Przedszkolaki mogą nie mieć zajęć dodatkowych
Od 1 września przedszkolaki mogą mieć ograniczony dostęp do zajęć dodatkowych, takich jak rytmika, język angielski czy taniec. Powodem jest nowelizacja ustawy o systemie oświaty.
Zgodnie z ustawą opłata za każdą dodatkową godzinę pobytu malucha w przedszkolu – powyżej pięciu godzin bezpłatnych – wyniesie nie więcej niż jeden złoty. W założeniu ma to wyrównać szanse edukacyjne dzieci. Jednak w praktyce może m.in. pogłębić różnice rozwojowe między dziećmi, które przebywają w przedszkolach prywatnych a tymi, które spędzają czas w przedszkolu publicznym.
Złotówka ma bowiem wystarczyć także na zajęcia dodatkowe, a te są bardziej kosztowne. Z kolei samorządy nie są w stanie wspomóc finansowo wszystkich ofert edukacyjnych wybieranych dotychczas przez rodziców dla swoich dzieci. Taka sytuacja wymaga pilnej naprawy – mówi poseł Marzena Wróbel z sejmowej komisji edukacji. To oczywiste, że zajęcia dodatkowe dla dzieci nie powinny być ograniczane.
– Dobre przedszkole w tej chwili to takie przedszkole, w którym się uczy i rytmiki, i zajęć z języka z angielskiego. Właśnie dlatego chodziło wszystkim o upowszechnienie edukacji przedszkolnej, by dzieci jak najszybciej mogły się uczyć m.in. angielskiego. W tej chwili jest to tragiczne nieporozumienie, że ze względów prawno – finansowych będzie to niemożliwe i to w sytuacji, kiedy państwo teoretycznie pomaga gminom i rodzicom. Jest to pomoc – najdelikatniej rzecz ujmując – dziwna – powiedziała Marzena Wróbel.Poseł Marzena Wróbel zapowiada interpelację poselską w tej sprawie; nie wyklucza także, że potrzebne będzie przeprowadzenie szybkiej nowelizacji ustawy. Brak działań naprawczych może skutkować pogłębieniem różnic edukacyjnych – mówi.
– Upowszechnienie edukacji przedszkolnej miało zwiększyć szansę zwłaszcza dzieci z rodzin niezbyt zamożnych albo średnio zamożnych, które nie mogą sobie pozwolić na dość drogie przedszkola prywatne. Chodziło o to, by wyrównać szanse edukacyjne. W tej sytuacji jednak dysproporcje edukacyjne na najwcześniejszym etapie kształcenia się zaburzą. Powstaną jeszcze większe różnice niż do tej pory. W związku z tym konieczne jest interpretowanie. Powinno do tego dojść jak najszybciej. Sądzę, że ministerstwo zdawało sobie sprawę z tych ograniczeń i nie podkreślało tego w trakcie debaty – dodała Marzena Wróbel.RIRM