UOP winny tragedii z Gdańska? Sprawa trafiła do prokuratury
Prokuratura Krajowa zbada sprawę wybuchu gazu w jednym z bloków w Gdańsku w 1995 roku. Tragiczny wybuch mógł być efektem pracy Urzędu Ochrony Państwa. O sprawie informował kilka dni temu prof. Sławomir Cenckiewicz, wiceszef Kolegium Instytutu Pamięci Narodowej.
W związku z tym, że udział w tragicznym zdarzeniu mógł mieć Urząd Ochrony Państwa, prokuratura krajowa z urzędu podjęła czynności sprawdzające – mówi Ewa Bialik, rzecznik Prokuratury Krajowej.
– Prokuratorzy będą ustalali, czy pojawiły się nowe fakty, nowe zdarzenia dotyczące przebiegu zdarzenia z 17 kwietnia 1995 roku w Gdańsku, a także, czy w trakcie tego zdarzenia lub bezpośrednio po nim funkcjonariusze Urzędu Ochrony Państwa podejmowali jakieś działania niezgodne z prawem – informuje Ewa Bialik.
Z informacji zebranych przez prof. Sławomira Cenckiewicza wynika, że oficerowie UOP chcieli dostać się do mieszkania płk Adama Hodysza, byłego funkcjonariusza SB (później UOP). Pułkownika podejrzewano o przetrzymywanie dokumentów agenta Bolka.
Może to potwierdzić dokument, do którego dotarł wiceszef kolegium IPN. Chodzi o wniosek dowodowy funkcjonariusza UOP Zbigniewa Grzegorowskiego, w którym wspomina on że w mieszkaniu Hodysza odnaleziono w czasie tragedii dokumenty byłej SB.
Przypomnijmy, 17 kwietnia 1995 roku doszło wybuchu kamienicy przy ul. Wojska Polskiego w Gdańsku. Zginęły wówczas 22 osoby.
RIRM