fot. ks. prof. Walcemar Cisło

[NASZ TEMAT] Ks. prof. W. Cisło: Ks. abp Henryk Hoser zawsze miał czas, by zatroszczyć się o swój umiłowany Kościół w Afryce

Zawsze znajdował czas, by zatroszczyć się o swój umiłowany Kościół w Afryce – tak ks. abp. Henryka Hosera SAC wspomina ks. prof. Waldemar Cisło. W Rwandzie, miejscu, w którym były ordynariusz warszawsko-praski posługiwał przez wiele lat. Papieskie Stowarzyszenie Pomoc Kościołowi w Potrzebie wybudowało tam Kaplicę Pojednania, która jest wołaniem o pokój między Tutsi i Hutu.

W dniach 19-20 sierpnia odbędą się uroczystości pogrzebowe ks. abp. Henryka Hosera SAC, byłego ordynariusza diecezji warszawsko-praskiej. W bazylice katedralnej św. Michała Archanioła i św. Floriana Męczennika Mszy św. pogrzebowej przewodniczył będzie ks. kard Kazimierz Nycz. Homilię wygłosi metropolita gdański ks. abp Tadeusz Wojda.

W 1975 roku ks. abp Henryk Hoser wyjechał na misję do Rwandy. Rok przed pobytem w Afryce spędził w Paryżu, gdzie uczył się języka rwandyjskiego oraz poznawał medycynę tropikalną. Był lekarzem i duszpasterzem. Uczył nas wszystkich wrażliwości na Kościół w Afryce – mówi w rozmowie z portalem Radia Maryja ks. prof. Waldemar Cisło, dyrektor sekcji polskiej Papieskiego Stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie.

– Przy okazji organizowania Dnia Solidarności z Kościołem Prześladowanym przekonaliśmy się, że jest wybitnym ekspertem, jeśli chodzi o Afrykę. Zawsze, także wtedy, gdy został już arcybiskupem, znajdował czas, aby zatroszczyć się o jego umiłowany Kościół w Afryce – zwraca uwagę ks. prof. Waldemar Cisło.

Po śmierci ks. abp. Henryka Hosera nasiliły się pod jego adresem oskarżenia o ciche przyzwolenie na ludobójstwo w Rwandzie. To nieprawdziwe zarzuty – zaznacza dyrektor sekcji polskiej PKWP.

– To kapłan, który mimo ogromnego oddania dla Kościoła i misji, ze względu na swoją pracę w Rwandzie i ludobójstwo, do którego doszło, wiele wycierpiał. Prawda jest taka, że opuścił kraj, zanim jeszcze doszło do największej tragedii – wskazuje ks. prof. Waldemar Cisło.

Sam ks. abp Henryk Hoser mówił po latach, że gdyby był wtedy na miejscu w Rwandzie, na pewno by zginął. Był lekarzem, więc ruszyłby z pomocą do rannych. W czasie największego dramatu, którego ofiarą padło setki tysięcy ludzi, za wspieranie rannych groziła śmierć. W takich okolicznościach zginęło wielu kapłanów.

Dyrektor sekcji polskiej Papieskiego Stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie wskazuje, że polscy misjonarze wykonali ogromną pracę w Rwandzie. W miejscowości Kabuga pallotyni prowadzą sanktuarium Miłosierdzia Bożego. Zgromadzenie Sióstr od Aniołów opiekują się hospicjum w Rwandzie. Ks. prof. Waldemar Cisło odwiedził te miejsca. Był też w Kibeho, miejscu objawień Maryjnych, uznanych przez Kościół. Dyrektor sekcji polskiej PKWP przywołał postać ks. Zbigniewa Pawłowskiego SAC.

– Wspólnie z nim udało nam się wybudować w Rwandzie Kaplicę Adoracji. To Kaplica Pojednania, dar od Kościoła w Polsce. Dla tak zranionego kraju jest to piękny symbol wołania o pokój i pojednanie – mówi ks. prof. Waldemar Cisło.

W Rwandzie posługują też Siostry Franciszkanki Służebnice Krzyża z Lasek. Prowadzą ośrodek dla albinosów i niewidomych dzieci. W Afryce, także w Rwandzie, to szczególnie potrzebna posługa, bo albinosi często są mordowani. Różne części ciała tego dziecka są traktowane jak amulety. Bardzo trudno jest przyjść im z ratunkiem.

TV Trwam/radiomaryja.pl

drukuj