fot. PAP/Artur Reszko

[NASZ DZIENNIK] W interesie przestępców

W piśmie przekazanym Ministerstwu Spraw Wewnętrznych i Administracji Marcin Wiącek, rzecznik praw obywatelskich, domaga się zmiany prawa, tak aby nie można było zawrócić z polskiej granicy osoby, która próbuje nielegalnie dostać się do Polski. Urzędnik swoje żądania argumentuje „międzynarodowym standardem ochrony praw człowieka”. Przekonuje także, że Straż Graniczna, która stosuje pushbacki, aby chronić bezpieczeństwo Polaków, działa niezgodnie z Konstytucją – czytamy na łamach „Naszego Dziennika”.

Ze stanowiskiem RPO nie zgadza się Maciej Wąsik, wiceminister spraw wewnętrznych i administracji.

– Polska Straż Graniczna i wszystkie polskie służby, które stosują mechanizm zawracania nielegalnych migrantów z terytorium naszego kraju, działają zgodnie z przepisami polskiego prawa. Takie prawo, dające możliwość cofnięcia z granicy osób, które przekraczają granicę w sposób nieprawidłowy, uchwalił polski Sejm. Stanowczo nie zgadzamy się na uskutecznianie działań Białorusi i Putina. A przecież usunięcie niektórych przepisów, o które apeluje pan rzecznik, de facto daje ogromne instrumenty Putinowi i Łukaszence – mówi „Naszemu Dziennikowi” Maciej Wąsik.

Mecenas Bartosz Kownacki, poseł PiS, zwraca uwagę, że ci ludzie, o których prawa upomina się rzecznik, to są najemnicy Putina i Łukaszenki, a nie żadni uchodźcy.

– Oni mniej lub bardziej świadomie łamią prawo, ponieważ za duże pieniądze kupują bilety i przyjeżdżają na Białoruś, żeby nielegalnie przekroczyć granicę z Polską. Biorą więc udział w procederze, który ma zdezorganizować polską granicę. To są przestępcy – akcentuje.

Mimo że od pewnego czasu wzrasta też zagrożenie wynikające z wykorzystania wagnerowców, czyli bandyckich najemników Putina, do destabilizacji granicy polsko-białoruskiej, Marcina Wiącka, rzecznika praw obywatelskich, martwi co innego. Uważa on, że mechanizm zawracania nielegalnych migrantów odbiera przede wszystkim możliwość przekraczania granicy osobom, które „deklarują zamiar ubiegania się o ochronę międzynarodową”, a które przekroczyły granicę w sposób niezgodny z prawem, i uniemożliwia skuteczne złożenie wniosku o ochronę.

Świadomi zagrożeń

Rzecznik powołuje się też na uwagi instytucji międzynarodowych, m.in. na raport Europejskiej Rady ds. Uchodźców i Wygnańców (ECRE) i raport Specjalnego Sprawozdawcy ONZ ds. praw człowieka migrantów. Oba dokumenty podkreślają, że zawracanie migrantów nielegalnie przekraczających granicę polsko-białoruską narusza prawa tych osób.

Ten punkt widzenia punktuje Maciej Wąsik.

– Wszyscy doskonale widzimy, że w Europie od kilku lat narasta problem migrantów. Niestety, ale wykorzystują oni z jednej strony pewną słabość, a z drugiej strony – polityczną poprawność przepisów europejskich i wielu środowisk europejskich. Polega ona na stwierdzeniu, że jeżeli ktoś już jedną nogę postawił w UE, to absolutnie ma prawo pobytu na tym kontynencie i ma prawo do wszystkich świadczeń socjalnych tu wydawanych – mówi Maciej Wąsik.

Zaznacza, że na takie podejście nie ma zgody polskiego rządu.

– My się nie zgadzamy z takim stanowiskiem. Zdajemy sobie sprawę z zagrożeń, dlatego nie możemy w ten sposób sankcjonować skuteczności nielegalnego przekroczenia granicy – podkreśla.

Rozmówca przyznaje, że Polskę obowiązują konwencje, które umożliwiają uchodźcom przekraczanie granicy z UE. Jednocześnie zwraca uwagę, że przepisy te dotyczą prawdziwych uchodźców, czyli osób uciekających przed wojną, torturami, prześladowaniami.

– I my nie dość, że tego prawa konsekwentnie przestrzegamy, to dodatkowo wprowadziliśmy przepisy idące jeszcze dalej. Daliśmy obywatelom Ukrainy, którzy uciekali przed wojną, pełną możliwość funkcjonowania w Polsce. To świadczy nie tylko o przestrzeganiu przez nas międzynarodowych konwencji, lecz także o naszym humanitarnym podejściu – akcentuje Maciej Wąsik.

Wiceminister nie ma wątpliwości, że domaganie się przez RPO odstąpienia od właściwych i niezbędnych procedur zawracania nielegalnych migrantów z granicy polsko-białoruskiej wpisuje się w narrację Kremla.

– Dopominając się o prawa migrantów, zapomina on tym samym, że jest rzecznikiem praw obywatelskich obywateli Polski i powinien dbać o bezpieczeństwo Polaków oraz przestrzeganie polskiego prawa, w tym przepisów dotyczących przekraczania granicy państwowej – dodaje.

Zaznacza też, że wpływ na stanowisko i postępowanie RPO mają lewicowe środowiska, które wywierają na niego silny nacisk.

– Nie biorą one zupełnie pod uwagę faktu, że ci nielegalni migranci w sposób agresywny atakują polską Straż Graniczną. To nie są, jak nam próbują wmówić te środowiska, osoby biedne. Pamiętajmy, że podróż na Białoruś kosztuje wiele tysięcy dolarów. Dlatego w większości przypadków nie mamy do czynienia z ludźmi biednymi. To są w ogromnej większości młodzi, zdrowi mężczyźni, którzy nie uciekają przed wojną czy nędzą, ale szukają łatwego życia na niemieckim zasiłku. Oni przyjeżdżają do Europy, aby otrzymać socjal dużo wyższy niż wynagrodzenie, jakie mogą dostać w krajach, z których pochodzą – wskazuje rozmówca.

I przypomina, że celem tych ludzi nie jest pozostanie w Polsce.

– Ogromna większość tych, którzy przekraczają granicę białoruską czy próbują ją przekroczyć, zupełnie nie jest zainteresowana Polską. Ich celem są Niemcy, dlatego nie składają u nas wniosków o azyl – wyjaśnia Maciej Wąsik.

Zmiany rodem z Kremla

Również mec. Bartosz Kownacki zaznacza, że Rzecznik Praw Obywatelskich ujmuje się za osobami, które są w głównej mierze cynicznymi przestępcami.

– Jeśli biorą oni udział w procederze nielegalnego przekraczania granicy, nawet jeśli nie wszyscy są tego świadomi, są przestępcami. Dlatego obowiązkiem każdego odpowiedzialnego państwa jest obrona przed takim działaniem, a nie wspieranie tego procederu – zwraca uwagę.

Parlamentarzysta dziwi się, że RPO tego nie rozumie, tym bardziej że od ponad 2 lat jest jasne, że migranci są wykorzystywani przez władze białoruskie jako narzędzie do prowadzenia wojny hybrydowej z Polską.

– Tu przecież nie mamy sytuacji nadzwyczajnej, dramatycznej, jak w przypadku uchodźców z Ukrainy, którzy rzeczywiście uciekali przed wojną. Ukraińcy przekraczali polską granicę, czyli uciekali do pierwszego bezpiecznego kraju, w którym mogli się schronić. A w przypadku migrantów przekraczających nielegalnie granicę polsko-białoruską mamy do czynienia z zorganizowaną akcją. Czy RPO nie widzi różnicy? Czy on nie zdaje sobie sprawy, że jego żądaniom zmiany prawa przyklaskuje Putin? – zastanawia się mec. Bartosz Kownacki.

Poseł przestrzega, że w najbliższym czasie głosów oskarżających Polskę o rzekome łamanie praw migrantów będzie jeszcze więcej.

– Pamiętajmy, że wojna hybrydowa prowadzona przez Rosję, której celem jest destabilizacja sytuacji w Europie i w Polsce, przybiera na sile. Dlatego musimy być wyczuleni i gotowi na odpieranie ataków. Musimy się bronić zarówno przed tymi, którzy świadomie działają na rzecz Rosji, jak i przed tymi, którzy atakują Polskę poprzez nieświadome wpisywanie się w narrację Putina – alarmuje mec. Bartosz Kownacki.

Z kolei dr Krzysztof Kawęcki, politolog, zwraca uwagę, że z definicji rzecznik praw obywateli powinien strzec obywateli danego kraju.

– Tymczasem mamy sytuację, w której polski RPO nie kieruje się w swych działaniach interesem i bezpieczeństwem polskich obywateli, tylko zasłania się przepisami unijnymi, czy wręcz ideologią. W ten sposób służy m.in. Moskwie. To skandaliczna postawa, która przeczy podstawowym zasadom i obowiązkom, jakie spoczywają na urzędniku. W tym przypadku możemy ze smutkiem powiedzieć, że RPO nie jest rzecznikiem praw obywateli polskich – ocenia w rozmowie z nami politolog.

Podkreśla przy tym, że otwarcie granic Europy na nielegalną migrację, czego de facto domaga się Marcin Wiącek, nie rozwiąże problemu migracji. Ponadto ekspert zauważa, że takie uporczywe akcentowanie przez środowiska lewicowe rzekomego łamania praw nielegalnych migrantów wskazuje, że mamy do czynienia z redefinicją praw człowieka.

– I to niestety się upowszechnia. W tym przypadku pod pozorem praw człowieka próbuje się zalegalizować niebezpieczny proceder, jakiego dopuszczają się migranci. Ale przecież ta redefinicja odbywa się na wielu płaszczyznach. Różne środowiska próbują zalegalizować zabijanie dzieci nienarodzonych, też pod pretekstem rzekomych praw kobiet. Oba zjawiska są bardzo niebezpieczne. Z jednej strony zagrażają bezpieczeństwu militarnemu Europy, z drugiej niszczą cywilizację chrześcijańską Europy – podnosi dr Krzysztof Kawęcki.

Urszula Wróbel/Nasz Dziennik

drukuj