fot. pixabay

[Jestem w Kościele] (De)Ewangelizacja

W ostatnim czasie polską opinię publiczną połączyło słuszne oburzenie na „rekolekcje” wielkopostne dla młodzieży zorganizowane w Toruniu, a prowadzone przez grupę ewangelizacyjną „ELO” z Lichenia. Powinno to skłonić do refleksji nad szerszym problemem, którym jest uzasadnianie ewangelizacją najróżniejszych działań, które nie pomagają w głoszeniu Dobrej Nowiny, a wręcz nawet szkodzą sprawie np. poprzez zgorszenie – jak w tym przypadku – czy ośmieszenie.

Na to, co miało miejsce w toruńskim kościele pw. św Maksymiliana Kolbe nie ma obrony. Jedno, że scenka w takiej formie, jaką widać było na nagraniach, a więc zdjęcie dziewczynie spodni, założenie obroży i wyzywanie jej, nie powinna mieć w ogóle miejsca. Tłumaczenie, że było to obrazowe ukazanie mechanizmu działania grzechu w ogóle do mnie nie trafia. Czy naprawdę nie dało się w inny sposób dotrzeć do młodzieży (tym bardziej, że wśród uczestników były osoby niepełnoletnie)? Inna, nie mniej ważna kwestia, to organizacja takiego występu w kościele, który powinien być ostatnim miejscem dla tego typu akcji, a został w tym przypadku sprofanowany. To jednak efekt konsekwentnej desakralizacji świątyń, poprzez nagminne organizowanie tam koncertów, nawet muzyki świeckiej czy innego rodzaju wykorzystywania przestrzeni sakralnej do czynności innych niż sprawowanie sakramentów.

Niektórym jakby wydaje się, że ewangelizacja, czy zwłaszcza nowa ewangelizacja, to pojęcie tak pojemne, że można pod tym szyldem umieścić niemal wszystko. Tymczasem według św. Jana Pawła II nowa ewangelizacja to głoszenie Ewangelii zawsze nowej i zawsze niosącej nowość, która musi być prowadzona z nową gorliwością, nowymi metodami i z zastosowaniem nowych środków wyrazu. Metody i środki muszą być jednak zawsze godziwe, a to kłóci się z jednym ze współczesnych „dogmatów”, że cel uświęca środki. Tak po prostu nie jest i nauka Kościoła mówi jasno, że nawet najbardziej wzniosły cel, jakim jest ewangelizowanie ludzi, nie tłumaczy wykorzystywania złych środków w dążeniu do niego.

Taki mechanizm jest obecny choćby wtedy, kiedy z Mszy Świętej robi się spektakl, próbuje się ją na siłę uatrakcyjnić. Tyczy się to zwłaszcza liturgii z udziałem dzieci, które nierzadko są przestrzenią, w której całe mnóstwo przepisów liturgicznych nagle przestaje obowiązywać. Wówczas wytknięcie niedopuszczalności tego rodzaju postępowania skutkuje zasłanianiem się właśnie tak błędnie pojętą ewangelizacją.

Poza sięganiem po niegodziwe środki wypaczeniem nowej ewangelizacji jest również jej pomylenie z „nową ewangelią”, a więc dostosowywaniem samej treści Ewangelii do oczekiwań współczesności zamiast uwspółcześniania metod głoszenia Dobrej Nowiny. Widać to najdobitniej na przykładzie niemieckiej Drogi Synodalnej, która niedawno zakończyła swoje obrady.

Chcąc ewangelizować, wcale nietrudno jest wpaść w pułapki użycia złych metod czy modyfikacji Ewangelii na potrzeby współczesności. Te pokusy sprawiają, że granica między ewangelizacją a deewangelizacją jest cieńsza niż by się mogło wydawać. Dlatego sam szyld z napisem „ewangelizacja” nie powinien dawać nikomu immunitetu.

 

Wojciech Grzywacz

drukuj
Tagi: ,

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl