ludzi, którzy sami zgromadzili mnóstwo pieniędzy, ale wzywają innych do oszczędnego, prostego życia, kiedy to oni sami latają do Glasgow (szczyt klimatyczny, jaki odbył się od 31 października do 13 listopada 2021 r – przyp. tłum.) swoimi prywatnymi odrzutowcami. A potem nakładają na masy – jak sami je nazywają – restrykcje i ograniczenia. Nawet politycznie rzecz biorąc, nie ma to już nic wspólnego z demokracją, w której każdy człowiek ma równe prawa. To stara strategia dzielenia ludzkości między małą samozwańczą elitę, bogatych, rozkazujących, rządzących, uprzywilejowanych z jednej strony i dużą masę z drugiej, która musi być posłuszna. W ramach tej strategii głosi się, że każda inicjatywa wynikająca z własnej refleksji powinna być karana nieproporcjonalnie wysoką grzywną lub nawet więzieniem.

Kongregacja Nauki Wiary dała jasno do zrozumienia, że ​​szczenienia nie mogą być obowiązkowe. Taki obowiązek zostanie wkrótce wprowadzony w Austrii. Co Eminencja o tym sądzi?

Myślę, że w skrajnej sytuacji kryzysowej, gdy wszystkie konsekwencje dają się jasno przewidzieć, wówczas władza publiczna może z etycznego punktu widzenia wprowadzić obowiązek szczepień. I tak zrobiono ze szczepionką przeciwko ospie, gdzie było jasne, że nie będzie żadnych poważnych skutków ubocznych, nawet w dłuższej perspektywie czasu. My jednak nie jesteśmy w takiej sytuacji: wszystko jest niejednoznaczne. Sami politycy spowodowali ogromny chaos, zarówno w zakresie informacji, jak i w wymiarze podejmowanych działań. Nie zrealizowano złożonych obietnic. Teraz przepraszają, mówiąc, że wówczas nie można było tego przewidzieć. Ale jeśli pewnych rzeczy nie da się przewidzieć, to nie wolno składać obietnic. Trzeba natomiast uznać, że błądzimy po omacku i że możemy robić tylko to, za co teraz możemy wziąć odpowiedzialność. Ale nie możemy posunąć się do tego, aby podporządkować sobie całe społeczeństwo. Prawo do wolności oraz prawa człowieka zostały sformułowane właśnie po to, aby chronić nas przed państwem. Dlatego tym bardziej problematyczne jest to, że to właśnie te silne władze, przeciwko którym prawa te zostały sformułowane – a są to prawa należące do ludzkiej natury – decydują o tym, kiedy, w jaki sposób i w jakim zakresie pozostają one w mocy, a nawet bywają zniesione. Niestety nie możemy już ufać naszym sądom i naszemu prawu konstytucyjnemu, bo ci zasiadający tam ludzie, są nominowani przez polityków, a więc są od nich zależni. Należy stwierdzić, że chociaż bardzo popieramy trójstronny podział władz, to w praktyce zasada ta jest nieobecna. Sądy muszą być prawdziwie niezawisłe i osądzać zgodnie z prawem i sprawiedliwością, a nie według trendów społecznych opartych na opiniach, które te same elity chcą propagować. Problem występuje już na uczelniach prawniczych, gdzie dominują ideologie feminizmu, LGBT i agenda Wielkiego Resetu. Ci zaś, którzy myślą w sposób wolny, są karani i prześladowani. Niestety, na uniwersytetach, w instytucjach publicznych, w środkach masowego przekazu i w gazetach zadomowiło się „jedynie słuszne” myślenie, mentalność politycznej poprawności, „kultura anulowania” (cancel culture), rozmaite neofaszystowskie, neokomunistyczne przepisy i totalitarny sposób myślenia. Żaden dziennikarz nie może swobodnie mówić o tym co się dzieje: jeśli nie wpisuje się w oczekiwanie tego, co należy głosić. Zostaje zwolniony lub koledzy wywierają na nim taką presję, która zmusza go do odejścia. Dlatego nie jest to tylko kryzys zdrowotny, ale jest to również kryzys demokracji i wolności myślenia. Nie należy oczekiwać że najbogatsi ludzie na świecie figurujący na liście Forbesa, ze swoją wizją człowieka, z poczuciem władzy absolutnej, z nastawieniem jedynie na konsumpcję i zysk, staną się zbawcami świata, popierającymi filozofię i teologię. Ich podejście nie ma nic wspólnego z godnością osoby, człowieka stworzonego przez Boga dla wolności i rozumu.

Pomimo deklaracji Kongregacji Nauki Wiary, arcybiskup Lackner [biskup Salzburga i przewodniczący Konferencji Episkopatu Austrii, przyp. red.] mówił o moralnym obowiązku zaszczepienia się. Co Eminencja o tym sądzi?

Myślę, że to jego osobista opinia i nie powinien wykorzystywać swojej pozycji biskupa do wywierania presji moralnej. Biskup powinien głosić w świecie Ewangelię i zasady etyczne, takie jak obrona życia, walka z aborcją, z eutanazją […]. To są wielkie wyzwania dla Kościoła i całego społeczeństwa. Powinniśmy się na tym skupić i nie usprawiedliwiać moralnie bałaganu, jaki stwarzają politycy. Nie istnieje żaden moralny obowiązek szczepień. Generalnie w demokracjach istnieje np. obowiązek służby wojskowej w obronie swojego narodu […]; ale we współczesnych państwach zdecydowaliśmy, szanując obowiązek obrony swojego narodu, iż każdy we własnym sumieniu powinien decydować, czy zrobić to przy pomocy broni, czy też podjąć w sumieniu decyzję, że się nie będzie strzelało do innych ludzi. W tym przypadku mamy więc klauzulę sumienia. I teraz musi to zostać rozszerzone również na kwestię obowiązku szczepień, właśnie dlatego, że nie wszystkie czynniki są jasne, w tym to, jakie będą skutki uboczne dla zdrowia. Każdy musi mieć możliwość, aby rozwiązać ten problem przy pomocy własnego lekarza, ponieważ w gruncie rzeczy o sytuacji zdrowotnej nie mogą decydować politycy, którzy mają tak niewielką wiedzę z zakresu medycyny i farmakologii. Nie sądzę, abym jako biskup posiadał jakieś szczególne umiejętności medyczne lub wiedzę wirusologiczną. Musimy dobrze rozważyć moralne zobowiązania, jakie wynikają z tej sytuacji i odnieść je do naszego sumienia. Wywieranie presji na czyjeś sumienie jest błędną drogą. Należy tak formować sumienia, aby każdy człowiek mógł działać w wolności przed Bogiem i  aby z czystym sumieniem mógł podejmować decyzję.

Kanclerz Karl Nehammer (kanclerz Austrii – przyp. tłum.) deklaruje się jako katolik; jednak woli środki dyktatorskie. Czy te dwie pozycje są do pogodzenia?

Nie znam go osobiście i nie mogę publicznie ani go bronić, ani oskarżać. Nie jest to zadaniem duszpasterza. Dobrze jeśli w polityce są ludzie, którzy wyznają swoją wiarę; jednak z tego powinno wynikać również to, że działają oni zgodnie z katolickimi zasadami. Nie oczekujemy, że katoliccy politycy staną się swoistym „katolickim lobby”, ale że będą opierać się na naturalnych prawach etycznych. […] Demokracja nie bierze automatycznie pod uwagę tego, co większość uznaje za dobre, ale to raczej większość musi czynić to, co jest dobre. W tym sensie zaangażowanie polityczne jest dobre. Ważne jest, aby katoliccy politycy pozwalali się formować, a nie jak np. Biden, zabiegali o „zaświadczenie” od Papieża, że ​​są dobrymi katolikami, choć w rzeczywistości narażają życie wielu nienarodzonych dzieci, nie podejmując żadnych działań w tym celu, aby unikać brutalnego mordowania wielu dzieci w łonach ich matek. To kłóci się z byciem katolikiem. Gdy ktoś przystępuje do Komunii Świętej i jednoczy się z Chrystusem, może być tylko i wyłącznie za życiem i nie powinien czynić zła.

W Austrii jest coraz więcej strajków spowodowanych zapowiadanym wprowadzeniem obowiązku szczepień. Czy katolik może w nich uczestniczyć?

Jest to słuszne. Każdy obywatel ma prawo sprzeciwić się środkom podejmowanym przez rząd. Musimy jednak upewnić się, że w czasie tego sprzeciwu wobec tych przemocowych środków, nie będą miały miejsca kolejne akty niesprawiedliwości, raniące ludzi tak poprzez działania, jak i słowa. W naszych myślach, słowach i czynach powinniśmy reagować po chrześcijańsku; jesteśmy szczególnie zobowiązani do ukazywania naszych pomysłów i opinii oraz wiary w sposób, który nie tworzy dalszych podziałów. Być może dojdzie do tego, że za naszą mocną i silną wiarę będziemy płacić cierpieniem, a może nawet i męczeństwem. W imię naszej wiary musimy odrzucić również złe słowa, nie chcemy bowiem reagować jak nasi nieprzyjaciele, ponieważ mamy ich kochać. Dlatego bardzo ważne jest, aby bronić swojego stanowiska przy pomocy argumentów oraz abyśmy mieli świadomość swoich praw obywatelskich, abyśmy zajmowali stanowisko, które nie będzie oskarżało innych, aby nie dochodziło do dalszej eskalacji. Naszą zasadą jest, że lepiej cierpieć niesprawiedliwość niż ją wyrządzać. Ale każdy obywatel, katolik czy niekatolik, chrześcijanin czy niechrześcijanin, ma podstawowe prawo do sprzeciwu wobec zarządzeniom państwa. Żaden rząd, który określa się jako demokratyczny, nie może żądać, aby jego narzędzia zostały uznane za metafizycznie konieczne, nie może oczekiwać, że zostaną opatrzone błogosławieństwem lub namaszczone boskim autorytetem. Rządzący są ulepieni z takiej samej gliny jak i wszyscy ci, którzy mają odmienne zdanie! Należy zachęcać rządzących do umiarkowania. Zawsze po dojściu do władzy politycy mają pokusę, by jej nadużywać. Możni tego świata często nadużywają swojej siły. W takich sytuacjach nie możemy po prostu stwierdzić, że jesteśmy w demokracji, legitymizując w ten sposób wszystko, co się dzieje. Jeśli już, to właśnie dlatego, że żyjemy w demokracji, sprawujący władzę powinni tłumaczyć się wobec ludzi. Dlatego to należy poddać się głosowaniu, a nasze konstytucje, zachodnich państw demokratycznych, muszą być przestrzegane. Konstytucja nie mówi jedynie tego, co sądzi większość lub co mówią politycy lub gazety, a czemu wszyscy inni muszą się podporządkować milcząc, zamykając oczy, uszy, usta i nos, zakładając na twarz maskę. Natomiast budowę państwa należy zacząć od obywateli, którzy stoją ponad politykami. Nasze sumienie jest ponad władzą polityczną, która jest władzą doczesną, ograniczoną do spraw tego świata i nie może zobowiązać człowieka w jego sumieniu, tak jak natomiast może to uczynić Bóg, który jest wieczną miłością i życiem wiecznym. W relacji z Bogiem jesteśmy wolni; z drugiej strony w relacjach z ludźmi często musimy zapracować na swoją wolność.

(tłum. O. Witold Hetnar CSsR)

za: portal La nuova bussola quotidiana (https://lanuovabq.it)

drukuj
Tagi:

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl