fot. Monika-Tomaszek

[NASZ DZIENNIK] Ks. S. Kostrzewa: Dopóki rodzic się modli – dziecko zwycięża

Niestety, coraz więcej rodziców i wychowawców zwraca uwagę na to, że zaczęły się pojawiać w ich rodzinach lub w pracy bardzo trudne przypadki wychowawcze, z którymi po prostu sobie nie radzą. Całe ich doświadczenie jakby legło w gruzach. Problemów młodych obecnego czasu nie da się porównać z problemami dorosłych, pamiętających własną młodość. Rozwiązania, które wypracowali na przestrzeni lat, okazują się nieskuteczne – wskazuje ks. Sławomir Kostrzewa, kulturoznawca. 

Paradoksalnie dobrze jest, gdy człowiek doświadcza swojej niemocy. Takie chwile ukazują nam prawdę słów wypowiedzianych przez Jezusa Chrystusa: „Beze Mnie nic nie możecie uczynić” (J 15,5). Źle jest, kiedy człowiek bezmyślnie bazuje na swoich wypracowanych w przeszłości nawykach i metodach i nie próbuje na nowo rozeznawać, jak podjąć to, z czym nie radzi sobie teraz. Warto pamiętać o słowach starych wychowawców i nauczycieli: „Nowa klasa, nowe pokolenie, nowe problemy”. Pan Józef z Warszawy, 64-letni nauczyciel historii i wychowawca wielu pokoleń młodzieży technikum, mówi: „Im jestem starszy, tym mniej wiem o wychowywaniu młodzieży i o jej problemach. Już dawno oduczyłem się ustawiać młodych pod jedną linijkę. Każdy młody człowiek jest dla mnie wyzwaniem. Jako wychowawcy popełniamy dziś błąd, gdy próbujemy odwoływać się do tego, co znamy. Jest w tym pewna logika, ale może ona się sprawdza w przypadku tych rodziców, którzy mieli dobre wzorce. W przypadku rodziców, którzy tych dobrych wzorców nie mieli, oni muszą się wszystkiego uczyć, a więc muszą być też bardziej otwarci na pomoc”.

Wychowywanie bez Boga nie istnieje

Rozmowa z doświadczonymi, dobrze uformowanymi wychowawcami i osobami, które posiadają dobre wzorce z domu rodzinnego, z pewnością może pomóc rodzicom nieradzącym sobie z własnymi dziećmi. Żaden człowiek jednak nie zastąpi Boga i Jego pomocy. Bóg nie chce być „obok” procesu wychowywania. On chce być przez nas angażowany cały czas. Być może chwile, w których sobie nie radzimy, są dopustem, przez który Bóg chce nam powiedzieć: „Pamiętaj o Mnie, o mojej pomocy”.

Trudne przypadki wychowawcze są dobrym fundamentem, aby jeszcze mocniej otwierać się na Pana Boga. Jeszcze więcej się modlić. W procesie wychowania i formowania młodego człowieka nigdy nie można ufać sobie, mówić: „Moje dziecko już odrosło, najtrudniejsze za nami”, albo: „Wychowałem jedno, dwoje, troje dzieci. Z kolejnym też dam sobie radę i nie muszę zbytnio Bogu zawracać głowy”. Co się sprawdziło w jednym przypadku, niekoniecznie sprawdzi się w drugim. Trzeba nieustannie uczyć się pokory, zaczynać od nowa, nigdy bez Bożej pomocy.

Pani Józefa z Kościana, matka sześciorga dzieci, mówi: „Codziennie w intencji dzieci odmawiam Różaniec, a jak się da, to staram się być codziennie na Mszy Świętej. Staram się, ale dzieci potrafią zaskoczyć, nie zawsze pozytywnie. I wtedy musisz pytać Pana Boga: »Boże, jak ja mam dotrzeć do ich serc«. I jakoś idziemy do przodu, ale bez Boga to pewnie odpuściłabym wychowywanie”.

Modlitwa chroni rodziców i dzieci

Codzienna modlitwa rodziców jest dla nich samych otwieraniem się na Bożą pomoc i okazją do czerpania z Bożej mądrości, z darów Ducha Świętego. Dla dzieci modlitwa rodziców jest przede wszystkim ochroną. Tym bardziej skuteczną, im goręcej rodzic wierzy w to, o co prosi na modlitwie. Rodzice muszą mieć świadomość, jak bardzo szatan wykorzystuje każdą chwilę słabości ich dzieci, ich wady, złe skłonności, grzeszne okazje, aby zaatakować ich dusze. Brak modlitwy ze strony rodziców jest okazją, jakiej zły duch nigdy nie przepuści i bezkarnie atakuje dzieci, zwłaszcza te starsze, o których rodzice zwykli mówić: „Mają swój rozum, niech odpowiadają za siebie”. Niektórzy rodzice skarżą się: „Zauważam, że im bardziej modlę się za moje dzieci, tym bardziej bywają nieznośne, tym większe wykręcają numery. To mnie zniechęca do modlitwy, widzę, że ona nie działa”. I na to trzeba być przygotowanym. Modlitwa rodziców za dorastające, pogubione dzieci jest polem wyjątkowo trudnej walki duchowej. Dziecko wysyła sprzeczne sygnały: na dobro reaguje złem, na okazywaną miłość – złością i gniewem. Szatan wykorzystuje burze emocjonalne tego wieku i skłonności młodego człowieka do agresywnych zachowań nawet wobec najbliższych, aby ich zniechęcić do modlitwy, odciąć od źródła Bożej łaski. Mówiąc jeszcze inaczej, obrazowo: modlitwa rodziców bardzo mu przeszkadza. Ponieważ rodzice się modlą, może zainfekować duszę młodego człowieka tak na 10 procent, ile Bóg dopuści, ale nie więcej. Przez gniew dziecka wyraża się złość samego szatana, te 10 procent jego obecności w duszy dziecka; złość, że nie może zaszkodzić temu dziecku bardziej, zawłaszczyć jego duszy, gdy rodzice za nie się modlą. W gniewie młodego człowieka nie należy widzieć złej natury dziecka, ale manifestację osobowego zła, które go zaatakowało, a którego to dziecko jest ofiarą. Gdy rodzice przestaną się modlić, wtedy szatan zaatakuje na 100 procent.

Kto się modli, nie traci nadziei

Jeśli jednak mimo wysiłku duchowego rodziców dziecko się pogubi, pogrąży w złu, nie należy popadać w rozpacz. Wielu rodziców wówczas ma żal do Boga, że nie pomógł. Nigdy jednak nie należy wątpić w sens modlitwy ani nie należy popadać w rozpacz. Z jakiegoś powodu Bóg dopuszcza to trudne doświadczenie na rodzinę i tym bardziej należy Mu ufać. Wytrwałość na modlitwie zaowocuje, trzeba być tego pewnym. To jest ten grunt, który w przyszłości wyda swój owoc, choćby po śmierci rodzica.

Modlitwa to najpewniejszy sposób ratowania dusz własnych dzieci, szczególnie pogrążonych w wielkich błędach i upadkach. Owszem, należy liczyć się z atakami złego ducha. Do śmierci będzie przypominał rodzicowi wszystkie jego rodzicielskie zaniedbania, będzie prowokował do nieustannego szukania przyczyny upadku jego bliskich. To diaboliczna próba odwrócenia uwagi od Boga, popychania człowieka w rozpacz, poczucie bezsilności i smutku, zmarnowanych szans. Chrześcijanin w każdych okolicznościach życia ma trwać przed Bogiem w pokoju serca i ufności.

Dzisiejsza rzeczywistość stawia przed człowiekiem takie próby i wymagania, że jeżeli nie zwróci się do Boga o pomoc na 100 procent, to przegra swoją rolę jako ojciec, matka. Zło atakuje dziś bezwzględnie, bo wszystkie furtki zostały mu otwarte: telewizja, internet, telefony, pornografia, łatwy dostęp do alkoholu i narkotyków, rozbite rodziny. Rok czy dwa lata zaniedbań w modlitwie oraz sakramentach i potem rodzic z przerażeniem spogląda na swoje dzieci, na ich upadek, a później przekreśla siebie: „Jestem do niczego, jestem złą matką, ojcem”. Tak być nie musi. Pani Anna ze Swarzędza daje świadectwo, że z każdym rokiem życia coraz więcej się modli, bo widzi, że dziś to jest jedyna skuteczna metoda wpływania na szargane burzą hormonów i emocji dzieci. Ma w sercu pokój. Mówi: „To nie jest tak, że gdy zaczęłam modlić się za dzieci, to przestały popełniać zło i błędy. Nie, one robią dokładnie to samo albo nawet i więcej, co kiedyś. Ale wiem, że gdy się modlę, to robię to, co jest właściwe, czego Pan Bóg chce. Otwieram siebie i swoje dzieci na Bożą łaskę i dzięki temu moje dzieci są pod Bożą opieką, pod opieką Matki Bożej, Aniołów Stróżów”.

Ks. Sławomir Kostrzewa/Nasz Dziennik

drukuj
Tagi:

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl