fot. Adam Symonowicz Grupa Proelio

Kandydaci do aborcji

Chorzy już przed narodzeniem. Kwalifikowani do tzw. aborcji. Bez prawa do życia. A jednak są wśród nas. I niejednokrotnie radzą sobie lepiej niż pełnosprawni. Fundacja Grupa Proelio przedstawia konkretne historie osób, które mogły zostać zabite, a dostały szansę pojawienia się na świecie. „Chore dziecko w rodzinie to nie wyrok. To sytuacja, w której można się odnaleźć, można pięknie i radośnie żyć” – podkreśla Magdalena Korzekwa-Kaliszuk, prezes Fundacji.

Katarzyna Zawodnik z powodu wady genetycznej urodziła się niewidoma. I to jako drugie takie dziecko w rodzinie. Była zatem – jak sama mówi – „idealną kandydatką do aborcji”. Dziś prowadzi własną firmę, zajmuje się transkrypcją tekstów i wydała książkę. Ukończyła także filologię na Uniwersytecie Jagiellońskim i udziela się jako wolontariuszka. Aleksandra Zielińska przyszła na świat z rozszczepem kręgosłupa. Miała nie chodzić, nie siedzieć. Znów „idealna kandydatka” do zabicia w łonie matki. Dziś co prawda musi poruszać się z pomocą kul lub wózka inwalidzkiego, ale nie przeszkodziło jej to w osiąganiu sukcesów w sportowej rywalizacji z zawodniczkami pełnosprawnymi – trzykrotnie zdobyła tytuł Mistrzyni Polski w wyciskaniu ciężarów w leżeniu. Na co dzień pracuje jako psycholog w szkole specjalnej. Franek Dębowski miał urodzić się z rozszczepieniem wargi i podniebienia, nieprawidłowościami w mózgu oraz niewykształconymi nerkami. Miał mieć znaczne opóźnienie w rozwoju. „Kandydat idealny”… Dziś ma 3 lata. Wiele z tych diagnoz się nie potwierdziło, a część udało się cofnąć. Jego rodzice, niegdyś przerażeni i zrozpaczeni, teraz nie wyobrażają sobie życia bez swojego małego cudu.

To tylko trzy z setek historii osób przedstawionych przez Fundację Grupa Proelio, które jeszcze do niedawna w świetle polskiego prawa mogły być skazane na śmierć poprzez tzw. aborcję. W 2020 r. (dopiero!) Trybunał Konstytucyjny orzekł jednak, że zabijanie nienarodzonych dzieci z powodu ich niepełnosprawności jest niezgodne z ustawą zasadniczą. Teraz najsłabszym obywatelom Polski pozwala się żyć.

Franek Dębowski z rodzicami, fot. Damian Żurawski Grupa Proelio

„Każde życie jest cudem” to tytuł głównej kampanii Fundacji Grupa Proelio, w której poprzez reportaże video oraz pisemne świadectwa (zobacz: www.proelio.pl) poznajemy rzeczywistość, z jaką zmagały się rodziny – namowy lekarzy i najbliższego otoczenia do zamordowania chorego dziecka. To także historie miłości. Trudnej i wymagającej, ale prawdziwej.

– Rodziny, spotykając się z trudną diagnozą prenatalną, słyszały namowy, naciski, aby zabić dziecko, a jeśli postanowiły dać dziecku życie, to zmagały się często z wielkim niezrozumieniem, a nawet agresją. Kampania przedstawia, jaka była rzeczywistość, jak zachowywało się środowisko medyczne i jakie nietrafione były diagnozy. Ale pokazujemy też siłę miłości – i to jest tu najważniejsze. Pokazujemy, jak konkretne osoby, rodziny poradziły sobie z trudami i jak dzisiaj żyją przy wymaganiach związanych z niełatwymi chorobami. Pokazujemy, że nigdy nie ma sytuacji bez wyjścia i w każdej niepomyślnej diagnozie można znaleźć rozwiązanie – mówi Magdalena Korzekwa-Kaliszuk, prawnik i psycholog, która wraz z mężem Zbigniewem blisko dwa lata temu założyła Fundację Grupa Proelio.

Rozwiązaniem na pewno nigdy nie jest morderstwo. Prezes fundacji zwraca uwagę, że nie jesteśmy w stanie przewidzieć wszystkich sytuacji, jakie wydarzą się po narodzinach dziecka. Nie możemy też być pewni diagnozy stawianej przez lekarzy, bo one nigdy nie są 100-procentowo pewne.

– Nie wiemy jak zachowa się medycyna za 10, 20, 30 lat. Być może choroby, które dziś są bardzo trudne, kiedyś będą dużo prostsze dzięki nowym lekarstwom – dodaje.

Potwierdzeniem tej hipotezy są badania prowadzone przez naukowców. Prof. dr hab. Andrzej Kochański, specjalista genetyki klinicznej i laboratoryjnej, w jednej z rozmów w TV Trwam podał przykład choroby rdzeniowego zaniku mięśni.

Pojawił się pierwszy, następny, i następny lek. Okazało się, że choroba opisana ponad 100 lat temu jako nieuleczalna, nagle jest uleczalna. Włożono ogromny wysiłek w badania nad terapią (…). Kluczowa jest zmiana naszej mentalności, żebyśmy chorób uwarunkowanych genetycznie nie traktowali jako synonimu nieuleczalności – wskazał profesor.

Nie da się ukryć, że opieka nad niepełnosprawnymi, chorymi osobami jest bardzo trudna i wymaga potężnych nakładów finansowych: na odpowiednią rehabilitację, drogie leki, specjalistyczny sprzęt. To jednak nie jedyny problem, z którymi zmagają się rodziny.

– Wsparcie finansowe dla takich rodzin jest za małe. To oczywiście prawda, bo przy wielu trudnościach potrzeby są dużo większe niż pomoc państwa. Natomiast odkrywamy, że to jest jeden z wielu problemów. Największym problemem, jaki ciągle jeszcze u nas funkcjonuje, jest to, że ludzie chorzy są w dużej mierze traktowani jako niepotrzebni (…). Jako wspólnota, naród, państwo jesteśmy zobowiązani, by takim osobom udzielić wsparcia (…). Jest cała gama przepisów do poprawy. Rodzice, którzy pobierają zasiłek pielęgnacyjny, by opiekować się chorą osobą, nie mogą – nawet jeśli mają siłę i czas – podjąć dodatkowej pracy, gdyż automatycznie zasiłek tracą. Żyjemy w czasie, gdy jest coraz więcej możliwości pracy zdalnej, pracy w mniejszym wymiarze niż pełny etat. Jest wielką szkodą, że wielu opiekunów osób niepełnosprawnych jest pozbawionych tej możliwości – podkreśla Magdalena Korzekwa-Kaliszuk.

Prezes Fundacji Grupa Proelio zwraca uwagę, że mamy też problem niedostosowania rynku pracy do osób niepełnosprawnych. W Polsce takich ludzi żyje ponad 3 mln, a tylko 30 proc. z nich – według oficjalnych danych – pracuje zawodowo.

– Są osoby niepełnosprawne, które radzą sobie – powiedzmy szczerze – lepiej niż osoba zdrowa. Jednak dla wielu z nich codzienne życie jest wyzwaniem i dobrze by było, żeby rynek pracy był bardziej na takie osoby otwarty, żebyśmy bardziej wspierali także pracodawców zatrudniających niepełnosprawnych. Są już takie możliwości, ale systemowo ciągle źle to działa – ocenia prawnik i psycholog.

Historie osób ukazywane przez Fundację pokazują jednak, że nie ma trudności, których nie da się pokonać, nawet jeśli po ludzku wydaje się to niemożliwe.

– Słowa konkretnych świadków, którzy żyją z różnymi trudnościami, wskazują, że zawsze można znaleźć inną perspektywę problemu, można pozbyć się lęku, a zamiast tego zacząć szukać rozwiązań, nauczyć się trudnej miłości, ale miłości, która daje siłę, a w konsekwencji radość (…). Mamy świadectwa osób, które pod wpływem naszych reportaży, historii pisemnych, zyskały nadzieję, a także zmieniły zdanie nt. podejścia do aborcji. Nic tak nie porusza serca, nic tak nie daje siły do tego, żeby pokochać swoje nienarodzone dziecko – niezależnie od tego, czy ma pomyślną czy niepomyślną diagnozę – jak świadectwo drugiego człowieka – akcentuje Magdalena Korzekwa-Kaliszuk.

Doskonale siłę dzielenia się osobistą historią życia ukazuje również książka „Uratowani. Świadectwa. Tom I”. To 320 stron świadectw osób, które zostały ocalone przed tzw. aborcją oraz tych, którzy ratowali przed zabiciem nienarodzone dzieci. Historie te, trudne, ale i pełne miłości, zostały przesłane na apel Radia Maryja i wydane dzięki Fundacji „Nasza Przyszłość”.

– Chore dziecko w rodzinie to nie jest wyrok. To po prostu inna sytuacja, w której można się odnaleźć, w której można pięknie i radośnie żyć – przekonuje prezes fundacji.

Artykuł ukazał się w miesięczniku „W Naszej Rodzinie”.

Monika Tomaszek

drukuj
Tagi: , ,

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl