fot. pixabay

[Jestem w Kościele] Wojna nie tylko Putina

Wiele osób, wydawałoby się, że nawet poważnych, opowiada w ostatnim czasie, że odpowiedzialność za wojnę, którą rozpętała Rosja na Ukrainie, ponosi wyłącznie Władimir Putin, no może ewentualnie jeszcze reszta elity rządzącej. Tymczasem nic bardziej mylnego, bo swoje cegiełki do tej rzezi niewinnych dokłada masa innych osób, firm czy państw.

Tezę o wyłącznej odpowiedzialności Władimira Putina lansował m.in. kanclerz Niemiec Olaf Scholz. Argumentował w ten sposób, że nie można konsekwencjami obarczać zwykłych Rosjan. A przecież wystarczy wspomnieć wielotysięczne manifestacje nikogo innego, tylko właśnie tych szarych Rosjan. Także sondaże przeprowadzane wśród narodu rosyjskiego pokazują, że miażdżąca większość obywateli Rosji wspiera wojenne działania Putina.

Skoro tak jest, to sankcje i inne negatywne skutki wojny muszą odczuć nie tylko rządzący i oligarchowie, ale ci właśnie zwykli Rosjanie. Być może tylko tak radykalne pogorszenie poziomu ich życia sprawi, że ockną się oni z propagandy Kremla. Skoro nic nie szkodzi im na przeszkodzie, aby wspierać mordowanie cywilów na Ukrainie pod przykrywką „specjalnej operacji wojskowej”, to muszą poczuć cierpienie, które i tak przecież nie równa się temu, co przeżywają Ukraińcy.

Ktoś powie – co ja, księgowy/rolnik/kasjerka/pielęgniarka, mogę w tej sytuacji zrobić. Ano choćby bojkot konsumencki, czyli zaprzestanie kupowania produktów nie tylko rosyjskich firm, ale też tych zagranicznych koncernów, które z Rosji nie wyszły. To rzeczywiście działa, bo ostatnie dane pokazują, że obroty firm, które postanowiły nie zrywać współpracy z rosyjskim rynkiem widocznie zmalały. Działa także presja wywierana m.in. w mediach społecznościowych i napiętnowanie tych koncernów, które nie widzą problemu w dalszym działaniu w Rosji. Niektóre z nich w wyniku takich działań zmieniły zdanie, więc to pokazuje siłę tego rodzaju nacisku.

Musimy sobie uświadomić, że to nie są puste ani symboliczne gesty, tylko odmówienie współpracy ze złem. To wręcz moralny obowiązek każdego człowieka dobrej woli. Szczególna jest tu odpowiedzialność rządów państw. Dalsza gospodarcza współpraca z Rosją oznacza tak naprawdę finansowanie wojny. Od jej rozpoczęcia Europa zapłaciła Putinowi za ropę naftową kwotę ponad 6 miliardów euro. To olbrzymie pieniądze, które Rosja przeznacza m.in. na mordowanie niewinnych osób. Trzeba to jak najszybciej zatrzymać, bo za sprawą gospodarczych kontraktów krew jest na rękach wszystkich ekonomicznych partnerów Rosji. Niektórzy argumentują tutaj, że nie da się z dnia na dzień wprowadzić embarga na import wszystkich rosyjskich produktów, zwłaszcza paliw, bo zależność niektórych państw od rosyjskich surowców jest zbyt duża. Ktoś jednak do tego doprowadził i niech nikt nie mówi, że można było się łudzić pokojowym nastawieniem Putina.

Oczywiście takie radykalne kroki będą bolesne – ceny paliw czy ogrzewania zapewne skoczą mocno do góry, co wszyscy odczujemy. Czy jednak jest inne moralne wyjście z tej sytuacji? Czy biznes jest ważniejszy od ludzkiego życia? Jeśli protestujemy przeciw barbarzyńskim działaniom Rosji, jeśli chcemy pomagać Ukraińcom i jeśli nie chcemy, żeby podobny los spotkał i nas, to musimy być gotowi na poświęcenia. I mówiąc my nie mam na myśli wyłącznie nas, Polaków, ale cały cywilizowany świat. Łatwo jest nazywać Putina zbrodniarzem wojennym, ale te słowa w pojedynkę praktycznie nic nie znaczą. Jeśli wraz z nimi nie idą radykalne antyrosyjskie działania (proporcjonalnie do tego, co może zrobić własnymi siłami konkretny obywatel, rząd czy organizacja), to taka postawa jest przyzwoleniem na zło, które tylko dlatego się tak rozpanoszyło, bo ludzie (szczególnie ci u władzy) byli wobec niego zbyt tolerancyjni i łagodni, a wręcz się z nim układali. Oby ten błąd się już nie powtórzył.

 

Wojciech Grzywacz/radiomaryja.pl

drukuj
Tagi: ,

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl