Prof. M. Ryba o planach likwidacji Funduszu Kościelnego: To atak łamiący zasady praworządności, ale także działanie populistyczne, na pokaz dla radykalnej lewicy

Chodzi o to, by w jakiś sposób spektakularnie uderzyć w Kościół. To jest hasło antyklerykalne, które miało zadowalać radykalny elektorat, dlatego pojawiło się na Lewicy, w Platformie czy u Hołowni. To atak łamiący zasady praworządności, ale także działanie populistyczne, na pokaz dla radykalnej lewicy, by rzucić im po wyborach jakieś „mięso”; by ucieszono się, jak to „dołożyliśmy” najpierw PiS-owi, teraz Kościołowi – zwracał uwagę prof. Mieczysław Ryba, historyk, politolog i wykładowca akademicki, w czwartkowych „Aktualnościach dnia” na antenie Radia Maryja, odnosząc się do planów likwidacji Funduszu Kościelnego.

Ze strony nowej sejmowej większości słychać głosy o pomyśle zlikwidowania Funduszu Kościelnego. Między innymi Szymon Hołownia, marszałek Sejmu i lider Polski 2050, zapowiadał to już w trakcie kampanii wyborczej. Jego zdaniem „rozdział Kościoła od państwa jest bezwzględnie potrzebny”. Czym właściwie jest Fundusz Kościelny?

– Fundusz Kościelny został wprowadzony w głębokich czasach stalinowskich, w 1950 roku, kiedy odebrano Kościołowi tzw. dobra martwej ręki, czyli dobra, jakie posiadał, które uzyskał na podstawie różnych darowizn. Z tego utrzymywał swoją działalność w różnych aspektach. W zamian za to powstał fundusz, który miał to w jakiś sposób rekompensować. To przetrwało do czasów współczesnych i na różny sposób było rewaloryzowane. Z tego opłacane są na przykład składki emerytalne dla zakonów kontemplacyjnych, częściowo dla misjonarzy. Przeznacza się je także na zabytki sakralne. To nie są kwoty, które by porażały. To chyba teraz jest około 200 milionów złotych w skali roku na cały Kościół – wyjaśnił prof. Mieczysław Ryba.

Gość audycji „Aktualności dnia” zwrócił uwagę na skutki ewentualnej likwidacji Funduszu Kościelnego.

– To nie są jakieś niesamowite wydatki w skali państwa. (…) Nie będą remontowane zabytki kościelne, bo nie będzie stać na to wielu parafii. Nie będą prowadzone akcje charytatywne na taką skalę. Warto zobaczyć, jak potężną rolę Kościół odgrywa, stabilizując życie społeczne na różnych poziomach – moralnym, duchowym, charytatywnym. To jest także kwestia utrzymywania dzieł sztuki, którymi wszyscy się zachwycamy – ocenił politolog.   

Zdaniem prof. Mieczysława Ryby te zapowiedzi nie mają nic wspólnego z praworządnością, a jedynie ich celem jest zaspokojenie oczekiwań wyborców tych formacji politycznych.

– Chodzi o spektakl – by w jakiś sposób spektakularnie uderzyć w Kościół. Pokazać, że on jest bogaty czy utrzymywany przez państwo. Odebranie go w wyniku regulacji prawnych jest bezprawiem. Nie wszystkie dobra kościelne zostały oddane, jak twierdzą niektórzy. (…) To jest hasło antyklerykalne, które miało zadowalać radykalny elektorat, dlatego pojawiło się na Lewicy, w Platformie czy u Hołowni – stwierdził historyk.

– To atak łamiący zasady praworządności, ale także działanie populistyczne, na pokaz dla radykalnej lewicy, by rzucić im po wyborach jakieś „mięso”; by ucieszono się, jak to „dołożyliśmy” najpierw PiS-owi, teraz Kościołowi. Najlepiej rzucić temat dofinansowania in vitro, jakby poprzednio nie było dofinansowania walki z rakiem czy z innymi realnymi chorobami. To są rzeczy, jakie oni robią. Na początku, przynajmniej na poziomie propagandowym, będą starali się to realizować, by zadowolić antykościelny tłum, który jest dosyć liczny – zauważył wykładowca akademicki.

Całą rozmowę z prof. Mieczysławem Rybą w „Aktualnościach dnia” można odsłuchać [tutaj].

 

radiomaryja.pl